Słowiańskie malarstwo polskie w XX wieku
Witajcie kochani. Na blogu powstało już kilka wpisów o malarstwie nawiązującym do historii i życia Słowian. Dziś również chciałabym przybliżyć Wam kilku ciekawych artystów, którzy bynajmniej nie zawsze tworzyli dla samej sztuki. Zapraszam Was do zapoznania się z XX-wiecznymi twórcami, którzy nawiązywali do swoich korzeni, co w bohemie nie jest takie oczywiste. Zapraszam!
Malarstwo XX wieczne było bardzo podporządkowane sztuce akademickiej. Przeżyło ono wtedy niezwykły rozkwit i wydało na świat wielu wybitnych ludzi, którzy często mimo lewicujących poglądów podporządkowywali swoją sztukę wątkom patriotycznym. Artyści jak zwykle lubowali się w skandalach i rozgłosie. Niektórym udało się wyrwać ze schematu i postanowili iść własną ścieżką, dzięki temu powstało w tym czasie wiele ciekawych nurtów. Często zbaczano aż za bardzo z tej ścieżki. Dzisiejsi często jawnie pogardzali środowiskiem artystycznym używając niewybrednych obelg. Część z artystów stoczyła się z tego stromego zbocza prosto w ramiona pseudonauki.
Na omawiany czas przypada głównie okres tzw. Młodej Polski, który to przywrócił najwyższą rolę Krakowa w kulturze i sztuce. Tu następuje też zachłyśnięcie się ludowością i etnografią, czego najjaskrawszym przykładem stanie się "Wesele" Wyspaińskiego. Szczególnie przyjął się też oczywiście nurt wyzwoleńczy, następnie wkroczyła cała w złocie secesja, której najznamienitszym przedstawicielem był Czech Alfons Mucha, o którym możecie przeczytać na moim blogu:
https://pijanamorana.blogspot.com/2020/07/szuka-dla-sztuki-sztuka-dla-historii.html
W 20-leciu międzywojennym panował zaś nurt art-deco, a następnie modernizm, który potrafił łączyć także sztukę ludową z geometrycznym, nowoczesnym wzornictwem. Ważnym dla naszych rozważań jest także kierunek zwany poska sztuka - polski, ludowy styl dekoraacyjny, którego przedstawicielami byli między innymi świetnie Wam znana Zofia Stryjeńska (https://pijanamorana.blogspot.com/2020/09/malarstwo-zofii-stryjenskiej.html), oraz Józef Czajkowski. Chciałabym Wam dziś przedstawić niemniej ciekawych artystów. Pierwszym z nich jest
Stanisław Jakubowski (1885-1964). Był absolwentem szkoły Przemysłu Drzewnego w Stanisławowie, w tym okresie również rozpoczął działalność konspiracyjną. Później związany z ASP w Krakowie. Uprawiał grafikę, malarstwo, ilustrował książki, a także konserwował zabytki, między innymi obrazy.
Jedna z Jego prac ukazała się również na okładce płyty Behemotha pt. Sventevith Storming Near the Baltic.
Wawrzeniecki Marian (1863-1943) był archeologiem, etnografem, malarzem, historykiem sztuki i fałszerzem faktów historycznych. Wybitny uczeń Jana Matejki, pobierający początkowo nauki w krakowskiej szkole sztuk pięknych, następnie ASP w Monachium. Swoją sztuką często nawiązywał do kultury słowiańskiej.
Uważał, że obrazy powinny wyrażać nie tylko przeszłość, ale również wiarę osobistą malarza. Niestety poglądy te przeniósł na swoją pracę naukową, do czego jeszcze wrócimy.
Dziwo-żona
Malował również motywy baśniowe w kontekście archetypów psychiki ludzkiej. Napisał wiele książek historycznych. Piastował stanowisko kierownika wykopalisk starożytnych w Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie.
Śviatovid
Wawrzeniecki uważany jest za prekursora rodzimowierstwa w Polsce. Jego spuściznę kontynuował jeden z jego uczniów - Stanisław Wocjan.
Jeśli chodzi o dorobek na stanowisku archeologa to ciężko określić z jakiego powodu zaczął fałszować dokumenty, gdyż jego prawdziwe odkrycia są co najmniej imponujące. Być może pchnęła go to tego kroku niezdrowa fascynacja torturami i przemocą kościoła katolickiego, szczególnie skierowana w stronę kobiet. W tym kierunku opublikował między innymi niezliczone, fałszywe dokumenty kościelne z procesów i egzekucji kobiet posądzonych o czary.
Prasłowiański totem
Wzbudziły one wątpliwości innych historyków, między innymi ze względu na język dokumentów i brak podania miejsca ich pozyskania i przechowywania. Z tych powodów zostały uznane za falsyfikaty, niemniej sam Wawrzeniecki zawsze, nawet jeśli nieudolnie, fanatycznie bronił swoich racji, co jest cechą wspólną pseudonaukowców. Mimo złej sławy, jak już wspomniałam, miał również faktyczny wkład w rozwój wiedzy o historii.
Był m.in. pierwszym w Polsce odkrywcą zabytków z obsydianu, pierwszego pochówku z okresu wędrówki ludów, śladów ziemianek i jako pierwszy odkrył i opisał okazy ceramiki ansa lunula. W każdym razie ekscesy fałszerskie doprowadziły go do wykluczenia z krakowskiego środowiska archeologicznego, a nawet odrzuceniem przez część malarzy. Sam nie pozostawał im dłużny określając jako "fikcyjne pseudoautorytety pogrążone we własnej nicości". Lubo tępił wielu kolegów po fachu, szczególnie gnojąc Młodą Polskę.
Afirmując pogaństwo uważał je, zresztą słusznie, za czasy nieskrępowanej i rdzennej kultury, a pochrześcijańskie za opresywne i negujące ciągłość cywilizacyjną.
W jego rzeźbach widać przede wszystkim wpływy sztuki Ameryki Południowej, którą uważał za nieskalaną zepsuciem nowoczesności. Jeden z najwybitniejszych artystów polskich, który wczesnym wieku nastoletnim opracował własny alfabet. Posługiwał się nim do końca życia. Później spreparował również listę 124 zalecanych imion słowiańskich. Studiował na Akademii Sztuk pięknych w Krakowie, gdzie wyjątkowo przyjęto go bez egzaminów wstępnych w wieku 15 lat, gdyż już wtedy zauważono jego geniusz. Jednak z powodu przerośniętego ego, które doprowadzi go w przyszłości do wielu problemów, nie uznawał autorytetów i często był zawieszany w prawach ucznia. Zawsze ze wzruszeniem odpowiadał, gdzie nauczył się tak doskonale anatomii. Od ukochanego ojca. Gdy został on zabity w wypadku, Szukalski niejako wykradł jego zwłoki i przeprowadził własnoręczną sekcję. Laureat niezliczonych nagród artystycznych w kraju i za granicą, gdzie głównie zamieszkiwał. Prawdopodobnie przez charakter choleryka zniszczył publicznie przynajmniej jedną z nagród, którą uznał za poniżej swojej godności, a raz nawet całą galerię, która kazała mu zabrać swoje dzieła z powodu kontrowersji jakie się za nim ciągnęły. Miał wiele podobnych epizodów.
Był również autorem tragedii scenicznej "Krak syn Ludoli". Całe życie prześladowała go bieda. Amerykańscy przyjaciele mówią że pod schyłek życia mieszkał jedynie z karaluchami i rzeźbił z gliny, bo nie stać go było na inne materiały. Po II wś na stałe osiedlił się w Kalifornii, gdzie nie mógł wystawiać swoich dzieł, gdyż część została zniszczona przez Niemców razem z jego pracownią, z której ledwo uszedł z życiem. Większość jednak została rozkradziona przez rodaków. Całe swoje życie próbował odzyskać dorobek, między innymi z ramienia ONZ i polskiej ambasady w USA, co jednak za jego życia nie doszło do skutku. Na Netflixie możecie obejrzeć film dokumentalny "Walka" o Szukalskim, nakręcony przez Leonardo DiCaprio, który uważał go za swojego polskiego dziadka.
Bibliografia pomocnicza:
Dobrowoski T.W., 1978. Stanisław Jakubowki - piewca Słowiańszczyzny [w:] Z dziejów kultury i literatury ziemi przemyskiej, Przemyśl
Lameński L., 2007. Stach z Warty Szukalski i Szczep Rogate Serce, Lublin 2007.
Tazbir J., 3/2006. Wawrzeniecki i Żagell jako twórcy falsyfikatów [w:] Nauka
Trajdos T.M., 8/1992. Baśń i historia. Wizja malarska Mariana Warzenickiego [w:] Mówią wieki
Zarębska P., 4/2007. Historia przyjaźni Mariana Wawrzenieckiego i Antoniego Gawińskiego [w:] Roczniki Humanistyczne
Komentarze
Prześlij komentarz