Zioła w tradycji i obrzędach słowiańskich, cz. 3

Rośliny w tradycji i obrzędowości Słowian

Witajcie moi drodzy. Chciałam sobie troszkę odpocząć od serii o ziołach, ale wygląda na to, że mi nie wyszło. Omówimy więc dziś te roślinki, które "zostały nam" ze święcenia na Matki Boskiej Zielnej, poza klasyczną dwunastką. Części poprzednie i 12 wspomnianych ziół możecie znaleźć kolejno w linkach:

https://pijanamorana.blogspot.com/2020/05/zioa-w-tradycji-i-obrzedach-sowianskich.html


W każdym razie Mazurzy i Moszyński dodają do tej grupy kolejne obiekty flory do tego zestawienia. Na Mazowszu święciło się jeszcze pszenicę, jęczmień, grykę, krwawnik, piołun i olszynę. I głównie na tych roślinach się skupimy, chyba że zdążymy pochylić się nad czymś jeszcze.
Zapraszam!

Pszenica, Triticum aestivum to zboże, o którym wspomina Moszyński w tych słowach: "Nadzwyczaj rozpowszechniony u wszystkich Słowian jest pogląd, głoszący przeobrażenie się jednych roślin czy zwierząt w inne, całkiem różne. Tak więc pszenica przeobraża się w żyto lub mietlicę, a jęczmień w omełek". Czy Słowianie wierzyli więc w przepływ materii i coś na kształt reinkarnacji? To zagadnienie na pewno potrzebuje bliższych studiów. Dziewczęta wróżyły za pomocą pszenicy odprawiając - a jakże - czary miłosne. Przynosiły nocą do domu kurczaka i sypały na ziemię ziarna pszenicy, prosa i jęczmienia, a ta, której ziarna zostaną jak najszybciej zjedzone, ta najrychlej wyjdzie za mąż. Gdzieniegdzie nowonarodzoną dziewczynkę kąpano w mleku ze źdźbłem pszenicy, aby miała długie kłosy (włosy). Zakazywało się zmiatania w Szczodre Gody, aby pszenica obrodziła. W to święto przygotowywano tzw. dziada. Był to snop słomy pszennej (owsianej / żytniej) i stawiano ów twór w kącie. Stały one przez tydzień. W niektórych chatach rozstawiano snopki pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa, po jednym w każdy kąt, a po świętach rozdzielano je między trzodę. Znalezienie podczas robienia kutii (potrawa, także obrzędowa, szczególnie chętnie przygotowywana na Dziady) zrośniętych kłosów miało przynosić szczęście. Z tym daniem wiązał się jeszcze jeden zadziwiający zwyczaj. Mój wujek kiedyś zrobił podobną sztuczkę na Jare z piwem jałowcowym. Gospodarz miał wziąć pierwszy trochę na łyżkę i wyrzucał ją na powałę. Jeśli pszenica przykleiła się do sufitu, a miód z makiem spadnie, to znaczy, że pszenica obrodzi. Jeśli mód z makiem się przyklei, a pszenica spadnie, oznaczało to, że pszczoły będą się roiły i będzie dużo miodu. Potem reszta biesiadników też rzucała po ścianie, powale i kątach. Niedojedzoną wyrzucano kurom, bo jeśli ktoś pokusiłby się jej spróbować po wieczerzy, to zbiory zostałyby wyjedzone przez ptactwo. W pierwszy dzień świętowania należało również dać dobrze zjeść wszystkim zwierzętom. Lud poczytywał sobie za obowiązek to, aby każde stworzenie w gospodarstwie było syte. W nowy rok zaś obchodzono domy i sypano pszenicę, życząc wszystkim szczęścia. Na pszenicę skakali gospodarze. Co do siewu - należalo siać ją w środę. Istniał również przesąd, że pszenica się uda, jeśli jest... kradziona. Według wierzeń z XVI XVII wieku, aby zbiory nie zostały zniszczone, zasiać ziarno należy po wschodzie słońca. Nie należało też siać, gdy na niebie świeciły dwa światła, to jest słońce i księżyc na raz, aby pszenica się nie murzyła. Najlepiej, aby w ogóle na ziarno w ogóle nie świeciło światłem odbitym, więc należało to robić nocą, przy samym księżycu, albo gdy zaszedł on równo z dniem. Nie wolno było również podejmować tej czynności podczas deszczu. Kiedy miano skosić ostatni łan tego zboża, żniwiarki szukały odpowiedniego miejsca za, aby przystroić przepiórkę. Przepiórka to trzy garstki zboża plecionego w warkocze, wiązano i ścinano. W środku kładziono chleb, sól, a później również pieprz, i przystrajano kwiatami. Zostawała ona na polu do jesieni. Pszenicę święcono nie tylko na MBZ, ale też Boże Ciało. Gdzieniegdzie takie poświęcone kłosy wrzucano do stodoły. Ani zżętej pszenicy, ani poświęconego ziarna nie mogła oglądać, ani tym bardziej dotykać kobieta w ciąży, gdyż zbiór będzie zaśmiecony.  Co ciekawe na południu i zachodzie pełniła znaczniejsze funkcje obrzędowe niż żyto, które grało pierwsze skrzypce w północnej i wschodniej części kraju. 

Jęczmień - ziarno Hordeum vulgare po obtłuczeniu nazywano pęcak (dziś pęczak) lub łohaza. W 1616 roku Zawacki pisał, że jęczmień należy siać w nowiu, pełni albo ostatniej kwadrze. Wtedy rzekomo ziarno będzie bardziej mączyste. Rękopis z XVII wieku zawiera dokładnie odwrotny zabieg, niż ten p którym mogliście przeczytać przy okazji omawiania pszenicy. Mianowicie nie należało siać po zachodzie słońca, kiedy ptaki śpią, bo wtedy wróble by je wyjadły. W tym samym celu zalecano też smarować podczas siania ręce zajęczym tłuszczem, lub trzymać ziarna pod językiem i z nikim podczas tej czynności nie rozmawiać. Bardziej odważni mierzyli kijem długość nieboszczyka i wbić go w pole (kij, nie nieboszczyka), wtedy istota astralna miała chronić pola. Kasza jęczmienna należała do potraw przygotowywanych na Szczodre. Ja robiłam ją ostatnio z cebulką zeszkloną na oleju lnianym  i z suszonymi prawdziwkami. Pychotka. Danie to należało bardzo dokładnie wyjeść, aby w przyszłym  roku jęczmień się udał. Tutaj również mamy zwyczaj z rzucaniem żarcia. Pęczak podrzucano do sufitu, aby tak wysoko rósł. Przyrządzano również kluseczki jęczmienne w polewce, lub placuszki (podpłomyki) z cebulą i olejem. Kawałki dawano również bydłu. W dzień św. Szczepana wyjmowano obręcz z cebrzyka, sypano w nią jęczmień i wpędzano doń kury w przekonaniu, że zabezpieczy to je przed porwaniem jastrzębia czy krogulca. Jak widać symbolika magicznego kręgu też zachowała się na długo i nie funkcjonowała wyłącznie w miejscach sacrum. W zachodniej części Polski istniało także przekonanie, że po spaleniu dziewięciu ziaren jęczmienia skoszonego rano, owiniętych uprzednio w szmatę skradzioną czarownicy, pozbędzie się mocy szatańskich / magicznych na 9 lat.

Gryka była zwana również tatarką, hreczką, poganką, a na Kaszubach również bukwitą. Karpacka nazwa 'reczuchy' świadczyć ma o tym, że początkowo racuchy robiono właśnie z kaszy, a nie ziemniorów, które pojawiły się w Polsce tak na prawdę baaardzo późno (XVII - XVIII w., z tego co pamiętam), także jeśli widzicie  w przepisie 'słowiańskim' pyrki, to wiedzcie, że ktoś chce Was oszukać. Tę kaszę również podawano w Szczodre. Wygląda na to, że przepis jest podobny do tego, który Wam podałam przy jęczmieniu. Przygotowywano ją z olejem i grzybkami bądź śliwkami suszonymi. Podawano również hrecuszki - pączki z mąki gryczanej smażone w oleju. Gryka odgrywała często ważną rolę w obrzędzie Dziadów, także jako składnik tatarczuchów, które rozdwano biednym. Gdzieniegdzie używano plew gryki do barwienia pisanek. W XVIII wieku zalecano siać ą w ostatniej kwadrze. Jeśli jest dużo żuczków, kowali, pewnikiem hreczka też obrodzi. Gryka jest też motywem przewodnim - ponoć znanej - pieśni "Szedł pies bez owies, suka bez tatarkę, dał pies na piwo, suka na gorzałkę". 

Krwawnik, Achillea millefolium, którego zapach bardzo lubię pobudza wyobraźnię już samą nazwą. Wbrew groźnej nazwie jest bardzo pomocny. Odwar pito, aby oczyścić krew. 'Kto ma niewiele krwi, to raniutko niech pije herbatę [z krwawnika]. Mógł więc polepszyć los osoby nachodzonej przez upira, strzygę, lub zmorę. Miał też inne, szerokie zastosowanie w lecznictwie, między innymi okładano nim rany kłute, czy skaleczenia. Używano go również na wyregulowanie miesiączki, na czerwonkę i kolki, a to tylko kilka z wielu zastosowań.

Piołun, bylica, Artemisia absinthium w części 4.

Olszyna, a formalnie to olsza, gdyż 'olszyna' to zespół leśny - typ lasu. Tutaj konkretnie olsza czarna, Alnus glutinosa. Ciekawym faktem jest, że wydobywano z niej barwnik w dwójnasób. To drzewo wyjątkowe pod kątem obyczajowości, zwyczajów i wierzeń, poczynając od tego, że wierzono, iż w olszynach mieszka diabeł - topielec. Przy stworzeniu świata też pełniła pewną rolę. Otóż ponoć wilk został stworzony przez diabła, Bogu na złość i nie chciał dać się diabłu ożywić. Tchnienie dopiero wlał w niego sam Bóg. Zwierzę skoczyło na diabła, który schował się przed nim za olszę, ale ten chwycił go za piętę, a krew trysnęła n drzewo. Dlatego od tej pory ma ono czerwoną korę, a jak się ją skaleczy, to jakby krew ciekła. To bardzo ciekawy motyw głównie z powodu, że w mitologii słowiańskiej Weles z Perunem też musieli stworzyć świat razem, gdyż moc zachłannego Pana Nawii nie wystarczająca, choćby do stworzenia lądu, czy ożywienia człowieka. Również, gdy brat chciał go zabić w gniewie, ten chowa się się pod kamień, za konia i za drzewo właśnie. 
W powieści w Łańcucie zamiast wilka występuje lis. W Wielkopolsce mawiali, że olszyna zawdzięcza swój kolor temu, że diabeł stłukł kiedyś swoją babę kijem olszynowym. Olszynę zatykano też na polach jęczmienia, aby krety go nie obgryzały. 

To wszystkie zioła i rośliny na dziś moi drodzy. Serię mam zamiar oczywiście dalej kontynuować, bo to wielce ciekawy temat. Zapraszam jak zawsze do komentowania i dyskusji oraz na mój nowy 'wykład' na platformie yt.

https://www.youtube.com/watch?v=jGbYjp6ctHo

Do zobaczenia!



Bibliografia pomocnicza:

Fischer A., 2016. Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych, Polskie Wydawnictwo Ludoznawcze, Wrocław
Klinger W., Bibljoteka “Ludu słowiańskiego pod redakcją Jana St. Bystronia nr.2/1931. Doroczne święta ludowe a tradycje grecko - rzymskie, Gebethner i Wolf, Kraków
sokoly.pl/tradycjaregionu/zwyczaje/444-przepiorka-symbol-zniw [dostęp z dnia: 17.05. 20]

Komentarze