Słowiański bestiariusz cz.4


Bestiariusz słowiański, część 4

Kontynuujemy jedną z naszych serii na blogu - bestiariusz słowiański. To już nasza czwarta część. Omówiliśmy sobie demony leśne i skończyliśmy w środku wodnych. Więc dzisiejszy wpis skupi się nich. Wszystkich witam serdecznie, a nowych czytelników zapraszam do zapoznania się z częściami poprzednimi, które możecie znaleźć kolejno pod linkami:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/05/sowianski-bestiariusz-cz1.html

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/06/sowianski-bestiariusz-cz2.html

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/07/bestiariusz-sowianski-cz3.html


oraz o tym, że wcześniej mieliśmy już na blogu podobną, trzyczęściową serię - bestiariusz wiedźmiński, a bestiariusz słowiański. Pierwszą znajdziecie tutaj:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/02/bestiariusz-wiedzminski-bestiariusz.html

Przejdźmy jednak do meritum i do tych, którzy lubią pluskać się w wodzie.

Demony wodne - kontynuacja

Topielec (Utopiec) - to jeden z najgroźniejszych demonów rodzimych. 
Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych stworów na niemal całej Słowiańszczyźnie. Podania nadal można usłyszeć wśród starszyzny szczególnie na Śląsku, Małopolsce, Warmii, Mazurach, Podlasiu i Podhalu. Różnie go zwano. Utopnik, utoplec, utopek, topek, topiciel, waserman, vodyanoi (ros.), vodinki (cz.), pływniki, wirniki... Woda oddzielała świat żywych od świata umarłych. Większość nekropolii była w jakiś sposób oddzielona od świata żywych ciekami wodnymi, zatokami lub po prostu jeziorem. Kurhany były przynajmniej otoczone symbolicznymi rowami. W każdym razie kto we spomnianym żywiole postradał życie, tego dusza mogła utknąć pomiędzy światami żywych i umarłych.  Najczęściej stworzeniem tym zostawali ludzie, którzy postradali życie w toni. Szczególnie podatne na przemianę są utopione, brzemienne kobiety, a także to co w sobie nosiły. Mogły też powstawać samoistnie z piasku z dna jezior, a inne podania mówią, o potopionych przez matki, niechcianych dzieciach. Wygląd utopców jak i ich zachowanie było bardzo zróżnicowane, w zależności od tego w jakim rejonie występowały. Mogły wyglądać jak dzieci i cechować się nadludzką siłą. Według innych podań mogły nawet zamieniać się w zwierzęta. Równie często byli przedstawiani w postaci ludzkiej, lecz o sinej skórze pokrytej szlamem, wodorostami zamiast włosów lub błonami między palcami. W kolejnych występują nawet pod niewidzialną postacią. Za miejsca zamieszkania obierały sobie głębiny jezior, styki rzek i miejsca trudno dostępne jak pod młynami, i mostami. Tereny, w których do tej można wykryć  ślady ich występowania to jeziora augustowskie, Jezioro Powidzkie, Gopło, Stary Bug, Jezioro Omulewskie i Jezioro Święte pod Kurkami. Mogły oczywiście występować w postaci żeńskiej jako topielice. Tu opisy jednak różnią się w znaczny sposób. Przedstawiane są jako piękne kobiety wabiące do wody chłopców. Pochrześcijańskie źródła podają, że topielcy rozpuszczali się pod wpływem polania święconą wodą. Utopce mogły bardzo długo czekać na swoją ofiarę. Żerowały raczej nocą, acz są podania w których pojawiają się również za dnia. Ale wtedy miały w głowie raczej psoty niż co innego. W gniewie mogły robić wiry wodne, wylewy niszcząc pola uprawne i okoliczne domy, wchodzić w szkodę, moczyć stogi siana. Jednak z największą lubością topiły ludzi oraz bydło. Żywi dbali o zabiegi ochronne takie jak składanie ofiar z bydła i pokarmów w toni. Rybacy oraz flisacy twierdzą, że można było nad nimi zapanować specjalnymi zaklęciami. Z wiarą w utopce wiązał się zakaz kąpieli do czasu Kupały. Gdy już trafiło się w śmiertelne objęcia topielca można było próbować się wyswobodzić się zadając stworowi zagadki, ale to chyba musi być ciężkie w podobnych okolicznościach. Szczególnie jak zaczynasz bulgotać pod wodą. 

Wodnik - Najstarszą chyba wzmianką o Wodniku jest ta z 1278 roku z "Rocznika Traskiego", gdzie opisano polowanie na demona: "Rybacy nie mogli swobodnie wykonywać swojej pracy ze względu na złośliwego wodnika, który zalęgł się w jeziorze. Okoliczna ludność na czele z uzbrojonymi w krucyfiksy księżmi, a także gromadą rycerzy zarzuciła w owym jeziorze sieci, by niecnotę schwytać i unicestwić. Jednak, gdy już udało się wyciągnąć potwora, który miał głowę kozła, a oczy czerwone jak rubiny, zebrany nad brzegiem cały poczet duchowieństwa, wszyscy wojownicy, a także prosty, zabobonny lud uciekał w popłochu, biegł w te pędy, by nie pozostać dłużej na przeraźliwego wodnika". 
W kronice z XIV wieku możemy przeczytać przestrogę: "Szczególną ostrożność przy wodzie zachowaj, by utopca w porę spostrzec. Pomylić się sposoby nie ma, bo brzydki on okrutnie i do ludzi nie podobien. Gdy więc mokrego stwora obaczysz, co głowę ma wielką zielonymi włosami zdobioną i odnóża jak patyki cienkie - uciekaj człeku, by śmierci w odętach nie ponieść". Wodnik był uważany za władcę wód, demonów wodnych oraz wszystkich stworzeń ją zamieszkujących. Oczywiście pełnił funkcje ich opiekuna. Często objawiał się pod postacią wielkiej ryby. Co roku domagał się on ofiary od ludzi, aby nie zalewać pobliskich osad, gwarantować porządny połów i nie topić ludzi. Polski etnograf Zygmunt Gloger pisze o topieniu kurek w jednym z jezior augustowskich. W jeziorze, w którym miał co roku ktoś oddawać życie, wrzucano drób aby przebłagać Pana wody coby obyło się bez strat w ludziach. Co ciekawe mieszkańcy pobliskich wiosek mijając wspomniane miejsce zdejmowali nakrycia głowy. Kolejne z opisanych przez Glogera miejsc to  Uroczysko Czarna Woda (Łużyce), w okolicach Milska, gdzie obchodzono obrzędy, które miały ułagodzić wylewy rzek lub zapobiec suszy. Wodnik miał w zwyczaju wygrzewać się na brzegu, kładkach i mostach. Jeśli się go dostrzegło, nie należało się zbliżać ani do niego ani do wody tegoż dnia. Wodnika mogły zwabić śpiew, taniec oraz ogniska. Nie mam informacji z jakiego konkretnie powodu nie był pożądany między ludźmi poza swoją domeną, acz odstraszano go od weselników.
Wodnika można było zranić igłą lub nożem, co mogło go okresowo osłabić. Generalnie bał się metalu, bo wystarczyło wystrzelić w niego guzikiem celem odstraszenia. Gdy osoba zaczynała się jednak topić nie można było jej ratować. Wodnik wybrał sobie ofiarę i nie należało go denerwować, bo cała lokalna społeczność mogłaby na tym ucierpieć. Ciekawostka : Japończycy mieli swojego wodnika (demona)
 o nazwie Kappa. Niektórzy do tej pory twierdzą, że go widzieli nie tak dawno. Badacze nie wykluczają więc istnienia zwierzęcia wodnego o opisywanych cechach. Do czego jednak zmierzam. Wyobraźcie sobie, że Wasza dusza ma formę złotej kulki. Nie wiadomo czym kierowali się Bogowie, (ani co mówi o ich poczuciu humoru) ale umieścili ją w d*pie. Kappa to demon, który próbuje zabrać duszę pluskającym się w akwenach ludziom.

Wiły - są demonami wodnymi żyjącymi nad brzegami rzek i jezior. W podaniach przedstawiane są jako piękne dziewczęta, które można było poznać po wiecznie wilgotnych włosach. Ponoć mogły się zamieniać w łabędzie. Były raczej miłe. Rybakom zapewniały dobry połów, ale odtrącone albo zeźlone mogły rwać sieci i płoszyć ryby.
Na Bałkanach demony powietrzne, odpowiednik latawców w Polsce i Czechach. Przedstawiane jako młode, piękne dziewczęta lub ptactwo. W Serbii i Chorwacji wyobrażane jako kobiety ze skrzydłami lub łabędzie.


Bagiennik - możecie go znaleźć w części 2.

To wszystko, co chciałabym napisać o demonach wodnych. Serii jednak nie kończymy, więc obserwujcie blog na bieżąco. Jak zawsze zachęcam do dyskusji.


Bibliografia pomocnicza:

Gieysztor A., 1982. Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa Kąś J., 2015. Ilustrowany leksykon gwary i kultury podhalańskiej, Astraia, Kraków Krzyżanowski J., 1965. Słownik folkloru polskiego, Wiedza Powszechna, Warszawa Mianecki A., 2000. Postać demona wodnego w ludzowych przekazach wierzeniowych, Literatura ludowanr. 46 Moszyński K., 2010. Kultura ludowa Słowian, Graf_ika, Warszawa Pełka L., 1987. Polska demonologia ludowa, ISKRY, Warszawa Podgórscy, 2005. Wielka księga demonów polskich: leksykon i antologia demonologii ludowej, Kos, Katowice Strzelczyk, 2007. Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Rebis, Poznań

Komentarze