Zioła w tradycji i obrzędach Słowiańskich, cz.5

Rośliny w tradycji i obrzędowości Słowian

Witajcie moi drodzy w ten deszczowy weekend. Dziś mam zielarski humor, a i Sobótka trzasła, więc może warto zajrzeć do naszych roślinek. Może troszkę zaniedbałam blog ostatnio, ale naładowałam baterie do dalszej pracy. Poprzedni wpis, a zarazem początek obrządków kupalnickich związanych z roślinami możecie znaleźć pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2020/05/zioa-w-tradycji-i-obrzedach-sowianskich_24.html

Zapraszam!

Jak już pisałam, o Sobótce wspomina między innymi Gostyński. Pisze o wiankach z ziela i korzonków i opasywaniu się bylicą (cz.4). Gloger wymienił nam zioła, którymi rozpalano ogniska, twierdząc że też nie są one przypadkowe. Pisał o pokrzywie (cz.1), piołunie (cz.4) głogu (cz.1). Także o brzozie. Do wianków, które puszczano na wodę, również panny przygotowywały wyselekcjonowane rośliny, aby zapewnić sobie szczęście i powodzenie. W wianku takowym powinny znaleźć się następujące zioła: barwinek, ruta ogrodowa (powyżej), kalinajaskiermacierzankawrotycz (cz.2) i oczywiście nasz ulubiony lubczyk (cz.1). 

Na pierwszy ogień idzie dziś więc brzoza. Betula pendula to drzewo szczególne. Jak większość z Was pewnie wie, jestem Kurpianką. Bunia mi ostatnio mówiła, że młode drzewka stawiano po obu stronach wejścia do chaty na wiosenne święta, ale niestety na pytanie 'po co' usłyszałam 'żeby było ładnie'. Znaczący jednak może być fakt, że gałązki urwane z takiego drzewka wtykano potem w obsiane pole. Zwyczaj ten pełnił więc funkcje magiczne i prawdopodobnie związany był z zabiegami agrarnymi. Gdzieniegdzie wierzono, że gałązka brzozy chroni przed kretami, więc może to był powód tej czynności również w moim rejonie. Dość podobny zwyczaj pochodzi z okolic Starogardu. Chłopcy stawiali młode brzózki przed wejściem do chaty swoich wybranek jako symbol kwitnącej miłości.
Sok z brzozy zwany jest oskołą. Ostatnio kminiłam co to, bo ten wyraz wypadł mi z głowy, także przypominam. Od poboru oskoły ponoć pochodzi słowiańska nazwa marca - berzń, więc czynność ta musiała być wyjątkowa, być może nawet wymagała specjalnych zabiegów magicznych lub obrzędowych. Potwierdzić tą tezę może fakt, że Mazurzy wczesną wiosnę nazywają oskołami. Na Śląsku z tego soku robiono słaby napój alkoholowy.
Baziami brzozowymi barwiono pisanki, a na kwietną niedzielę święcono brzozowe witki. Wtedy miały nabierać właściwości magicznych, a nawet leczniczych. W Nowej Wsi wsadzano takie gałązki do wody, a jeśli rozwinęły się do Wielkanocy, oznaczało to szczęście dla domostwa, a w dyngus takie rózeczki służyły do smagania. Taką witką wypędzano też po raz pierwszy bydło na pola, z tym że każdą sztukę należało smagnąć 3 razy. Przy takiej witce powinien być zawiązany kwiat dziurawca. Krowom dodatkowo przystrajano rogi i głowy wiankami z drzewka. W całej północno - wschodniej Polsce brzoza symbolizowała szczęście. Na Zielone Świątki majono dom gałązkami. Zauroczone konie kadzono brzozą, a zaczarowanym ludziom wskazywano, aby oszczali brzozową miotłę wbitą w ziemię. 
W Krakowskiem, w Sobótkę chłopcy biegali po polach z płonącymi miotełkami brzozowymi, a w okolicach Lubawy wierzono, że w tę noc jak ktoś podejdzie do Betuli, stanie do niej plecami i zerwie gałązkę, otrzyma czarodziejską różdżkę. W brzozach miały mieszkać dusze zmarłych przedwcześnie dziewcząt, które w lutym i marcu tańczyły przy Księżycu i zatańcawowywały na  śmierć ludzi, którzy weszli między drzewa. Rusałki też miały w zwyczaju kołysać się na brzózkach z rozwianym włosiem i śpiewem na ustach. Zaś samotna brzoza rosnąca na polu znaczyła, że leży pod nią pochowany pokutujący człowiek, a w drzewie zamiast soku płynie jego krew. Ciekawym motywem jest również podaniu o niegrzecznym dzieciaku, który uderzył matkę. Po przedwczesnej śmierci purchlak wyciągał z grobu rękę, dopóki rodzicielka nie obiła jej rózgą. Z gałęzi zasadzonej potem na mogile wyrosła właśnie brzoza. 
Z drzewem tym wiążą się również legendy chrześcijańskie. W Kieleckiem opowiadano, że Jezus spotkał brzozę i topolę. Ta pierwsza mu się ukłoniła i temu zawdzięcza swoją  urokliwą sylwetkę, a topola zesztywniała i jest wyprostowana jak struna. W Łańcućkiem zaś mówiono, że Betula ma wdzięk, gdyż ochroniła i ukryła Matkę Boską z Jezuskiem w czasie ucieczki do Egiptu. Z tego, co się orientuję brzozy nie rosną w tamtych okolicach, ale co ja tam wiem, skończyłam tylko sześcioletnie studia związane głównie z roślinami. 

Barwinek, czyli Vinca minor znany jest głównie ze swoich specyficznych właściwości znanych z użytecznością w czarach miłosnych o czym możecie przeczytać w dedykowanym takowym artykule:

https://pijanamorana.blogspot.com/2020/02/magia-miosna-sowian.html ,

to czego jednak możecie o nim nie wiedzieć, to fakt że w Cieszyńskiem nazywano go zimziele, prawdopodobnie ze względu na zimozieloność. Praktycznie na terenie całej Polski wpalatany był we wszelkiego rodzaju wieńce obrzędowe. Służył także do barwienia pisanek na zielono. Barwinek w potrawie tak samo jak lubczyk potrafi wywołać miłość, jest bowiem uważany za afrodyzjak. Również używany był przy szeroko pojętych czarach. Miały być używane szczególnie często do czaru przywołania. Do przygotowania takiego należało ugotować korzeń rośliny, a gotująca się woda miała wybulgotać jej imię. Człowiek wtedy miał unieść się do góry i przylecieć jak najprostszą drogą. Jak się pewnie domyślacie wadą (lub zaletą) takiego środku transportu było to, że taka osoba mogła rozbić się o drzewo, albo coś innego. Barwinkiem okadzano krowy, aby nie zostały zaczarowane, a żeby uchronić od tego dzieci, wieszano wianki z tego ziela w oknach. Na ślubach również pełnił szczególne funkcje. Jest też symbolem dziewictwa, a także wkładano go zmarłym do trumny i sadzono na grobach. W wianki sobótkowe był również wplatany, tak samo jak wymieniany był w pieśniach miłosnych. Zmieszany z siarką zabijać ma ryby w stawie, czyni wino klarownym, a przywiązany do nogi chroni od poronienia. Dodany do kąpieli wywołuje kołtun.

Kalina, Viburnum opulus to uroczy krzew leśny od dawna obecny w kulturze Słowian. Była obecna na wiankach ślubnych, na weselnych wypiekach, między innymi na ruskich korowajach czy kołaczach. Kalina jest również symbolem dziewiczej czystości. Według tradycji zakochane dziewczęta zmarłe tuż przed ślubem zamieniają się w kaliny. Jej kwit zerwany i przyłożony do serca ponoć koi ból złamanego serca. Jagody krzewu były też spożywane, szczególnie parzone lub pieczone. 

Jaskier, Ranunculus swoją nazwę zawdzięcza temu, że powoduje podrażnienia skóry. Był spożywany jako warzywo i barwiono nim pisanki na jasnozielony kolor. Był też używany przez czarownice, ale niestety w bliżej nieznany mi sposób. Dziewczęta plotły z niego wianki, a silne kwitnienie kwiatu wróżyło obfitość miodu. Syreński zalecał przywiązanie go czerwoną nicią przy Księżycu wschodzącym na znaku Byka, na ogolonym tyle głowy, aby wyleczyć lunatyków. 

Ostatnią dziś roślinką, o której chciałam wspomnieć jest macierzanka. Jak pewnie większość z Was się domyśla, pomaga ponoć kobietom zajść w ciążę Konkretnie brano w niej kąpiel. Noworodki też wsadzano do odwaru. Macierzanka zwyczajna, Thymus pulegioides jest najczęściej pojawiającym się w literaturze gatunkiem. Moczona w wódzie ponoć pomaga na bóle ciążowe, ale nie zalecam. Korystniej pewnie sprawdzą się inhalacje. Wianek z tejże rośliny miał chronić domostwo przed piorunami i gradobiciem, tym skuteczniej, jeśli część ziela spali się podczas zawieruchy. Kładziono ją również pod strzechą i kadzono w domu, aby chroniła obejście 'przed złym' i czarami. Aby odstraszyć od mienia czarownicę należało przed wschodem słońca , na dziewiątej miedzy zebrać macierzankę, dzwonki i bylicę, a potem nimi kadzić. Wierzono również, że macierzanka wyrasta z ości ryby wyniesionych po wieczerzy szczodrogodowej. Kadzono nią też sady, aby owoce się udały. Podobno jak się ją jada, to owady nie gryzą. W tym celu zalecano również smarowanie się jej sokiem.

To wszystko na dziś, moi drodzy. Chyba zakończyliśmy już zioła Sobótkowe, aczkolwiek pojawi się jeszcze co najmniej jeden zielnik. Mam nadzieję, że wyrobię się z postem sobótkowym,a jak nie to udostępnię tamtegoroczny. Trzymajcie się cieplutko!




Bibliografia pomocnicza:


Fischer A., 2016. Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych, Polskie Wydawnictwo Ludoznawcze, Wrocław
Gloger Z., 1093. Encyklopedia Staropolska Ilustrowana, t.4, Druk Intro, Inowrocław
Klinger W.,1931. Bibljoteka Ludu słowiańskiego pod redakcją Jana St. Bystronia nr.2/1931. Doroczne święta ludowe a tradycje grecko - rzymskie, Gebethner i Wolf, Kraków
Rostafiński J., 2018. Zielnik czarodziejski to jest zbiór przesądów o roślinach, Armoryka, Sandomierz

Komentarze