Słowiański bestiariusz cz. 9

Bestiariusz słowiański, część 9


Witajcie znowuż. Jak zapewne pamiętacie, w bestiariuszu utknęliśmy w ostatniej gieysztorowskiej podgrupie demonów - czyli stworzeniach o domenie powietrznej. Najpierw chciałam omówić bestie o raczej negatywnym nacechowaniu. Poprzednią ich część możecie znaleźć pod linkiem:
https://pijanamorana.blogspot.com/2019/10/sowianski-bestiariusz-cz-8.html .

Nowych czytelników jak zwykle pozdrawiam cieplutko i przypominam, że mieliśmy już podobną serię - trylogię "Bestiariusz wiedźmiński, a bestiariusz słowiański". Pierwszą część możecie znaleźć pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/02/bestiariusz-wiedzminski-bestiariusz.html


Jeśli jeszcze nie widzieliście, zapraszam Was też na mój nowy kanał na platformie youtube. Oto link do najnowszego filmu:

https://www.youtube.com/watch?v=gycJNKncqtA&t=138s

No ale przejdźmy już do meritum czyli

demonów powietrznych - kontynuacja

Pierwszymi stworzeniami jakie chciałabym dziś Wam przybliżyć są

chały
(ały), których możecie nie kojarzyć, bo znane były głównie w Serbii, Bułgarii oraz Macedonii. Są demonami kobiecymi o niszczycielskiej sile. Zamieszkiwały burzowe chmury i zwiastowały złą pogodę. Wywoływały burze i gradobicie, niszcząc uprawy. Wyobrażano je sobie jako latające węże lub smoki i były zmiennokształtne. Mogły przybrać postać kruka lub byka. Szczególnie w Bułgarii, gdzie widziano je właśnie jako byki o wielkich rogach lub wężowe potwory z sześcioma parami skrzydeł i dwunastoma ogonami. W Serbii z kolei miał mieć wężowe ciało i łeb konia. Miały też umiejętność opętania człowieka wchodząc w jego ciało. Chały były wyjątkowo żarłoczne, a szczególnie lubiły na obiad dzieci. Czasem próbowały pożerać nawet ciała niebieskie wywołując krwawą łunę na niebie. Mogły powodować również zaćmienie, które mogło być zwiastunem końca świata. Niekiedy walczyły o władzę i terytorium obrzucając się lodem i wywołując burze gradowe. Kiedy ludzie występowali przeciwko nim, mogli stracić życie - czy to pod kątem psychicznym, czy fizycznym. Pozostając z nimi w dobrych relacjach można jednak przysporzyć sobie korzyści. Pomagały wyjść z wszelakich opresji. Mogły przynosić urodzaj z jednego miejsca na drugie. Gdy zbierały się chmury, wypowiadano zaklęcia i kadzono, aby je wystraszyć lub zyskać ich przychylność.


Poświst (pochwist, pogwizd ) to powietrzny demon personifikujący wiatr i wiry powietrzne, Odpędzał chmury burzowe oraz osuszał pola. Zachowała się pieśń ludowa o poświście: 

"O, żebym ja była u matusi dłużej,
 chodziłabym była jako kwiatek róży!

 A ja teraz chodzę, jak owa leliwa! 
Wyjdę na poleczko. Poświst mnie powiewa. 
O wiewajże, wiewaj wietrze wieczorny. 
Wywiewaj, wywiewaj smutne myśli z głowy"

Poświst był oczywiście personifikacją wiatru. "Polacy czcili delikatny powiew powietrza, na kłosach zboża i liściach drzew przechodzącego z sykiem, nazywali jego Poświstem".

Alkalosty były demonami o ciele ptaka, a głowie kobiety. Wierzenia w te stworzenia były najsilniej zakorzenione w rosyjskim folklorze. Potwory potrafiły przepięknie śpiewać, oraz zwodzić mężczyzn - podobnie do greckich syren. Składały one jaja na plaży, po czym turlały je w kierunku morza. Wierzono, że zbicie takiego jaja przynosi potworne sztormy. Były więc dość ścisło powiązane z morzami.

Podobna do alkalostów i bliższa słowiańskiej tradycji jest
meluzyna, czyli kobieta - wąż posiadająca umiejętność latania.  Pewnie Was nie zdziwię, jeśli znowu napiszę, że były personifikacją wiatru. Znana głównie na zachodzie oraz w Niemczech. W Polskim folklorze najwięcej podań zachowało się w okolicach Śląska. Występowała we wcieleniu syrenim - pół kobiety, pół węża. Ukazaniem się zwiastowała zgon osobom, które kochała. W gniewie mogła zatapiać nawet całe miasta, więc mogła być niezwykle niebezpieczna. Meluzyny zamieszkiwały kominy i studnie. Pozwolę sobie przytoczyć fragment podania z Raciborza: "Meluzyna to jest baba ryba. Miała ona za męża człowieka, który ją rzucił, a teraz ona płacze za swymi dziećmi." Z kolei kolejne z Tych mówi: "Jak są fest mocne wiatry, to znaczy, że przez komin wpada Meluzyna. Jest ona naprzód małym stworem, a jak wpadnie na piec, to się robi fest baba, rozrasta się aż jest wysoko pod sufit i straszliwie wyje. Jak zacnie tańcować po chałpie, to wszystko niszczy." Oraz "Ta Meluzyna - to inacyj gadajom na nią wiatrowo pani. Ona z wiatrem przichodzi i z wiatrem odchodzi (...) No, i tak to stary ludzie jeszcze do dziś dnia tyż jesce gadajom, jak to wycie, w zima, to wiatrzysko w tym kominie tak nucy, to gajom: - Zaś ta Meluzyna płace!"
Jak słyszało się jej zawodzenie, należało rzucić za okno szczyptę soli lub częściej mąki, aby mogła nakarmić swoje dzieci.


Dziś na Meluzynie właśnie chciałabym zakończyć. W tym tygodniu rozpieszczałam Was wpisami. Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji - zapraszam do ostatniego wpisu lub audio na temat Dziadów oraz na moje media społecznościowe. Ostatni wpis na temat stworów powietrznych, którzy ukaże się prawdopodobnie za tydzień będzie poświęcony tym z raczej dobrym nacechowaniem. Do następnego razu!





Bibliografia pomocnicza:


Dobrowolski J., 2006. Rozprawa z Rarogiem, [dostęp z: 21.10.19]
Gieysztor A., 1982. Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa
 
Kromer M., 1853. Polska, czyli o położeniu, obyczajach, urzędach Reczpospolitej Królestwa Polskiego Władysława Syrokomii ,Józef Zawadzki, Wilno
Moszyński K., 1934. Atlas kultury ludowej, Polska Akademia Umiejętności, Kraków
Pełka L.J., 1987.Polska demonologia ludowa, Iskry, Warszawa
Strzelczyk J., 1998. Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, REBIS, Poznań
Suchocki J., 1991. Mitologia bałtyjska, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa
Szyjewski A., 2003. Religia Słowian, Wydawnictwo WAM, Kraków

Komentarze

  1. Szanuję ogrom włożonej pracy w ten blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, takie słowa wiele dla mnie znaczą. Pozdrawiam, Morana.

      Usuń

Prześlij komentarz