Słowiański bestiariusz cz.1

Bestiariusz słowiański, część 1


To już będzie nasza trzecia seria ciągnięta na blogu, ale mam nadzieję że damy radę. Dla fanów wszystko. W tym cyklu przyjrzymy się przeróżnym stworom znanym ze Słowiańszczyzny, oraz spróbujemy sobie odtworzyć bardziej szczegółowo słowiański bestiariusz. Na pewno będziemy się wiele razy odnosić do folkloru, legend i je sobie przytaczać. Swoje rozważania będę prowadzić głównie w oparciu o publikacje Gieysztora oraz Pełki. Pierwszą analizowaną kategorią będą biesy leśne. Moich nowych czytelników zapraszam do podobnej serii - "Bestiariusz wiedźmiński, a bestiariusz słowiański". Część pierwsza trylogii dostępna pod linkiem:
https://pijanamorana.blogspot.com/2019/02/bestiariusz-wiedzminski-bestiariusz.html

Skąd w ogóle wzięły się demony? Według Ludwika Stommy wszystkie istoty nadprzyrodzone w kulturze słowiańskiej były niegdyś ludźmi zmarłymi w tragiczny sposób / przedwcześnie lub będąc skrajnie nieszczęśliwymi. Wymienia między innymi ofiary morderstw lub samobójców. Inni badacze wskazują jednak, że mogła być to geneza ich części (np. wiły, rusałki, topielcy). Często były to też istoty przedwieczne lub powstałe przez skutek spotkania z przewrotną, Welesową magią. Demony bywały przeróżne. Przy każdej możliwej okazji przypominam, że wręcz większość z nich miała cechy opiekuńcze, sprzyjała ludziom, a nawet pomagała w obejściu i gospodarstwie. Gieysztor wyróżnia też cechy wspólne w wyglądzie demonów, takie jak przesadne uwydatnienie cech płciowych, przesadnie wielka głowa czy nadmiar palców. Zwrócił także uwagę na metody jakimi maltretowały i zabijały ludzi. 

W każdej kulturze od zarania dziejów ludzie rozumni próbowali tłumaczyć sobie przeróżne otaczające ich zjawiska. Naturalne lub zdrowotne katastrofy (takie jak na przykład poronienie) przypisywano złym siłom demonicznym. Z kolei te dobre, głównie domowe tożsame były głównie z duszami przodków. Im składano także drobne ofiary z pokarmów, albo goszczono je przy stołach. Wierzono, że mogły się ukazać gospodarzom, głównie we śnie, a w szczególnych przypadkach na jawie.

Wraz z rosnącą popularnością chrześcijaństwa wszystkie zapamiętane demony zaczęto utożsamiać ze złem, a w późniejszym czasie status ten otrzymali również Bogowie. Przy próbach podziału wyróżnia się demony chorób i śmierci, demony domowe, demony górskie i podziemne, polne, leśne, powietrzne, wampiryczne, dręczące oraz wodne. Aleksander Gieysztor pisze wyłącznie o wodnych, leśnych, powietrznych i domowych. Pierwsze trzy kategorie były głównie siłami wrogimi i miały charakter mrocznej, nieposkromionej przyrody. Jedne z nich były znane wyłącznie w ciasnych kręgach kultowych, a inne na całej Słowiańszczyźnie albo nawet w szerszych kręgach kulturowych. Pan Leonard Pełka dzieli słowiańskie demony na dużo prostsze kategorie. Są to demony atmosferyczne, opiekuńcze oraz szkodliwe.
 Materiału jest sporo, więc być może "w praniu" wyjdzie nam własna propozycja ich podziału.
Zapraszam!


Demony leśne

Leszy - od kogo innego moglibyśmy zacząć jak nie od niego, szczególnie przy omawianiu demonów leśnych? Miał on wiele imion, lecz raczej jego właściwą nazwą dla terenów ówczesnej 
Polski było głównie Borowy (słowo "Leszy" ma ruskie korzenie). Leszy jest prawdopodobnie zdegradowanym Bóstwem. Oddawano mu cześć oraz składano ofiary, głównie z chleba zostawianego na skraju pól lub lasów. W miejscach, w których stwierdzono jego obecność lub ingerencję stwarzano "naturalne" sanktuaria. Nie można było do nich nawet wchodzić, a już na pewno nie polować, wycinać drzewo lub zbierać runo czy chrust. Być może w ten właśnie sposób powstały pierwsze święte gaje, gdyż zestaw wskazanych zachowań w takowych był bardzo podobny. Według wielu podań Leszy był właściwie nieśmiertelny, do jego istota nie była materialna, więc mogła się "odrodzić" w innym ciele lub rzeczy. Jest uważany za pana kniei oraz wszelakich zwierząt i roślin leśnych. W różnych regionach mógł posiadać pomocników, przeróżnego rodzaju demony czy duszki. Wymienia się Auka (echo / posłaniec Leszego), Puszczewika, Mochowika (opiekun runa), Ługowoja (opiekun bagien), Cvietycza (opiekun kwiecia) i Jagodycza. Borowy jest istotą czerpiącą swoją moc prawdopodobnie bezpośrednio z natury, gdyż jego wzrost był zazwyczaj zależny od wysokości drzewostanu miejsca, które zamieszkiwał. Najczęściej był opisywany jako postawny mężczyzna o nienaturalnie białej skórze, lub skórze przypominającej korę. Jego bujny zarost wyobrażano sobie jako igły świerkowe lub mech, a włosy jako witki leszczynowe, które wieńczyło jelenie poroże. Był zmiennokształtny. Mógł zmieniać swoją postać w razie życzenia na takie zwierzęta jak niedźwiedź, jeleń, wilk, sowa lub nawet wicher. Jego stosunek do ludzi był raczej neutralny. Dla tych, co szanowali jego domenę był przychylny, acz nie zawsze rezygnował z drobnych złośliwości. Biada tym, którzy nie poszanowali jego miru. Mógł ich wodzić na manowce, zostawić na mokradłach albo dzikim zwierzętom na rozszarpanie. Potrafił doskonale naśladować różne odgłosy, włączając w to zwierzęta, więc mógł kusić w gęstwiny lub straszyć nieproszonych gości. Nie przepadł też za bachorami, więc im dokuczał najczęściej, nawet bez szczególnego powodu. Borowy był mocno zakorzeniony w pamięci Słowian i przetrwał w podaniach nawet do czasów nowożytnych. Bohdan Baranowski przytacza podanie z XIXw., gdzie Leszy pomógł w ucieczce dezerterowi z carskiego wojska. Przy okazji chciałabym wspomnieć o Duchu Lasu. Funkcje pełnił właściwie bliźniacze do Leszowych, acz raczej był mniej przyjemny. Ma on jednak odrobinę inne korzenie. Nazywany jest też Karkonos lub Rzepiór i zamieszkuje południe naszego kraju. Powiązany z siłami natury, uosobienie żywiołów, polimorf mogący zamieniać się w jelenia. Jego wariacją jest angielski Hern, pojawiający się po raz pierwszy literacko u Szekspira w XV w.(Wesołe kumoszki z Windsoru). 


Dobrochoczy - jak sama nazwa wskazuje przychylna istota, której raczej nie należało się obawiać. Był dobrym, życzliwym duchem. Pomagał wędrowcom, opiekował się pokrzywdzonymi. Za pomocą swych ramion przypominających gałęzie mógł przenieść rannego w bezpieczne miejsce. Karał jednak nieuczciwych. Rozzłoszczony potrafił nawet zesłać choroby. Składano mu ofiary z chleba i soli rozłożonych na czystym płótnie. Wyglądem mógł przypominać drzewo, zwany jest nawet "słowiańskim entem" w odniesieniu do Tolkienowskiego uniwersum. Jego funkcje są porównywalne do Leszego, acz ten zajmował się raczej głównie fauną, a Dobrochoczy był odpowiedzialny za florę. Jego występowanie jest głównie poświadczone u Słowian wschodnich. Wiara w to stworzenie jest dość zatarta. Być może był tak dobry, że chrześcijaństwo nie było w stanie go "zdemonizować", lecz przez stosunkowo mały zasięg występowania nie zachował się szerzej w folklorze i został zapomniany.


Wiedźmy - a tak naprawdę to jak głupio by to nie brzmiało Baba Jaga. Pewnie wielu zaskoczę, ale faktycznie nie jest to wyłącznie wymysł braci Grimm. Według tradycji słowiańskiej pierwszą kobietę obdarował magią Weles, który pełnił nad nią pieczę. Jedna z legend opowiada o młodej dziewczynie, która krótko po stworzeniu świata wybrała się do lasu po runo leśne. Tam zaskoczył ją bardzo obfity deszcz. Roztropne dziewczę rozebrało się do naga, odzienie włożyło do koszyka, a sama schroniła się pod rozłożystym drzewem. Gdy deszcz ustał ubrała się na powrót i wróciła do swoich zajęć. Po chwili zza krzewów wyszedł przemoczony Weles. Dziewczyna ulękła się, gdy w starcu rozpoznała Boga. Ten jednak ją uspokoił i spytał jaka magia ochroniła jej odzienie przed tak gęstą ulewą. Ta odparła, że zdradzi swoje tajemnice jeśli ten nauczy jej swojej. Opiekun magii zaczął ją więc wdrażać w techniki czarów, a przestał dopiero jak Swaróg zakończył swoją dzienną wędrówkę. Wtedy też spytał o jej czary,  a ta odparła, że ich nie użyła, lecz inteligencji i schowała odzienie do koszyka na grzyby. Weles niestety ma średnie poczucie humoru. Poczuł się oszukany i wściekły, bo do tej pory świat nie znał nikogo bardziej przebiegłego, więc dziewucha go zawstydziła. Mógł za swoją nieuwagę winić tylko siebie. W każdym razie wtajemniczone dziewczę zaczęło przekazywać wiedzę innym kobietom. Początkowo Jaga pełniła rolę słowiańskiego Eskulapa. Była protoplastą słowiańskiej opieki medycznej. Kojarzona także z zielarkami, znachrkami i akuszerkami. Postać ta jest prawdopodobnie zdegradowaną Boginią, a bliźniacze podania i legendy krążą nie tylko na Słowiańszczyźnie (m. in. Serbia, Chorwacja), ale mają również zasięg germański i celtycki. Badania dowodzą, że może mieć związek z germańską Perchtą lub pruską Raganą. U nas podobne (acz podług siebie skrajnie przeciwne) role pełniły Dziewanna i Morana. Potem funkcja wiedżm niestety bardzo się zmieniła. Baba Jaga zmieniła swoją funkcję i atrybuty. Stała się złośliwą, nadprzyrodzoną istotą, która szkodziła, zsyłała plagi i choroby. Folklor wspomina też o porywaniu, a nawet jedzeniu dzieci. Znane jest też powiedzenie "dwunaste dziecko Baby Jagi". Miało to być te najbardziej zaniedbane. W kulturze ludowej wiedźma tuczyła podrostki, może więc była w stanie skonsumować jedynie jedenaście bachorów. W każdym razie być może przy korzeniach wierzeń wiedźmy były odpowiedzialne za inicjację młodzierzy, stąd te późniejsze niedorzeczne skojarzenia z kanibalizmem.

W tym miejscu niestety chwilowo kończymy nasze rozważania na temat słowiańskiej demonologii. Zapewniam jednak, że części na pewno będzie wiele i nie wychodzimy jeszcze nawet z lasu. Zapraszam na kolejne wpisy w najbliższym czasie.



Bibliografia pomocnicza:
Gieysztor A., 1982. Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa Moszyński K., 2010. Kultura ludowa Słowian, Graf_ika, Warszawa Pełka L., 1987. Polska demonologia ludowa, ISKRY, Warszawa



Komentarze