Wanda - recenzja


 Wanda - Jabłoński
 Recenzja


Hej kochani, kawałek czasu mnie nie było, ale nic to. Dziś przychodzę do Was z wyczekaną książką Pana Witolda Jabłońskiego, "Wanda". Jest to część trylogii i bezpośrednia kontynuacja "Popiela", co powinniście mieć na uwadze przy ewentualnym kupnie książki. Nad pierwszymi dwoma tomami rozpływałam się w zachwytach i oba polecam do tej pory przy każdej możliwej okazji. Czy najnowsza powieść również mnie tak zachwyciła?
Zapraszam!

Otóż nie. Ale jak zwykle zacznijmy od początku.
Po pierwsze rozczarowało mnie trochę już samo wydanie. Prawdopodobnie pandemia odbiła się na rynku wydawniczym, co zresztą widać w opłakanej ilości publikacji w tym roku. W każdym razie nie dość, że książka będąca kontynuacją serii do niej nie pasuje graficznie, ani formatem - co może niektórych irytować - to papier jest gorszej gramatury. Na korektę chyba też przybrakło pieniędzy, bo jest sporo błędów i literówek.
Sama książka początkowo wydawała się nie być najlepsza i odniosłam wrażenie, że niestety jest w ogóle najgorszą jaką czytałam do tej pory pod nazwiskiem Pana Jabłońskiego. Choć może moja ocena jest podyktowana pewnym rozczarowaniem co do treści, to dopóki nie poznajemy młodego knezia Ziemowita i jego konika Jaśka, jest zwyczajnie nudna i irytować może również początkowe feminizowanie ksiązki popadające w skrajności. Bezpośrednich nawiązań do kultury i religii Słowian też jest tu jak na lekarstwo. A nawiązanie do "Króla ducha" Słowackiego, na którego osobiście mam alergię, nijak nie pomogło. Zdaje się więc, że tematyka wyczerpała Autora, lub skończyły się inspiracje. Widać również, że chyba gdzieś w tym tomie zamył się po drodze główny zamysł, oraz próba artystycznego odtworzenia mitologii słowiańskiej, w tym bohaterskiej i pozostała nam goła fantastyka. Prawdę mówiąc oczekiwałam czegoś więcej. 
Co nie tryka w treści? Przede wszystkim oberwało się Wolinowi. Różni się on diametralnie od opisów kronikarskich, które przypisywały mu gościnność, dostatek i wręcz naiwną uczciwość mieszkańców. W "Wandzie" mieni się jako siedziba rozpusty, "złych" wikingów i chytrych kupców. Ciężko powiedzieć, czym legendarny port zasłużył sobie na tak złą opinię w oczach Pana Witolda. Cóż tu dużo mówić, nie podobało mi się również, typowo dla kobiety, rozwiązanie wątku miłosnego i ostateczny wybór wybranki serca księcia Ziemowita. Jest paskudną jędzą nie mającą ziarna uroku i nie da się tej bohaterki lubić. Niektórych może również zniesmaczyć fakt, że Wanda się jakoś długo Niemcowi nie opierała. 
Żeby uczciwie ocenić książkę należy zapomineć o głównych założeniach koncepcji poprzednich z nich, a więc słowiańskiej mitologii. Nie było to proste, szczególnie że poprzednie części były zaiste świetne, więc "Wanda" całą lekturę wydawała się zwyczajnie niezbyt trafioną kontynuacją. Nieco pocieszenia można znaleźć w kolejnych postaciach z mitologii słowiańskiej, jednak w wyjątkowo luźnych z nią związkach. Pojawiają się między innymi dziwożony i Baba Jaga.
Najciekawszymi wątkami okło fabularnymi są te historyczne nawiązujące do stanu faktycznego, między innymi zajęcie Krakowa przez Morawian. Ostatnie ustalenia nauki dowodzą bowiem, iż miasto prawdopodobnie należało do tego państwa przed wejściem na arenę polityczną pierwszych potwierdzonych historycznie Piastów. Możecie o tym przeczytać wnajnowszej książce Pana Buko, którą serdecznie polecam ( https://pijanamorana.blogspot.com/2021/09/swit-panstwa-polskiego-recenzja.html ). Zmitologizowana część historii dotyczy również tajemniczego zniknięcia tegoż znamienitego państwa z kart historii. 

Czy warto kupić książkę? Prawdę mówiąc nie mam pojęcia. Uwielbiam twórczość Pana Witolda, dlatego ciężko jest mi poddać tą książkę obiektywnej ocenie. Najlepiej sprawdźcie ją sami.

Rok wdania: 2021


Cena okładkowa: 39,99



 

Komentarze