Podstawy do mitologii słowiańskiej

 Słowiański panteon i mitologia

Hej kochani. Dziś nie chce mi się prowadzić jakoś poważnych rozpraw naukowych, to pogadamy sobie dość "luźno" na temat jakim jest panteon słowiański i mitologia w ujęciu ogólnym. Może dowiecie się czegoś ciekawego. Bez zbędnego ględzenia, 
zapraszam!

Jeśli jesteście ze mną dłużej, to wiecie na pewno, że mitologia słowiańska nie jest dogmatyczna. Niestety wiele przekazów w oryginalnym tekście nie zachowało się do naszych czasów, a lwią część próbujemy odtworzyć z istniejących, często synkretycznych przekazów etnograficznych. Zachowane ślady odczytujemy właśnie z przekazów ludowych, obrzędów czy nazw własnych. Z tego ostatniego tropu korzystał między innymi Aleksander Gieysztor. W badaniach z pomocą przychodzi nam również język, średniowieczne  zielniki, kroniki (między innymi niemieckie, rosyjskie, duńskie i arabskie) i w końcu archeologia i naczynia bądź wyobrażenia mityczne czy to bezpośrednio w rzeźbach, czy przedmiotach interpretowanych jako rytualne bądź magiczne. 
Każdy ród, plemię kraina miała swój "zestaw" Bóstw i "ustawiano" ich w różny sposób względem ich wagi. Najczęściej jednak na piedestale znajdują się Swarożyc, Trzygław, (Bóstwo chtoniczne, być może wcielenie Welesa) - strzegący wejścia do Nawi, wiedzący Pan przepowiedni, patron wyroczni, czy Rod (Słowiańszczyzna wschodnia) odpowiedzialny za rodzinę i los ludzki, tak jak jego pomocnice / córki, może siostry Rodzanice, którym również chętnie składano ofiary, szczególnie przy narodzinach dzieci. Obok nich funkcjonowali tacy Bogowie jak Swaróg, Weles zarządzający światem umarłych, Pan magii, mogący uzdrawiać i zsyłać choroby, Perun, Bóg sądów i małżeństwa, Chors, Bóg księżyca kierujący lub karmiący demony, Jarowit, wiosenny witeź na białym koniu, trzymający głowę swojego postarzałego wcielenia, Strzybóg odpowiedzialny za pogodę Pan wiatrów, dysponujący demonami powietrznymi, patron żeglarzy. Bliżej ludzi były Boginie. Mokosz Matka Ziemia, Bogini spełnionej płodności, Marzanna Bogini śmierci i zimy, być może towarzyszka mężczyzn na polu bitwy, ze swoim wiosennym wcieleniem Dziewanny i tajemnicza inicjatorka Jaga Jagiszna, której "zjadanie dzieci" według największej ilości badaczy folkloru symbolizowało przejście w dorosłe życie, echo Bogini leśnej i demonicznych, nieposkromionych sił przyrody. Słabo potwierdzona źródłami Żywia mogła być Boginią żywej przyrody, płodności i nieść życie. 
Oczywiście, że Bogom budowano również świątynie. Prawdopodobnie najpopularniejszą ich formą były tzw. hale kultowe, często odrobinę w strukturze podobne do lekkich, lecz dużych altan. Znajdowały się w nich przede wszystkim ławy, więc można było w nich odprawiać obrzędy, ucztować, radzić, ale przede wszystkim stanowiły niejako schronienie dla znamienitych pielgrzymów. Większość miejsc sacrum była bowiem odseparowana od osad mieszkalnych, często nawet nie tyko trudno dostępnością, ale również relatywnie dużymi odległościami. Największymi ośrodkami kultowymi były ten w Radogoszczy, gdzie czczono Swarożyca, w Arkonie głównie Świętowita, być może Jarowita, gdyż utrzymywano tam białego, wróżebnego konia, w Szczecinie Trzygława. Wiemy, że Bogowie mieli swoje cechy czy atrybuty, konie, elementy uzbrojenia, czy nawet posłania, więc twierdzenie, że Słowianie nie mieli rozbudowanej mitologii zwyczajnie mija się z prawdą i zwyczajnymi faktami.

Z zasady "silniejszy wódz silniejszy Bóg" sprawdzało się na tyle dobrze, że słowiańscy poganie nie mieli problemu, żeby postawić żydowskiego Jahwe OBOK własnych, rodzimych absolutów. Dla plemion słowiańskich jednak niezależność religijna wiązała się z niezależnością polityczną, szczególnie, że to od niej zależało między innymi prawo. Do tego odejście od wiary Przodków interpretowano zwyczajnie jako swego rodzaju zdradę, szczególnie że integralna część kultu była związana z rodem oraz duszami zmarłych.
Niektóre interpretacje mówią o tym, że Białobóg z Czarnobogiem stworzyli świat. Nie sądzę jednak, żeby ten tok rozumowania był właściwy. Osobiście widzę na tym miejscu Peruna i Welesa, a rzeczonych poprzedników wkładam między bajki wynikłe z chrześcijańskiej interpretacji próby rozróżnienia "dobra" i "zła". Przeciwstawne sobie twórcze żywioły po prostu próbowano sobie tłumaczyć jako "Boga" i "diabła", stąd błąd powielany przez kolejne opracowania i naukowców. Katolickim duchownym piszącym kroniki nie mieściło się w głowie, że słowiańscy Bogowie nie są "źli" albo "dobrzy", tylko są jednakim żywiołem. W słowiańskiej mitologii mamy więc "jasność" i "ciemność", które chcąc nie chcąc muszą jakoś współistnieć i dostawać równe ofiary. Dowodem na to może być chociażby duża popularność Trzygława
 uważanego za wcielenie Welesa na Słowiańszczyźnie Zachodniej.

Relacja Słowian z przyrodą również często jest źle interpretowana. Nie czcili oni przyrody, ani jej komponentów, a Bogów którzy ją zamieszkiwali. Objawiali się w górach, rzekach, jeziorach, drzewach, gajach, czy głazach. Już sama "Matka Ziemia" była antropomorfizowaną Boginią. Należało ją wynagradzać i zapładniać tak ziarnem, jak i rytualnie. Serwowała ona również naszym Przodkom niezły dualizm poznawczy. Była żywicielką, ale również mogła stać się największym katem. 
  Wyobraźcie sobie, że świat to wielkie drzewo (lub w uproszczeniu kij wbity w ziemię). To drzewo to axis mundi, oś kosmiczna podzielona na trzy części. Tak wygląda słowiański Wszechświat. W koronie Prawia - domena jasnych Bogów, ptaków, dusz nienarodzonych dzieci i niejako inkarnującej części duszy człowieka, w trzonie Jawia, świat materialny, stąd mówimy "widać coś na jawie", a w końcu Nawia, 
mieszkanie dusz Przodków i Bóstw chtonicznych, być może o wyglądzie pastwiska.
Ważnym mitem w rozumieniu społeczeństwa agrarnego, jakie tworzyli Słowianie był też mit cyklu rocznego. Według niego Jaryło - Jarowit związał się z Marzanną - Dziewanną, lecz jest to niewątpliwie nieszczęśliwa miłość. W wyniku zazdrości lub zdrady młody witeź zostaje zabity przez Marzannę poprzez dekapitację, po czym Bogini również traci życie topiąc siebie i swoje nieszczęście w wodzie. Cykl powtarza się, oboje odradzają się rok rocznie jako młodzi kochankowie. Moją interpretację w postaci poematu możecie usłyszeć tutaj:

https://youtu.be/g4y5-b4r0nQ .

Zdecydowanie lepiej zachowała się tzw. mitologia niższa, czyli demonologia. Było to spowodowane głównie faktem, że informacje o Bogach głosili głównie kapłani w świątyniach, albo podczas obrzędów, a te, tak samo jak gaje i pomniki zostały doszczętnie zniszczone. Demonologii zaś uczono "pod strzechą", gdyż za nią szły pewne nauki ogólne i moralne. Zakaz pracy w południe, szacunek dla ziemi i pokarmu, zakaz chodzenia samemu / hałasowania w lesie, zbytniej chutliwości, itd. Kultura demonologiczna jest tak mocno zakorzeniona w Polsce, że z tego co wiadomo, ostatni znany mi proces o pomówienie o strzygonizm odbył się w 2003 roku! Wierzono również w wodniki (znane doskonale mojej babuni), południce, wilkołaki, zmory i wiele innych stworzeń szkodliwych lub pomocnych. Mitologia była więc sposobem przekazania pewnych prawideł i ukierunkowywała działania i postępowanie słuchaczy.
Kwestią wartą omówienia są również magiczne zawody. Oprócz takich oczywistości jak wyrocznia, kapłan, czy zielarz stoją tu niektóre bardziej... rzemieślnicze niż ktoś mógłby się spodziewać. Magię agrarną uprawiano dość powszechnie, więc z tego tytułu zabiegi magiczne w rolnictwie były czymś zupełnie naturalnym i lokalnym. Pieczą boską lub demoniczną byli jednak wyjątkowo otoczeni między innymi kowale, młynarze i owczarze. Kowale byli wybrańcami Bogów. Oprócz czysto utylitarnych obowiązków, przynajmniej część z nich pełniła również funkcje kapłańskie, a kuźnie obrzędowe uważa się za świątynie Swarożyca. Za takie stanowiska interpretuje się między innymi Wyszogród czy Płock. Ten ostatni był prawdopodobnie ostatnim przybytkiem tego typu. Znaleziono tam między innymi skorupy naczynia kultowego z wizerunkiem Peruna na koniu. Zawody owczarza oraz młynarza wiązały się  z ogromną wiedzą i powszechnym szacunkiem. Z powodu elitarności tych zawodów uważane były za "magiczne", a członkowie tych społeczności często posądzani byli o używanie wiedzy tajemnej, czary czy pakty z demonami. Niektórzy byli nawet uznawani za demony, lecz z drugiej strony owczarze często również egzorcyzmowali domostwa od działania złośliwych bytów. Tak, tak. Egzorcyzmy to nie domena naszych, ani katolickich czasów.
Słowianie wierzyli również w pewnym sensie w reinkarnację, ale nie w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Tematykę szerzej rozwijam w artykule:

https://pijanamorana.blogspot.com/2021/03/reinkarnacja-u-sowian.html . 

Była ona jednak "zarezerwowana" dla wybrańców, przede wszystkim dla zasłużonych dla wspólnoty rodowej. 

To wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że temat Was zainteresował i skłoni do własnych poszukiwań bibliograficznych. Jak zawsze zapraszam do dyskusji! Do zobaczenia.




Komentarze