Bestiariusz słowiański cz.12


Bestiariusz słowiański, część 12

Moi drodzy! Wygląda na to, że ostatnio Wam odrobinkę skłamałam, bo zapomniałam o demonach podziemnych! Będziecie się więc mogli cieszyć tą serią jeszcze co najmniej przez 2 wpisy. Ale dziś jeszcze nadal będziemy kontynuować naszą podróż z 


demonami wampirycznymi


których pierwszą część możecie znaleźć pod linkiem:


https://pijanamorana.blogspot.com/2019/12/bestariusz-sowianski-cz-11.html

Jakie demony na nas jeszcze czekają?

Pierwszym stworem, jakiego chciałabym Wam przedstawić jest 
nocnica. Nękały one głównie pacholęta i powiązywane były z ich nocnym płaczem, ale mogły przychodzić do ciężko chorych, aby zwiastować śmierć. Wierzenia są na tyle zatarte, że nie wiemy jak wyglądały. Na ogół opisuje się je ze skrzydłami, więc porównywano je często do ptaków. Zmory często bywały ludźmi, którzy w nocy zamieniali się w demony nękające dorosłych, a  nocnice miały mieszkać na polach bądź w lasach i dręczyć dzieci. W części Śląska Cieszyńskiego twierdzono, że nocnicą zostaje kobieta zmarła tuż przed ślubem. Te miały mieć chude nogi, długie włosy, tańczyć w lesie i czesać się szyszkami. "Katalog magii" brata Rudolfa (XIIIw.) wspomina o tych demonach , aczkolwiek pod przedziwną nazwą łacińską fauny. Pisząc o zabobonach twierdzi: "wieczorem, trzymając dziecko na ręku, stoją z tyłu za drzwiami o wzywają leśną babę, którą nazywają fauną, aby dziecko fauny płakało, a ich było spokojne i jeszcze wiele innych środków pełnych niedorzeczności stosuje wobec dzieci, bądź aby był spokojne, bądź aby były mądre".  O pomieszaniu podań jak przy upirach i strzygach mówią kazania polskiego husyty z XV wieku. Wspominają one o tym, że "Odwiedzając położnicę, pytają, co się narodziło, czy chłopiec, czy dziewczyna, a czynią to aby chronić dziecko od nocnic, to jest  zmór, które dzieci szczypią i straszą i nie dają im usnąć". W utworze "Czarownica powołana" 
w przekładzie Owidiusza z XVII wieku możemy przeczytać: "Wzywała  (...) szatanów nocnych. których czarownice nocnicami zwą". Generalnie płacz dziecka był kojarzony z działalnością demonów. Jeszcze do niedawna (w sumie nawet do tej pory na forach da madek możecie przeczytać różne sposoby ochrony przed zauroczeniami purchlaków) stosowano różne zabiegi magiczne od specjalnego sposobu suszenia pieluch, przez wymawianie specjalnych formułek. Zabiegi profilaktyczne były stosowane głównie wtedy, kiedy słońce zachodziło na czerwono (na żar). Jeśli chodzi o  takie - przekręcone już - zaklęcia zachowała się między  innymi formuła magiczna "żarze, żarze, żarzycki - ważcie mojemu dziecku nocnicki". Inny sposób na spokojny sen, to staniecie w drzwiach lub oknie i wysłanie pierworodnego, aby obiegł w tym czasie chałupę wołając 'są tu jakieś nocnice', na co matka miała odpowiedzieć  'są'. Wtedy dziecko powinno 3 razy odkrzyknąć 'niech zginą niech przepadną'. Nocnice mają oczywiście znamiona upiorów, dla tego chciałam o nich tutaj wspomnieć. Dzieliły się też na odniemienne klasy. Ogólnie będąc demonami złośliwymi, jedne z nich polowały wyłącznie na dzieci, a inne kusiły tylko dorosłych. Do pierwszego rodzaju w późniejszym czasie zaliczano głównie Strzygi, Skrzaty, Jędze, Boginki, Dziwożony i Wieszcze, Wile (Wiły) i oczywiście Nocnice. Do drugiego zaś Latawce, Mory, Morusy i Upiory. Sami widzicie jak masakrycznie wierzenia w demony były już pomieszane w zeznaniach etnograficznych. 


Wieszcz (wieszczy) - o nim mało kto mógł słyszeć. Jest to pewna odmiana wiary w upiory. Znany był głównie na terenach Pomorza, Wielkopolski i Kujaw. Był to duch zmarłego człowieka, który po śmierci wychodził z grobu i zwiastował śmierć we własnej rodzinie. Pociągał on za sznur kościelnego dzwonu, a kto z jego bliskich lub dalszej rodziny o usłyszał, biada mu! Ten miał rychło umrzeć. Demonowi zdarzało się też wchodzić na wieżę kościelną i wykrzykiwać imiona. Ten, kto słyszał swoje także miał postradać życie.  Gdzieniegdzie wierzono, że wzrokiem mógł zabijać swoich rówieśników. W XIX wieku w kościelnej piwnicy w Strzelnem (Wielkopolska) znajdowała się trumna, w której nieboszczyk leżał plecami do góry i sierpem nałożonym na kark. Wedłuch miejscowy trup wychodził z trumny, a zaradny kościelny spotkał go już przy dzwonnicy i włożył z powrotem we właściwe miejsce spoczynku  położył narzędzie na szyję. Odtąd miał zapanować spokój.

Strziga - odpowiedniczka strzygi na Żywiecczyźnie. Był to demon żeński, który upodobał sobie dręczenie głównie mężczyzn... według podań, jakkolwiek niedorzecznie by to brzmiało miała ich cyckać: "Strzigi cyckajom chłopów. Poniektóremu, jak go strziga cycko, to mu łurośnie pierś jak łu baby cycki. Nolegi na to posmarować coskiem piersi, to już wincyj nie przidzie."
  
Strzyga według podań mazowieckich i krakowskich to demon powstały z uduszonych niemowląt, które kwileniem zwiastowały śmierć. Niekiedy były uważane za rodzaj tudzież samicę wampira. Mogła więc mieć też postać człowieka wstającego z martwych i napadać na żyjących ludzi, celem zabicia ich i picia krwi. Cechą wskazującą na bycie strzygą miało być posiadanie zębów tuż po urodzeniu, siność po śmierci czy czerwone paznokcie. W przeciwieństwie do upiorów strzygi nie musiały zabijać swoich ofiar, ani zamieniać ich w demony. "Strzygoń i mara usypiają człowieka i piją jego krew. Można to poznać rano po śladach drobnych, ostrych jak igiełki ząbków".
 Według innych podań strzygą mogło zostać dziecko posiadające tylko jedno imię, którego matka nie karmiła piersią, skąpiec, samobójca lub dziecko ze znamieniem w kształcie nożyc. Po śmierci strzyga miała żerować głównie na własnych bliskich (jak widzicie to częsty motyw przy demonach wampirycznych), albo ssać własny palec czy przyodziewek i przez przeniesienie odbierać im siły witalne. Ludzie na których żerowała byli słabi, bladzi, apatyczni, aż w końcu chudli chorobliwie i umierali. Strzygonie miały też niesamowicie ciekawą umiejętność przecinania wzrokiem ubrań na osobie. "Jest on czasem żywą osobą, która ma szkodzić ludziom i wyrządza im krzywdę tnąc ubrania i odzież (...) wiedzą, to był taki człowiek ci trzymał z diabłem. Miał on nożyce na plecach a palce u rąk jak żaba. Jak chciał to mógł lecieć na lufcie. Był jak mora, bo dusił ludzi. My się go bali, bo niszczył ubrania". Wydawać się może, że psotliwa część jego działalności była próbą usprawiedliwienia pijaństwa lub braku cnotliwości, gdyż najczęściej atakował ludzi wracających z zakrapianych potańcówek. "W Wielkich Górach był kiedyś taki strzygoń, a był tak bardzo zajadły na ludzkie ubrania, zwłaszcza u dziewczyn, że jeszcze po śmierci wyłaził z grobu, ściągał z siebie koszulę i czatował na dziewczyny wracające z imprezy tanecznej" oraz "taki strzygoń lub strzyga wyłazili z grobu o północy i czatowali na rozstajach. Sedł ktoś spóźniony do domu, podbiegał strzygoń lub strzyba i cyk, cyk! Już całe ubranie na tamtym nieszczęśniku było pocięte na kawałki. Szedł pachołek z dziouchą od muzyki, strzyga wybiegała i strzyp strzyp! już dziewczyna stała naga  przed zdumionym chłopem. A jeśli to był strzygoń, wybiegał i cyk cyk! I już przed przerażoną dziewczyną, jej galant stał nagi". 

 Na Śląsku i Zagłębiu Dąbrowskim bito domniemano strzygi szpadlem po tyłku. Jan Bohomolec w 1772 roku wyraża się krytycznie na temat tych barbarzyńskich praktyk i profanacji zwłok w tych słowach: "Gniewu wstrzymać nie mogę, gdy słyszę, jakie środki przeciw upiorom przepisują. Pierwszy: łajno świnie w usta trupa włożyć, drugi: ciało odkopać, głowę rydlem uciąć i między nogi położyć, serce wyrwać, albo kołkiem przebić, lub ciało wbić na pal zupełnie, albo spalić, trzeć i krew mniemanego upiora z napojem jakimś zmieszaną wypić." Mniej makabrycznym sposobem na pozbycie się strzygi było uderzenie jej lewą ręką w twarz.

To wszystkie demony wampiryczne, jakie chciałam wymiecić. Mam nadzieję, że nie wystraszyłam Was na bardzo :D. już niedługo możecie oczekiwać demonów podziemnych. Do usłuszonka niebawem!


Bibliografia pomocnicza:

Baranowski B.. 1981. W kręgu upiorów i wilkołaków, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź
Gieysztor A., 1982. Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa
Gloger, 1903. Encyklopedia staropolska t.4, Wydawnictwo KWE
Pełka L.J., 1987.Polska demonologia ludowa, Iskry, Warszawa
Podgórscy, 2018. Wielka księga demonów polskich, Wydawnictwo KOS, Katowice
Strzelczyk J., 1998. Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, REBIS, Poznań

Komentarze