Konungahela 1136 - recenzja komiksu


Recenzja - Konungahela 1136 Słowiańska wyprawa
Wybaczcie, że nie w "terminie" i nie pełen artykuł, a znowu recenzja, ale potrzebowałam chwili dla siebie. Jeśli nie macie mnie dość zapraszam na instagram. Tam zobaczycie, co robiłam przez najbliższy tydzień. Przypominam też, że na facebooku trwa jeszcze ankieta dotycząca przyszłych materiałów. Przechodząc już do tematu - dziś mam dla Was recenzję komiksu historycznego autorstwa Górewicza i Baranowskiego. Ukazał się on w roku 2016 w stajni wydawnictwa Triglav, o którym wielokrotnie już ode mnie słyszeliście. Jak wyszło?
Za chwilę się dowiecie.

Dziś zaczniemy dokładnie... od końca. To tam autor tłumaczy źródła bibliograficzne, przesłanki, współpracę i zarys pracy. Niby bibliografia powinna znajdować się na końcu, ale jest parę drobiazgów, które powinny znaleźć się przed lekturą. Między innymi skąd już część artystyczna czerpała inspiracje i podejście do sztuki od strony historycznej. Czy udało się autorom zrealizować powyższe założenia?
No właśnie nie bardzo. Średnio zgadza się wizualnie już sam rynsztunek, ale abstrahując - w opisie zachwalane są wręcz filigranowe detale umieszczone w komiksie, a one umykają jeśli w ogóle istnieją. Brzydka kreska, absolutny brak ekspresyjności, wszystkie postacie takie same. Właściwie ciężko je nawet od siebie odróżnić. Detale zawarte w opisie zlewają się. Technika malowania kawą - samo w sobie ciekawe założenie - ale skutkiem, każda strona wydaje się jedną wielką plamą. Tusz kładziony nierówno, ilustracje nieobrobione i wręcz amatorskie. Biorąc pod uwagę długi czas powstawania komiksu oraz jego wygórowaną cenę - no wypada to lekko mówiąc średnio. Po świeżej lekturze "Ludzie północy, saga anglosaska" wrażenie jest spotęgowane po stokroć. Do tego format jest stosunkowo niewygodny. Lecz to już narzekanie.
ALE
Mimo wszystko komiks w jakiś sposób się broni. Jakim cudem zapytacie? Świetny dobór tematu oraz dobry scenariusz w pewnym stopniu ratują produkcję. Może nie na tyle, żeby zapłacić pełną cenę proponowaną do producenta, ale żeby się z nią zapoznać. Komiks niewątpliwie historyczny, ma ciekawe walory. Oparty jest na zapiskach jednego z najwspanialszych dziejopisarzy -  Snorriego. W tym koncepcją przypomina odrobinę polski komiks z lat 90tych "Zemstę rodu", który bazuje na kronice Helmolda. Kolejne podobieństwo do rodzimego komiksu, to dwie czcionki - jak w "Domanie". Tam narrator i bohaterowie byli rozróżnieni różnym, niespójnym stylem, a tu jest jeszcze gorzej. Kursywą są wpisane dosłowne cytaty z sagi wplecione pomiędzy wypowiedzi, co wprowadza jeszcze większy chaos, szczególnie że czcionki nie są do siebie dopasowane.

Czy warto? Jeśli jesteście zainteresowani kawałem ciekawej, Polskiej historii - jak najbardziej. Jeśli po prostu jesteście fanami komiksu jako takiego - możecie sobie darować, chyba, że dorwiecie go na przecenie albo w antykwariacie. Albo ciekawi Was  koncepcja komiksu rysowanego (malowanego?) kawą, bo przyznam się bez bicia, że to pierwsza produkcja tego typu jaką miałam w rękach i nie zapowiada się na to, żeby szybko jakaś do mnie trafiła. Tym razem decyzję o ewentualnym zakupie pozostawiam więc w pełni Wam.



Rok wydania: 2016


Cena okładkowa: brak




Komentarze