Słowianie w popkulturze cz.5

Słowianie w popkulturze część 5

 

Jak już na pewno zauważyliście od dawna nie było kontynuacji żadnej z serii, które zaczęliśmy sobie na blogu. Teraz zabieram się za ich klepanie przez następne dwa tygodnie. Dziś zajmiemy się popkulturą. Nowych czytelników witam jak zawsze serdecznie i przypominam, że na blogu znajduje się już 4 części poniższego cyklu - kolejno dotyczących książek, komiksu, filmografii oraz gier. Pierwszą część serii możecie znaleźć pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/05/sowianie-w-popkulturze-cz1.html

 

Do poprzednich części nie mam nic do dodania, więc możemy sobie przejść od razu do dzisiejszego tematu, którego najbardziej się obawiałam czyli

 

Muzyki

 

której słucha absolutnie każdy. Czy to w sklepie, galerii handlowej, w radiu samochodowym, w pracy... towarzyszy nam praktycznie wszędzie. Jakiś czas temu pisałam Wam już o historii muzyki. Ten artykuł możecie znaleźć pod linkiem:

 

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/06/sowianska-muzyka.html

 

Dziś chciałabym pokazać muzykę folklorystyczną w odsłonie bardziej "nowoczesnej". Czemu obawiałam się tematu? Słucham bardzo dużo muzyki etnograficznej, ale głównie skandynawskiej. Dwa moje ulubione zespoły to oczywiście Heilung i Wardruna, które polecam Wam z całego serduszka. Polski folk ograniczałam do słuchania ścieżki dźwiękowej z gry Wiedźmin (cudownej zresztą), więc ta część będzie miała raczej charakter gawędziarski i mocno komercyjny. A od wspomnianego soundtrack'u właśnie zaczniemy.

 

The Witcher Wild Hunt Soundtrack to właściwie projekt muzyczny. Ścieżka została skomponowała przez Marcina Przybyłowicza i Mikołaja Stroińskiego, którzy zaprosili do współpracy zespół Percival. Odwalili naprawdę świetną robotę, której szczególnie dobrze się słucha na żywo, przy akompaniamencie orkiestry. 

 

Co do samego Percival, nigdy za nimi nie przepadam. Grają gatunek muzyczny określany jako folk - rock. Nigdy nie pisali jakiejś ambitnej muzyki, ale 3 płyty "Slava" są do wysłuchania. Tryptyk ten składa się na oryginalne, słowiańskie pieśni składające się na folklor. Klimat jest oddany całkiem nieźle. Projekt jest podzielony na pieśni Słowian południowych, wschodnich i zachodnich. Te płyty można z sercem czystym jak kryształ polecić. Od strony technicznej - można zobaczyć studio w kawałku "O mój wianku", w którym nie można oderwać oczu od perkusisty grającego w czystym amoku.

 

Moim - bezwarunkowo ulubionym - zespołem jest rosyjska Arkona. Folk - pagan metal. Masza, wokalistka projektu muzycznego jest tak samo piękna co utalentowana. Czaruje głosem jak niejedna rusałka ciałem. Nie da się wybrać ulubionej płyty, wszystkie są równie wspaniałe. Moje ulubione kawałki to "Zimushka", "Marena", "Stenka na Stenku", "Po Syroi Zemle" i "Slavsia Rus" - łamiąca serce swoim pięknem. Choć naprawdę ciężko wybierać.

 

Отава Ё - zespół ten jest... doskonałą, rosyjską satyrą folkową, jakbym to sama nazwała. Określa się ich jako russian beat... cokolwiek to znaczy. W każdym razie warto ich posłuchać, bo wnoszą wiele pozytywnej energii, a serce samo skacze w rytm ich etno - folkowych kawałków. Korzystają z tradycyjnych instrumentów po tuningu. Moje ulubione kawałki? "Что за песни",  "Про Ивана Groove","Сумецкая", czy piękna, rzewna, kozacka "Ой, Дуся, ой, Маруся"

... no nie da się stać, trzeba skakać.

 

Folknery to... ukraińskie zjawisko. Na zespół składa się właściwie małżeństwo podróżników, którzy jeżdżą na rowerach, spisują pieśni należące do folkloru interpretują je na swój sposób. To nie tylko sama muzyka, ale także życie nią oraz swego rodzaju happening. Ulubiony kawałek - "Карчата".

 

ГРАЙ - znowu Rosja. Piękne kobiety i piękny folk metal powstały by chwalić Bogów. Nie tylko dla wielbicieli folku (trącającego czasem o depressive black), bo muzyka jaką robią jest zwyczajnie dobra. Płyta "Ashes" ociera się o geniusz. Ulubiony kawałek - "В объятиях Мары".

 

Laboratorium Pieśni jest zespołem pieśniarek z Pomorza. To przede wszystkim pieśń polifoniczna. Tradycyjna, słowiańska pieśń. Jeśli więc ktoś lubi organiczne "babskie wycie", to polecam. Ulubiony kawałek "Rosna livada".

 

Joryj Kłoc jest ukraińskim zespołem folkowym odtwarzającym obrzędowe, rodzime pieśni. Wydaje mi się, że jakiś czas temu uczestniczyli w jakimś polskim show telewizyjnym. Ale mogę źle kojarzyć... w każdym razie ulubione utwory to "Pjanycia" i "Siadaj siadaj", które potrafiłam tłuc w kółko godzinami.

 

Żywiołak jest polską, folkową kapelą z kawałkami o bardzo wyrazistym, często mrocznym przekazie. Sama określiłabym muzykę jako obrzędowy psychodeliczny folk - trans. Moje ulubione utwory to "Sol invictus", "Dybuk". Wydaje mi się, że tworzą dużo, dużo lepszą muzykę niż Persival, który nie potrafi pisać muzyki tylko ją odtwarzać. Ale to oczywiście moje zdanie.

 

Tym razem mamy w pełni "babski" projekt. Same Suki to ciekawy zespół folkowy. Oczywiście z Polski. We wspaniały sposób konserwatywny, organiczny folklor okraszony delikatnie gwarą zbija się z problemami XXI wieku niczym akcelerator jądrowy cząsteczki jonowe. Ulubione numerki: "VillageAnka", "Siedem".

 

Leśne licho to polski folkowy zespół z adekwatną nazwą, bo jest dość lichy. Nudna muzyka, jeszcze bardziej nudny, beznamiętny wokal. Tragedia. Chciałabym napisać, że chociaż teksty im wyszły ale bym skłamała.

 

Rokiczanka to zespół ludowy w najprzaśniejszym wydaniu. To formacja jakiej moglibyście spodziewać się na miodobraniu u nas na Kurpiach (tak, wiem że są z lubelskiego). Nie jest to obelga. Ale komplement też nie.

 

Lelek - całkiem ciekawy, polski folk choć w ścieżce dźwiękowej bardzo mocno słychać bliskowschodnie inspiracje. Ulubiony utwór: "Perun".

 

Sound of Triglav to projekt ze świetnym jednostrzałowcem napisanym przez Igora D. Górewicza, który... bardzo lubi eksponować swoją klatę. Niewiele więcej można o nim napisać, oprócz tego że niedawno recenzowałam komiks Konungahela, którego jest współtwórcą. Człowiek orkiestra, jak widać. Reckę bazgrołów znajdziecie tutaj:

 

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/08/konungahela-1136-recenzja-komiksu.html

 

Teraz pozwolę sobie na troszkę luźniejszych rozważań. Anatilij Ladow był rosyjskim kompozytorem, badaczem pieśni folkowych oraz doskonałym kompozytorem. Stety lub nie - był także perfekcjonalistą, a trzyminutowy utwór potrafił pisać 10 lat. Nam zostaje się tylko z tym pogodzić i wielbić to, co po sobie zostawił. Najbardziej znanymi i jednocześnie najbardziej inspirującymi są poematy symfoniczne "Baba Jaga" i "Kikimora" (spróbujcie się wkręcić w ten ostatni. Czyste szaleństwo). Z "Kikimorą" kojaży mi się mocno utwór Modesta Mussorggky'ego "Chatka na kurzej stope". Choć jest dużo bardziej mroczny. Żeleński w 1906 roku napisał operę z librettem "Stara baśń". Ale prędzej wykorkujecie niż ją gdzieś usłyszyce. Szkoda, bo zabija pięknem. Wspomnę też o utworze Vader'a "Sword of the Witcher", bo czemu nie. Szczególnie, że przez ten, albo dzięki temu kawałkowi zaczęłam się interesować w szerszej skali gamingiem. "Gusła" jest debiutanckim krążkiem formacji Lao Che. Dla mnie są zbyt prowincjonalni. Polecam jak ktoś lubi ambient i muzykę eksperymentalną.

 

Polacy są narodem, który wszystko co dobre potrafi spieprzyć. Najbardziej żenującymi tworami kulturowymi jakie wyszły z naszego narodu jest disco polo i kabarety. O swoim zamiłowaniu do kiczowatej formy folkloru dowodzimy regularnie na arenie międzynarodowej takimi potworkami jak wybranie "Jarzębinek" na hymn Euro (2012), gdy oficjalnym był utwór Shakiry, Donatana, a właściwie Cleo na Eurowizję (2014), paździeżowej Tulii (2019) od której lepiej wypadłby chór kościelny z Twoją Babcią na pierwszym głosie i - pierwszego tworu tego typu. Co przewrotne - chyba najlepszego z tego wszystkiego - acz zupełnie zapomnianego -  "Legendy" (2010) Marcina Mrozińskiego, która jest nawet całkiem do wysłuchania, ale za to z taką oprawą taneczną że chcesz się spalić ze wstydu. To są takie momenty, gdzie powinieneś być w jakiś tam sposób dumny ze swojej narodowości, a siedzisz zażenowany i uciekasz oczami.

 


W tym miejscu chciałabym zakończyć nie tylko dzisiejszy wpis, ale także całą serię o popkulturze w kontekście Słowian. Chcecie recenzje pełnych albumów muzycznych? Macie swoje ulubione zespoły folkowe? Może jakieś mantry? Może chcecie mi napisać, że jestem ignorantem i lambadziarą bez gustu? Jak zawsze zapraszam do dyskusji oraz na media społecznościowe!








Komentarze

  1. Cześć.
    Wczoraj była premiera płyty Sati Sauri - "Wieczna Muzyka"
    Coś pięknego na trudne czasy. Polecam. Wierny czytelnik. Sława!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno sprawdzę, dziękuję za polecenie. Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

Prześlij komentarz