Słowiański bestiariusz cz. 7

Bestiariusz słowiański, część 7


Jak zawsze witam wszystkich gorąco. Szczególnie, że na zewnątrz coraz zimniej. Nowych czytelników pozdrawiam, a starych mocno ściskam. Tym pierwszym przypominam, że mieliśmy podobną trylogię o nazwie "Bestiariusz słowiański, a bestiariusz wiedźmiński". Pierwszą część możecie znaleźć pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/02/bestiariusz-wiedzminski-bestiariusz.html

Dziś zajmiemy się kontynuacją części o demonach domowych. Pierwszy fragment macie tutaj:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/09/sowianski-bestiariusz-cz-6.html

Pochylmy się nad kolejnymi. Jakie duchy nas jeszcze mogą spotkać? Zapraszam!

Demony domowe - kontynuacja

Zaczniemy od demona, który był pomocnikiem Domowego, którego przez roztargnienie nie dodałam do ostatniego wpisu. Chodzi mi oczywiście o Korgorusza, ducha o cechach głównie zwierzęcych. Występował głównie pod postacią kota, który odznaczał się magią i zaradnością oraz dozą łapserdactwa. Zajmował się on przysparzaniem bogactw swojemu gospodarzowi. Tak jak Kłobuki robił to jednak kosztem innych, głównie podkradając dobra sąsiadom. 

Domownika i Kłobuka możecie znaleźć w części poprzedniej, 6tej do której link macie powyżej.

Bannik (łaziebnik, bannyj czort) to słowiański demon typowy dla kategorii demonów opiekuńczych, głównie dla terenów wielkoruskich. Jego domeną są, jak łatwo się domyślić - łaźnie. Najczęściej widywany był w postaci małego starca o nieproporcjonalnie dużej głowie, długim nosie i bujnym zaroście zachowanym w nieładzie. Posiadał zdolności zmiennokształtne. W tym momencie pokuszę się o niewybredny żart - Słowianie na pewno, choć nie z nazwy znali pojęcie 'transgender', jeśli ktoś miał wątpliwości, gdyż duch dla zgrywy podobno lubił się ubierać w damskie ciuszki. Dbał on o czystość, odpowiednią temperaturę wody oraz powietrza oraz komfort podczas kąpieli. Oczywiście pilnował też ubrań, dbał o odpowiednią twardość i giętkość brzozowych lub dębowych witek. W zamian za swoją pracę oczekiwał wyłącznie niewielkiej ilości czystej wody, ewentualnie za kawałka chleba oraz szczypty soli. Jeśli jednak nie został on wynagrodzony mścił się na wiele sposobów. Mógł doprowadzić do poślizgnięcia, a nawet oparzenia. Mocno zaniedbany mógł się posunąć do znacznie groźniejszych, dla gospodarza kroków. Doprowadzał do utonięcia, lub po prostu wynosił się do najbliższego zbiornika wodnego. 

Kikimora (sziszimora, szyszymora) - "dusidło nocne", żeński, z zasady szkodliwy duch domowy, najczęściej występujący na terenach Rusi. Znowu dodamy trochę ekscentrycznego dramatyzmu - mogły powstawać z poronionych płodów, dzieci zmarłych tuż po porodzie lub kobiety zmarłej w niespodziewany sposób. W tym ostatnim przypadku mogła przybrać twarz tej kobiety, wtedy mogła przybierać cechy opiekuńcze i nazywano ją domowichą oraz łączono z partnerką Domowego. Kikimory zazwyczaj wyglądały jak stare kobiety, mocno wychudłe gdyż ich sylwetkę często przyrównywano do źdźbła trawy. Zamiast nóg mogły mieć kurze łapki. Czasem demon wykazywał inne cechy zwierzęce, być może odzwierciedlające cechy za życia. Mogły być to przymioty psie, świni, kaczki bądź królika. Stawały się niewidoczne w razie potrzeby. Stworzenia te miały w zwyczaju prząść. Dziwna przypadłość jak na demona. Ich główna aktywność przypadała oczywiście w nocy, a furkot koła przędzalskiego zwiastował nieszczęście w najbliższej okolicy. Budziły niemowlęta i plątały przędzę, były głównie szkodliwe dla mężczyzn. Dokuczały nawet kurom. Głównie lubiły gnieździć się w ciemnych i rzadko uczęszczanych miejscach domostwa.  Mogły zamieszkiwać również zagrody, kurniki oraz stodoły. Według niektórych podań to właśnie one pełniły funkcje zmór i przez nie tłumaczono sobie zjawisko paraliżu sennego. Dualizm ich natury może wskazywać na to, że zostały zdemonizowane po przyjęciu chrześcijaństwa, a wcześniej pełniły cechy opiekuńcze. Potwierdzać może to fakt, o którym już wspomniałam - niektórzy etnografowie uważają ją za partnerkę domownika. 

Ubożątka - (niebożątka) są demonami domowymi o przyjaznych w obyciu cechach, wtórnie negatywnych, zsyłających nieszczęścia i niedolę. Duchy opiekuńcze pierwotnie utożsamiane ze zmarłymi przodkami. Uważa się, że jest to nazwa wtórna, pochrześcijańska, pochodząca z XV wieku. Niektórzy nawet dowodzą, że jest to wcielenie samego Domownika, a "nowe" określenie podkreśla marność duchów domowych wobec Boga."(...) dla niedoli istniało przynajmniej w Polsce i na Rusi osobne bóstwo, uboże. Każde domostwo miało swoje uboże, co je trapiło pomorem, ogniem, chorobami itp., które udobruchać należało, pieczą troskliwą, pokarmem, nienaruszaniem jego siedziby za piecem, ale jak sama nazwa dowodzi, było uboże nienawistnym żywiołem (...) nazwa zanikła zupełnie do szesnastego wieku, ustąpiła innym (...) już wcześniej łagodniał jego obraz". Zachował się również fragment kazania z XV wieku, które mówi: "są tacy, co zostawiają umyślnie resztki na miskach, po obiedzie jakoby do nakarmienia dusz, czy to pewnego demona, co się zowie ubożę, ale to śmiechu warte, ponieważ często myślą głupcy i lekkomyślni, że to co zostawili zjada wymienione uboże, które pielęgnują, bo jakoby przynosi szczęście, ale wtedy przychodzi pies, i jak nie widzą, zjada te resztki. Niektórzy jednak, powołując się na rozumienie samego słowa bóg jako 'szafarz dobra', tłumaczą imię ubożęcia jako istoty zapewniającej dostatek". Wiara w ducha musiała być wyjątkowym kołkiem w tyłku kleru, gdyż zachowało się sporo podobnych wzmianek. Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jedną, z 1579 roku: "Są różne rodzaje dyabelski, bo widmowi są ziemscy skryatkowie, domowe ubożęta, leśni satyrowie, wodni topcowie, górne jędze, powietrzni duchowie, rozmaici geniuszowie, morscy lewiatanowie, na insułach rozmaite obłudy". Jak widać wymieniane są na zaszczytnym, pierwszym miejscu. 
XVII - wieczne źródło "Officina ferraria" wymienia ubożę jako ducha kuźniczego - istotę podziemną z hut i kuźni, sprzyjającą ludziom.

Kolejnym demonem jakiego chciałabym tutaj wymienić jest Dworowy (dworowoj, dworowik), który jak sama nazwa wskazuje zajmował się całym obejściem. Podlegały mu zwierzęta domowe, uprawy oraz pola. Podobny miał być do Domownika - krzepki starzec z bujnym zarostem i również mógł przyjmować postać węża oraz koguta. Kręcił się w najbliższym otoczeniu domostwa pomieszkując w oborze lub chlewie. Chronił podwórza, stajnie, chlewy, obory, kurniki, pasieki i przydomowe ogródki, a więc roboty miał dużo. Jako podziękowanie przyjmował dary w postaci wełny i chleba, choć lubił też ładne błyskotki. 

Ostatnim stworzeniem, jakie pragnę wymienić w tej części jest Gumiennik. Nie, nie miał nic wspólnego z gumą. Gumnem określano niegdyś część gospodarstwa, gdzie zajmowano się obróbką i przechowywaniem zboża. Demon przedstawaiany był jako mały dziadek (do metra wysokości) z wąsami i obfitym zarostem. Potrafił przybrać postać kota, który jak dziś widzicie był stworzeniem, któremu przypisywano wiele cech magicznych. W ofierze składano Gumiennikowi oczywiście ziarno. Lepiej było dbać o niego, gdyż był wyjątkowo drażliwy, a w napadzie szału mógł nawet spalić uprawy. Tradycja nakazywała oddać mu pierwszą potrawę w roku przygotowaną ze zboża. 

To wszystko, co dziś dla Was przygotowałam. Ale na pewno serii nie kończymy. Może znacie jeszcze jakieś demony o przydomowej domenie? Może o jakimś zapomniałam? Jak zawsze zapraszam do dyskusji oraz komentowania, a także na media społecznościowe i do sklepu, w którym cały czas pojawiają się nowe wzory. Do usłyszenia!






Bibliografia pomocnicza:


Baranowski B., 1981. W kręgu upiorów i wilkołaków, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź
Gieysztor A., 1982. Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa
Kajkowski K., 2019. Obrzędowość religijna Pomorzan we wczesnym średniowieczu; studium archeologiczne, wydawnictwo chromcon, Wrocław
Pełka L., 1987. Polska demonologia duchowa, ISKRY, Warszawa
Podgórscy, 2005. Wielka księga demonów polskich, Wydawnictwo KOS, Katowice
Urbańczyk S., 1931. Dawni słowianie wiara i kult, Ossolineum, Wrocław

Komentarze