Pytania i odpowiedzi

Wybrane pytania z mojej skrzynki cz.8



Witajcie znowu w serii o przegłupiej nazwie. To już 8 część z pytaniami od Was. Zapraszam serdecznie na części poprzednie znajdujące się na blogu oraz na mój YT, na którym znajdziecie ciekawe materiały i jeszcze więcej inspirujących książek. Znajdziecie go pod linkem:
https://www.youtube.com/channel/UC30FSZ7vLTZG5pdUFUu2hSQ?view_as=subscriber

Ale zapraszam Was już do dzisiejszego materiału!


29. Jakie są najważniejsze święta słowiańskie?

Temat w taki czy inny sposób był wałkowany już wielokrotnie. Nowych czytelników zapraszam do zapoznania się z kalendarzem słowiańskim, który przygotowałam dla Was rok temu. Znajdziecie go pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/01/kalendarz-sowianski.html

Na blogu są też wpisy o Welesowym i Szczodrych Godach.

Ale przejdźmy do właściwego pytania.

Moim zdaniem najważniejszym świętem dla naszych Przodków były Dziady. Już tłumaczę dlaczego. Oprócz oczywistych rzeczy takich jak kult Przodków jest to, że święto to obchodzono kilka razy do roku. W niektórych miejscach Słowiańszczyzny nawet 4 lub więcej razy do roku! Polegało na łączeniu się ze zmarłymi myślami, ale także karmieniu i ogrzewaniu dusz. Palono ogniska w miejscach funeralnych. Ale oczywiście najważniesza tego dnia była gromada i bliscy. Obok tego święta wymieniłabym jeszcze Jare Gody, Noc Kupały, Święto Plonów i Szczodre Gody.

30. Co to takiego Szczodre Gody?

Szczodre Gody są znaczącym świętem słowiańskim, wypadającym w przesilenie zimowe. Święto trwało nawet kilkanaście dni. W Czechach i na Słowacji nazywano je Kraczun, w Rosji Koliada - Kolęda. Kolęda to swoją drogą oryginalna jego nazwa. Temat bardzo szczegółowo omówiłam w artykule dedykowanym, który znajdzie pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/12/czym-sa-szczodre-gody.html

31. Jaki był stosunek Słowian do higieny?

No pewnie średni... jak na swoje czasy Słowianie z jednej strony na tle Europy mogli uchodzić za prawdziwych czyścioszków. Jednak słynęli z tego... że nie myli włosów. Kołtun polski - łac. Plica polonica był spowodowany właśnie brakami w higienie. Ale z drugiej strony mieliśmy grzebienie i przyborniki do pielęgnacji paznokci, czy nawet łyżeczki do czyszczenia uszu! Co ciekawe - Słowianie znali i używali mydła z tłuszczu zwierzęcego i ługu, a nawet z roślinami takimi jak mydelnica czy łopian. W trakcie uczt obmywano ręce wodą. Zażywano także kąpieli parowych, głównie celem uniknięcia chorób. Oczywiście przy domostwach często były zlokalizowane łaźnie. Ale do akweduktów było nam daleko... Ibrahim ibn Jakub pisze o tym zagadnieniu w tych słowach:
"Nie mają oni łaźni, lecz posługują się domkami z drzewa. Zatykają szpary ich tym, co bywa na ich drzewach, (porosty i mech, przyp. własny) podobnym do wodorostów, a co oni nazywają: meh (pisownia oryginalna, przyp. własny). Służy to zamiast smoły do ich statków. Budują piece z kamienia w jednym rogu i wycinają w górze na wprost niego okienko dla ujścia dymu. A gdy się piec rozgrzeje, zatykają owo okienko  i zamykają drzwi domku. Wewnątrz znajdują się zbiorniki na wodę. Wodę tę leją na rozpalony piec i podnoszą się kłęby pary. Każdy z nich ma wiecheć trawy, którym porusza powietrze i przyciąga je ku sobie. Wówczas otwierają im się pory i wychodzą zbędne substancje z ich ciał. Płyną z nich strugi (potu) i nie zostaje na żadnym z nich śladu świerzbu czy strupa. Domek ten nazywają oni: al-istba."
Wiechcie wspomniane przez autora to oczywiście witki i nie były one z traw, lecz są to giętkie gałązki drzew. "Powieść minionych lat" wspomina o tym, że człowiek został stworzony przez Bogów w łaźni, więc mogła mieć również znaczenie mityczne oraz rytualne.
Ubrania prano uderzając kijkami w wodzie. Rzadko, ale jednak budowano ustępy.
Jamy odpadowe też lokalizowano w bliskości domostw. Dbano jednak o porządek w chatach i obejściu.
Higiena była więc raczej ważna w życiu Słowian i stała na relatywni wysokim poziomie.

32. Czy Noc Kupały to była po prostu orgia?

Nie dość, że o wulgarne uproszczenie, to jeszcze obraźliwe. Oczywiście był to czas inicjacji młodzieży, ale pod bacznym okiem dorosłych. Podkreślić też trzeba, że inaczej patrzono wtedy na seksualność, a na znacznej części terenów panna z dzieckiem oznaczała to, że jest płodna, zdrowa i gotowa to prokreacji. Była więc całkiem pożądaną kandydatką na żonę. Kroniki wspominają wręcz o tym, że dziewica mogła zostać oddalona przez męża, bo jak nikt jej wcześniej nie zechciał, to znaczy że coś musi być z nią nie tak.
Wracając do Nocy Kupały - para skojarzona tej nocy miała szansę stać się tymczasowym małżeństwem i ekhem... iść do lasu szukać kwiatu paproci (choć próby szukania traktowano bardzo poważnie), a może nawet w przyszłości uniknąć swatów. Nie miało to jednak żadnego związku z jakimś wyuzdaniem czy rozpasaniem. Ten kto dobrał się tej nocy, miał zostać wiernym wybrance do grobowej deski.
Tyle o seksualności. Oczywiście całe święto miało znacznie głębszą i piękną symbolikę, a część związana z aktami miłości była oczywiście na trzecim planie.



To wszystkie pytania na dziś. Zachęcam Was do pozostawiania kolejnych, czy na facebooku, czy pod postem na blogu. Postaram się odpowiedzieć  wszystkie. Do zobaczenia w następnym materiale!





Bibliografia pomocnicza:

Antoniewicz J., Kaczyński M., Okulicz J, 1956. Wniki badań przerowadzonych w 1956 r. na cmentarzysku kurhanowym w miejsowości Szwajcaria, pow. SuwałkiGierlach B., 1980. Sanktuaria słowiańskie, Iskry
Moszyński K., 2010. Kultura ludowa Słowian,  Graf ika
Mowszowicz J., 1962. Zioła używane do kąpieli
Vigarello G., 1996. Czystość i brud, W.A.B

Komentarze

  1. Witam, pytanie (zupełnie na poważnie) z kategorii filozofii rodzimowierczej (znając i pomijając "metodę transakcyjną" w modlitwach religii monoteistycznych) - po co ludziom Bogowie, jak i odwrotnie (to w szczególności)? Na jakich założeniach opierają się relacje pomiędzy tymi "podmiotami"? Większość ludzi pojmuje rodzimowierców w kategoriach "bo wierzenia słowiańskie były wcześniej" i raczej traktuje je jako odtwórstwo historyczne; również ta sama większość potrafi sobie wytłumaczyć modlitwy w kościołach ponadtysiącletnią tradycją, którą "należy podtrzymywać" (wszak obydwa wyznania przyszły z dalekiego wschodu). Ja zapytuję, czy aby osobiście przeżywać wschód/zachód słońca, wzruszać się każdą kroplą spadającego deszczu odczuwaną na skórze, podmuchem wiatru oraz cieszyć się przyjemnością obcowania również z fauną potrzeba stawiania drewnianych bądź kamiennych figur, czy też budowania gajów/świątyń? Wszak to przyroda, powtarzalność w niej zawarta, siła, której człowiek nie zmieni, choć sporo już swoją działalnością napsuł. Również ogień każdą obiatę spali, cokolwiek się w nim znajdzie (te złożone w postaci nasion x-set/tysiąc-lat w ziemi znajdujemy nawet dzisiaj, np. w grobach, a umarli nie zabrali ich ze sobą). Rozmawiając z niektórymi ludźmi, którzy odeszli/odchodzą od różnych wyznań zauważam, iż potrafią oni głęboko odczuwać otaczający świat i co więcej pięknie mówić o tym, a nawet na pewne sposoby się uzewnętrzniać, co już jest dla nich swoistą modlitwą. Jak to widzą rodzimowiercy? Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej.
      Wszystkie pytania traktują poważnie, więc o to się nie martw.
      Odpowiem na pytanie wyłącznie ze swojego punktu widzenia, bo nie jestem zrzeszona w żadnej gromadzie, a większość grup rozdimowierczych nie cierpi mnie jak diabła. Jeśli chcesz wgłębić się w temat, to polecam książki Merskiego.
      Bogowie stworzyli ludzi prawdopodobnie z pobudek egoistycznych. Mit o stworzeniu człowieka mówi o sprzeczce braci i o tym, że życie nie może istnieć bez cząstki i woli któregoś z nich. Co ich do tego skłoniło? Ciekawość? Chęć posiadania wyznawców? Bycia wielbionym? Nikt nie przeniknie boskiego umysłu. Na pewno zawsze lubili ofiary, albo błyskotki przynoszone przez wiernych, może to jest jakiś trop?
      Po co Bogowie ludziom? Tym razem odpowiem w 100% za siebie. Nawet nie jestem pewna, czy traktuję ich poważnie. Może inaczej. Bogów traktuję poważnie, ale nie jestem pewna co do Ich istnienia. Chyba każdy ma jakieś wątpliwości. Mimo wszystko są mi potrzebni. Dobrze wierzyć w to, że ktoś się Tobą opiekuje i wysłucha, nawet wtedy kiedy czujesz się przerażająco samotny i opuściły Cię wszelkie nadzieje.
      Co do tego jak jesteśmy traktowani przytoczę przykład ze swojego życia i pewną wymianę zdań.
      Kiedy byłam na Ślęży w towarzystwie mamy, to przez przypadek natknęłam się w lesie na dużą figurę Swarożyca. Złożyłam mu ofiarę i pomodliłam się przez chwilę (akurat nie wysłuchał, ale wyszło mi to na dobre. Może Bogowie lepiej wiedzą co dla nas właściwe?). Wtedy mocno podkurwiona mama spytała mnie, czy fajnie tak cofać się 5 tys. lat w rozwoju. Odpowiedziałam pytaniem. Czy czuje się lepsza ode mnie tylko z tego powodu, że cofa się 2 tys. lat w rozwoju.
      Nie odzywała się przez tydzień.
      I nie, nie trzeba budować absolutnie niczego. Chyba chodzi o to, że w miejscach sacrum łatiwej nam dotknąć Bogów, podziękować im za opiekę i dać Im coś w zamian. Tak samo ze zmarłymi. Ładujemy im do grobów rzeczy, które kochali albo te, które chcemy zeby mieli. Wiemy, że to dusza jest nieśmiertelna, jeśli istnieje, a i tak do tej pory to robimy. Stroimy ich w najlepsze ubranaia, chowamy z ulubioną biżuterią... Może też robimy to z egoizmu?
      Uzewnętrzanie siebie to chyba indywidualna sprawa. Niektórzy chyba potrzebują po prostu przewodnika w postaci kapłana, albo ich wiara jest pusta jak dzban i nie potrafią rozmawiać z Opatrznością.
      Dziękuję za pobudzenie szarych komórek, mam nadzieję że moja odpowiedź Cię satysfakcjonuje.
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń

Prześlij komentarz