Bestiariusz wiedźmiński, a bestiariusz słowiański cz.3

Bestiariusz słowiański, a bestiariusz wiedźmiński cz. 3


Dziś ponownie zapraszam Was do powrotu do REDowskiej wizji Wiedźmina. Przypominam, że stawiamy bestiariusz zamieszczony w grze obok faktycznego, słowiańskiego. Jest to trzecia, ostatnia część więc na końcu zapraszam do krótkiego podsumowania z garścią statystyk. Jeśli jesteście zainteresowani szczegółową charakterystyką poszczególnych bytów żyjących na Słowiańszczyźnie - zapraszam do zostawienia informacji w komentarzu. Z chęcią rozważę też inne sugestie. Osoby nowe na blogu oczywiście zapraszam serdecznie do zapoznania się z dwiema poprzednimi częściami, które można znaleźć pod kolejnymi linkami:
https://pijanamorana.blogspot.com/2019/02/bestiariusz-wiedzminski-bestiariusz.html
https://pijanamorana.blogspot.com/2019/04/bestiariusz-wiedzminski-bestiarisz.html
Zaczynajmy!

Poprzednią część skończyliśmy na kategorii "trupojady", gdzie znaleźliśmy sporo interesujących istot. Dziś więc na początek wpadają nam upiory. Tutaj też będziemy mieli odrobinę zabawy. Bargheist jest mitycznym psem pochodzącym z północnej Anglii. Posiadał czarną sierść i pożółkłe oczy, a jego widok zwiastuje rychłą śmierć. W mitologii słowiańskiej możemy go mocno przesadnie podciągnąć pod ogara dzikiego myśliwego (opis cz. 1). W popkulurze oprócz Wiedźmina występuje w Lord of the Rings online oraz Harrym Potterze pod nazwą Ponurak. Odrzucamy Długowłosą, Hima i pokutnika (pokuta to chrześcijańskie słowo, wcześniej dawałeś ofiary Bogom, jeśli gryzło Cię sumienie i tyle). Leśnica w grze była była północnicą, do której wrócimy za chwilkę. Z samym słowem "Leśnica" pod kątem bestiariusza naszych przodków nie spotkałam się w żadnej publikacji do tej pory. Koszmar Iris to malowidło złożone z koszmarów i wspomnień. Oczywiście brzmi to dość niedorzeczne, ale w tym miejscu możemy sobie wspomnieć o zmorze, bo czemu nie. Zmora zwana również marą to półdemoniczna dusza, która dręczyła ludzi podczas snu siadając im na piersi. Wywoływała nadmierną potliwość, koszmary, rzucanie się po łóżku, omdlenia, a nawet śmierć. Powstawały one z dusz skrzywdzonych ludzi. Licho ze studni (w grze południca o której dalej) - w bestiariuszu Słowian licho jest małą, kudłatą istotą odrobinę przypominającą psa. Są skłonne do psot czy figli, więc raczej nie są pożądanymi gośćmi żadnego domostwa. Morowa dziewica była istotą, która jest personifikacją powietrza roznoszącego zarazę. Powodowała masowy pomór nie tylko ludzi, ale i zwierząt. W późnym średniowieczu ten przydomek przypadł dżumie. Południca była bardzo niebezpiecznym, polnym demonem. Powstawały one z kobiet, które zmarły tuż przed ślubem, lub niedługo po nim. Mieszkały one wśród kłosów dojrzałego zboża. Grasowały głównie w południe. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że była to przestroga przed udarem słonecznym. Północnica - złośliwa, lecz niezbyt niebezpieczna. Płatała figle nie robiąc nikomu krzywdy. Na końcu zestawienia widnieją upiory. Choć cała kategoria się tak nazywała, to dobry moment, żeby wspomnieć o pewnym fakcie. Otóż słowo upiór, czy też upir to zwyczajnie słowiański synonim słowa wampir, który stanowi ostatnią kategorię bestiariusza wiedźmińskiego, więc to dobry moment, aby do niej przejść.

Finalny typ w REDowskim bestiariuszu stanowią wampiry. Oczywiście pewnie spodziewacie się, że słowianie nie dzielili tych potworów na żadne kategorie o wymyślnych nazwach, które znajdziemy w grze. Słowiańskie nazwy tych stworów to upiry tudzież wąpierze. Żywiły się one krwią i ciałem ludzkim, najczęściej dusząc uprzednio ofiarę. Nękali również żyjącą rodzinę i zdarzało im się spółkować z żywymi. Pewnie nikogo tu nie zdziwi fakt, że nie miały w zwyczaju pytać ich o pozwolenie na zbliżenie. Sposobu na ich zabicie w bezpośrednim starciu oczywiście nie było z powodu ich ponadludzkiej siły, więc uciekano się do środków prewencyjnych. Podejrzanym o wampiryzm rzucano na trumnę ziarna maku, chowano ich pod głazami, a w ostateczności uciekano się do mniej humanitarnych środków jak przebicie głowy kołkiem lub metalowym szpikulcem przypominającym wielki gwóźdź. W końcu chodziło o ochronę żyjących, nawet jeśli miałeś przebić czerep szwagra. Żadnych sentymentów.

Oczywiście w zestawieniu zabrakło wielu mniej lub bardziej popularnych stworów zakorzenionych w wierzeniach naszych praojców takich jak chociażby wiły, strzygi, boginki, rusałki czy płanetnicy. I jak pewnie zauważyliście, kobiety w zakresie równouprawnienia nie mogły polegać na swoją płeć, do dużo częściej mogły stać się straszydłami. Bo najprostsza droga, żeby się nim stać było zostanie topielcem, wisielcem, samobójcą lub porońcem, ale też kobietą zmarłą przed planowanym ślubem, zmarłej w dniu ślubu, przed nocą poślubną lub w połogu. 

I niestety, żegnając się z serią przechodzimy do podsumowania. Na początku końca wspomnę tylko, że przytoczone badania oparte są na podstawie zapisków z II połowy XIX wieku. Wspomnę też, że zależy z której strony patrzeć - są bardzo stare, albo bardzo współczesne. Mimo to, pragnę zauważyć, iż w samym folklorze niewiele się zmieniło na przestrzeni wieków, więc pozwólmy sobie założyć, że w większym lub mniejszym stopniu są one dokładne. Przejdźmy do meritum. Przytoczone badania należą do Ludwika Stommy - znanego i cenionego etnografa. Wykazuje on, że  na 500 badanych przypadków demonizmu na Słowiańszczyźnie w folklorze topielcy stanowią 20%, dzieci nienarodzone 18%, samobójcy 16,6%, porońce 11%, zmarłe w dniu ślubu 8%. Mniejszą część stanowią zmarli gwałtownie, kobiety zmarłe w połogu i na końcu te tuż przed ślubem. Patrząc więc na statystyki najbardziej przekichane po śmierci mogli mieć ci, którzy targnęli się na swoje życie lub zmarli w wieku dziecięcym. Podziękujmy więc lekarzom za zmniejszanie statystyk.









Biblografia:


Gierlach B., 1980. Sanktuaria słowiańskie, ISKRY, Warszawa
Gieysztor A., 1982. Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa


Zych P., Vargas W., 2014, Bestiariusz słowiański, BOSZ, Lesko

Zych P., Vargas W., 2016, Bestiariusz słowiański cz.2, BOSZ, Lesko

Komentarze

  1. Hej :)

    Świetna seria artykułów, widać solidny research i pasję.

    Zawsze ciekawiły mnie bestiariusze z ziem Polskich, dlatego chętnie poczytałbym dłuższe opisy poszczególnych stworów, zwłaszcza leśnych. W swoich kontaktach z fantastyką polską natknąłem się na prawdopodobnie nieidelną ale ciekawą "sagę o kotołaku" i po przeczytaniu powyższego stwierdzam że mimo widocznie gorszego pióra niż to Sapkowskiego bestiariusz jest znacznie bliższy słowiańskiemu, polecam sprawdzić.

    Inne pytanie które nasunął mi ten tekst to czy istnieje jakiś ogolnie przyjęty "bestiariusz" chrześcijański (w końcu choćby pod obrzędem egzorcyzmów istnienie demonów jest potwierdzone przez Kościół)?

    Pozdrawiam, fan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Dziękuję za ciepłe słowa, wysmarowały miodem moje serduszko. Postaram się w najbliższym czasie stworzyć serię zbardziej szczegółowym bestiariuszem słowiańskim. Co do książki - na pewno rozważę zakup jeśli moja góra trochę stopnieje.
      Przechodząc do meritum. Na pewno ucieszy Cię moja odpowiedź, bo owszem istnieje takowy. Najbardziej popularnym z tekstów o tym świadczących są chociażby “Kwiatki świętego Franciszka” (“za moich czasów” figurowały na liście lektur licealnych , w których Franek walczy ze smokiem. Stary Testament dzieli również zwierzęta na czyste i nieczyste. Orygens w dziele “Filokalia” pisze: “Wydaje się więc, że istnieje pewien związek między poszczególnymi rodzajami demonów a poszczególnymi rodzajami zwierząt. W ikonografii do przedstawienia Szatana wybierano najczęściej lewiatana, kruka, kozła, kota, wilka, lwa, skorpiona, węża, smoka, nietoperza, sowę, małpę, świnię i tygrysa. Ambroży Autpert jako zwierzęta “chrystusowe” wymienia wielbłąda, lwa, byka, barana, owcę, rybię, robaka, orła, wróbla i synogarlicy. Co ciekawe lew ma symbolikę dwojaką. Oczywistym wyborem jest również “Apokalipsa według św. Jana”, - swoją drogą doskonały utwór literacki, szczerze polecam - w której mamy cały szereg bestii i demonów różnej maści. “Głównym podręcznikiem” demonologii i zoologii chrześcijańsko-symbolicznej jest dzieło “Fizjolog” (IIw.) i to na nim wzorują się inne bestiaria chrześcijańskie zawierające zarówno zwierzęta istniejąca jak nieistniejące. Co ciekawe, za “rzeczywiste” uważało się powszechnie smoki, gryfy, bazyliszki i jednorożce. Tak i zwierzętom rzeczywistym były przypisywane cechy fantastyczne (np. pantera była przedstawiana z głową konia, rogami. Ziała też ogniem). Szalenie ciekawy jest też “Homiliarz opatowicki”, przypisywany biskupowi praskiemu, Hermanowi (XI-XIIw), który zawiera “kompendium błędów pogańskich”. Dzięki niemu zachował się fragmentaryczne opis praktyk religijnych naszych przodków oraz część z nich prowadząca do rzekomego opętania. Wymienia m.in. idoli podzielonych na dwie grupy: przedmioty natury oraz “demony” czyli wszelki kult i praktyki religijne nie związane z chrześcijaństwem (głównie dotyczące praktyk magicznych, ale co ciekawe wspomina tutaj również o strzygach oraz likantropii). “Idole” w tamtym czasie oznaczały również dusze zmarłych i kult Przodków. Zabrania też czci ludzi zamiast Boga, składania ofiar pod drzewami i u źródeł, rzucania losów, używania amuletów, korzystania z usług “czarownic”, znachorów, wróżbiarzy i zielarzy. Jedynym współczesnym, książkowym, Polskim opracowaniem tego tematu znanym mojej osobie jest “Bestiarium chrześcijańskie. Zwierzęta w symbolice i interpretacji: Starożytność i średniowiecze” S. Kobielusa.
      Mam nadzieję, że jest to taka odpowiedź, jakiej Pan oczekiwał.
      Pozdrawiam serdecznie, Morana

      Usuń
    2. Zdecydowanie zachęciłaś mnie do głębszego zajrzenia w temat, a skoro wiem już od czego zacząć to łatwiej pójdzie.
      Dzięki za tę wiedzę i będę cierpliwie czekał na serię o bestiariuszu słowiańskim.

      Pozdrawiam, fan :)

      Usuń

Prześlij komentarz