Bestiariusz słowiański cz.14



Bestiariusz słowiański, część 14


Witam wszystkich cieplutko. Chyba dopóki trwa kwarantanna weekendowe wpisy będą się już zawsze pojawiać w poniedziałki. Jest to spowodowane czytankiem na żywo, przez które mam ograniczoną ilość czasu.
Ale dziś ruszamy z małym odświeżeniem serii bestiariusza słowiańskiego. Oficjalnie zamknęliśmy się w 13 częściach, a wstęp na temat sił demonicznych możecie przeczytać w części 1, którą możecie znaleźć pod linkiem:


https://pijanamorana.blogspot.com/2019/05/sowianski-bestiariusz-cz1.html

Przebrnęliśmy już  kolejno przez demony leśne, wodne, polne, powietrza, domowe, wampiryczne, podziemne... także trochę tego tałatajstwa było. Oczywiście całego bestiariusza nie sposób tutaj zebrać ani rozdzielić do odpowiednich grup i kategorii. Często z tego powodu, że mamy o nich zbyt mało informacji lub są one sprzeczne. Niemniej jednak od czasu do czasu będą pojawiać się takie "luźne" wpisy.
Zapraszam więc!

Dziś zupełnie przez przypadek wybrałam demony, które niezupełnie przepadały za dziećmi. Pierwszym z nich była

Wieszczyca. O bardzo tajemniczym Wieszczym, którego z lubością pożyczył sobie Pan Piątkowski do swojego urban fantasy mogliście przeczytać w części o demonach wampirycznych ( 
https://pijanamorana.blogspot.com/2019/12/bestiariusz-sowianski-cz12.html ). Czy był jego żeński odpowiednik? Otóż niezupełnie. Wieszczyce mają kilka odsłon. W XII wieku powstał ciekawy utwór w języku niemieckim "Rozmowy, które miał król Salomon z Marchołtem grubym, a  sprośnym". Tekst został przetłumaczony na polski i wydany w wieku XVI przez Jana z Koszyczek. Oto fragment: "(...) A żona moja jeft za dwunaście rodzajów kurefkich: Kudlicha porodziła Pomyję, a Pomyja porodziła Wardęgę, Wardęga porodziła Przepołudnicę, Przepołudnica porodziła Wieszczycę, Wieszczyca porodziła Leźuchę, Leźucha porodziła Niewtyczkę, Niewtyczka porodziła Chwycichę, CHwycicha porodziła Mędrygałę, Mędrygała porodziła Sawalankę, Suwalanka porodziła Nafieczkę, Nafieczka porodziła Powalizkę, a ta jeft Podwalizka, żona moja". Jak za pewnie wiecie, w podobnych przekładach pisarze pozwalali sobie na pewną swobodę i używali w podobnobnych chwilach imion polskich demonów, lub diablików, ale żartobliwy monolog Marchołta nie zbliża nas do naszych poszukiwań i funkcji demona, a jak już wspomniałam było ich co najmniej kilka. Wieżtycą zwano nocnego demona o funkcjach zmory tudzież mary. Dręczył oczywiście ludzi zmorzonych snem. Według Trentowskiego była żeńskim odpowiednikiem latawca. Kolejno wieszczycą / wieszczką zwano po prostu znachorki. "(...) płakała rzewnie młoda, żegnając się z drużkami i z domem: jeżeli gwałtu gwałtem nie odbijała (a było to dla niej bardzo trudno), cicho cierpiała, wzdychała za dziewictwem i domem ojcowskim, a gdy ucisku nie zniosła, mściła się i truła męża, od bab - wieszczyc w zioła i grzyby jadowite zaopotrzona". Jak widzimy mogły poratować zielem, więc pomijając kwestie moralne przekazu można założyć, że w pewnym stopniu w leczeniu też mogły podratować. W każdym razie wierzono, że znachorki takowe po śmierci zamieniały się w zmory tudzież upiry.

"Wieszczycom palce łamać (...)
Bo ona zaś ożywie, zje chusty na sobie,
Aż jej muszą odywać, szyję uciąć w grobie" (1612)

Kobiety - zielarki nie miały łatwo nawet po śmierci. Ostatnią funkcją jest ta bliska boginki, mamuny, lub rusałki. A więc miały odmieniać i porywać dzieci, niemowlęta. Jak już na pewno zauważyliście wieszczyca powiela cechy wielu innych demonów.


Subala, sibiela, siubiela, siwila - to bliżej nieokreślona istota demoniczna, której w zależności od rejonu występowania i kontekstu nadawano cechy boginki leśnej, polnej lub wodnej. Moszyński twierdzi, że miały mieć postać pół zwierzęcą. Przywara pisze, potwierdzając tezę: "używa się zaś przydomka czasem na dziewcze zwyczajne, zaś starszą kobietę dziwaczną, w czymś zadumaną, samotność lubiącą, trochę kłótliwą, uszczypliwą, ale nie głupią, nie dbającą o swą powierzchowność , z włosami rozczochranymi. Może to starożytna Sybilla?". Ktoś z was zna potencjalną siubielę?

Wiele z badaczy błędnie chcieli szukać genezy imienia demona w słowie sybilla. "sibela czy siwieleja, od Sybilli, od niej i nogi zwierzęce (ona ma gęsie) mają; i one na polu pojawiają się jak tamte [mamuny, przyp. własny]". Według etymologów rozumowanie to jest błędne i nie należy szukać źródła miast w greckiej sybilli, to w łacińskim 'sub eo' tłumaczonym na wejść w coś / skradać się / napaść. Tu również należy szukać cech przyrodnich naszego demona. 
Na Górnym Śląsku zachowało się powiedzenie: 'Idzie jak subala' i przysłowie: 'To superga, stroi się jak subala', także pamięć o niej zachowała się również w języku.
A Mazowszu powiązuje się ją ze środowiskiem wodnym i przybrzeżnym. Jest negatywnym demonem szkodzącym położnicom i porywającą niemowlęta, na które jak widzicie czyhają dziś wszystkie demony. "Flisy mówią, że na ich statkach często pokazuje się dziewczyna w bieli (Siubiela) niby zły duch wiślany z rozpuszczonymi włosami, zarośnięta wsiem błękitnym, czy zielonkawym, zapłakana, a udając, że jej zimno grzeje się przy ich ogniu. Raz, gdy siedząc koło ogniska na tratwach wieczorem piekli kartofle i smacznie je zjadali, zbliżyła się do nich prosząc litościwym głosem o przytułek i ogrzanie, ale flisy, nie zważając na te jej  jęki, odegnali licho batami i wiosłami do wody. Baba, czyli niewiasta, która kradnie kobietom dzieci, a podkłada na ich miejsce swoje własne, nazywa się Siubiela. Zabiera ona najczęściej dzieci niechrzczone, i to zwykle z miejsc samotniej położonych nad rzekami, bagnami, w rumowiskach, rozwalinach. Dzieci przez nie podrzucone noszą nazwę odmianków i dziwacznie wyglądają: są one wysokie, wychudłe, brzydkie. Odmianek nie chodzi przy ludziach, ino się czołga. Przy ludziach będąc nie rośnie, ale ile razy sam zostanie, rośnie dość szybko i wysoko, nogi ma długie, jest blady na twarzy, je sam tylko chleb. Ażeby swoje dziecko odebrać, należy odmianka na śmietnik wynieść i bić rózgą z lipowego drewna, dopóki nie ukaże się Siubiela z płaczem i cisnąłwszy matce skradzione dziecko, swojego nie odbiera". Jak widzicie procedura zamiany podmienionych dzieci też jest taka sama, co rusałczanych, aczkolwiek tamte dużo żarły doprowadzając rodzinę do nędzy, były raczej niewyrośnięte i dużo płakały, a obite - demoniczne matki zabierały na powrót. 

W XIX wieku filozof Trentowski pod imieniem siwa widział Boginię, która był odpowiedzialna za stworzenie lasów, wód, zwierząt i ludzi. Może jest to zepsute imię Żywa.

Lamia jest ostatnim demonem, o którym chciałabym dziś napisać. Z grecka to demon pożerający dzieci, więc nie wychodzimy z koncepcji. W 1570 roku wymieniana jako diablica w "Postępku prawa czartowskiego przeciw narodowi ludzkiemu. Lucyfer wysyłając ją na świat miał rzec: 'Ty też siostro Lamia umiej dzieci z kolebek pisanych kraść, a inne podrzucać, które nam latawce noszą". Również postać demoniczna strasząca ludzi i szkodząca im. "Lamia nocna jędza, matołka, nocne straszydło, duch albo czarownica. Zazwyczaj wyobrażane jako stare kobiety, które porywały małe dzieci aby je upiec". Jak widzicie Lamie przynajmniej miały konkretny cel w porywaniu ludzkich dzieci, a nie je kolekcjonowały, ale nie nam oceniać hobby innych. W każdym razie powiela nam się tu motyw znany z mitów o Babie Jadze, co może teoretycznie prowadzić nas na trop, że była to zdegradowana Bogini, ale tego już się prawdopodobnie nie dowiemy. Szczególnie, iż raczej powinniśmy szukać jej początków we wspomnianej Grecji.

Na Zachodzie uważano, że to płoche kobiety omamione przez diabła, lub świadomie wchodzące w przymierze z diabłem, aby zaspokoić żądze seksualne. Ten motyw z kolei powiela się z zarzutami przy procesach o czary, więc można się pokusić o stwierdzenie, że to wtórne fiksacje średniowiecznego kleru. 
Francuski okultysta w 1863 roku pisał, że to pustynne złe duchy kobiet ze smoczymi łbami zjadające zwłoki. Ale z pustynią Słowianom średnio po drodze, więc ten motyw uznamy za ciekawostkę.

To wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że odgrzewana niczym kotlet seria z demonami Wam się nie przejadła i się spodoba. Jak zawsze zapraszam do dyskusji i komentowania. Do zobaczenia!






Bibliografia pomocnicza:


Baranowski B., 1981. W kręgu upiorów i wilkołaków, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź

Bernadzki J., przekł. Jan z Koszyczek, 1913. Rozmowy jakie miał król Salomon mądry z Marchołtem grubym a sprośnyma wszakoż, jako o nim powiedają barzo wymownym, z figurami i z gadkami śmiesznymi, Haarlem Joh. Enichede en Zonen Nakładem Wydawcy 
Podgórscy, 2018. Wielka księga demonów polskich, Wydawnictwo KOS, Katowice

Komentarze