Reinkarnacja u Słowian?

 Czy Słowianie wierzyli w reinkarnację?

Witajcie. Dziś w rozważaniach poruszymy arcyciekawą kwestię, mianowicie czy to możliwie, że Słowianie wierzyli w reinkarnację? Przeanalizujmy zebrane wiadomości.
Zapraszam!

Reinkarnacja. To słowo obiło się o uszy chyba każdemu. Kojarzy się nam ono raczej z egzotyką. Czy to więc możliwe, że naszym przodkom ta koncepcja również nie była obca? Inne określenie r. to metempsychoza. Jest to pogląd, według którego dusza po śmierci wciela się w nowy byt fizyczny. Niecielesna cząstka miałaby po śmierci "wejść" w ciało noworodka bądź zwierzęcia (ew. rośliny. O tym fakcie pisałam szerzej w artykule o roślinach w duchowości Słowian:
https://pijanamorana.blogspot.com/2020/09/zioa-w-tradycji-i-obrzedach-sowianskich.html ). Pojęcie reinkarnacji leży u podstaw takich wierzeń jak hinduizm czy buddyzm, lecz pojawia się również w wielu innych religiach. Nas oczywiście interesuje to zagadnienie w kontekście Słowian.
Z całą pewnością wiemy, że nasi Przodkowie wierzyli, iż dusze zmarłych mogą czasowo przebywać na ziemi. Wiedza ta podyktowana jest udokumentowanymi, obchodzonymi przez nich obrzędami odbywającymi się na miejscach funeralnych, podczas których częstowano zmarłych jadłem oraz napitkiem. Kilka razy do roku organizowano również tzw. Dziady, czyli okresowe święta ku czci zmarłych. Zakazywano wtedy czynności, które mogłyby duszom zaszkodzić. Między innymi szycia, aby nie przytroczyć do siebie bytu, przed siadaniem dmuchano na krzesło itd. Osoby, które znalazły się w zaświatach i wizytowały swoich krewnych na ziemi musiały dostać ofiary. Zostawiano dla nich puste nakrycie, gotowano specjalne potrawy, lub odstąpywano im  resztki jedzenia zostawiając je na stole, w progu, na oknie lub cmentarzu. Oprócz w domu rodowym, czy w miejscu pochówku dusze mogły przebywać również w miejscu tragicznej utraty życia, miejscach granicznych, w pobliżu wody i rozstajach dróg. Bezpośrednim "dowodem" na fakt, iż Słowianie wierzyli w wędrówkę dusz jest fragment przysięgi wojów spisanej w "Powieści minionych lat". Nieochrzczeni żołnierze Igora w 945 roku przysięgali na Peruna i własną broń. Deklaracja kończyła się słowami: "(...) niech nie mają pomocy ani od Boga, ani od Peruna, niech ich własna tarcza nie chroni i niech zginą od mieczów swoich, od strzał i innego oręża swojego, i niech będą niewolnikami w życiu przyszłym".
Słowianie wierzyli, że dusza może dzielić się na kilka części, bądź w człowieku może być ich kilka. Wzmianka z terenów wileńszczyzny przekazuje, że 'Dusza przez człowieka cztery razy przechodzi, człowiek raz żyje, a dusza jego dużo razy żyje'. Obecność treści inkarnacyjnych należy również odczytywać w innych przesłankach. Kadłubek wyjaśnia: "dusze wyszedłwszy z ciał, znów do innych mających się urodzić przechodzą, niektóre nawet przybierają zwierzęce ciała, w zwierzęta się zmieniają". Ignacy Kraszewski w XIX weku również notuje: "w zwierzętach widziano posłańców bożych, duchów na pokucie lub zmarłych praojców."
W najstarszych warstwach wierzeniowych przewija się motyw podziemnej Nawi oraz Wyraju. Ten z kolei łączony jest w pieśniach lamentacyjnych z motywem ptactwa, który przewija się wielokrotnie przez folklor. Skrzydlate zwierzęta mają na zimę odlatywać 'w inny świat'. Być może obserwacje migracji ptaków na zimę stały się przyczynkiem do ukształtowania się wizji zaświatów. O tym motywie wspominają w swoich pracach między innymi Agnieszka Kościuk (2014) i Tomasz Rokosz (2009). Archaizmy mają mówić o duszach, które po śmierci człowieka ulatują z ciała pod postacią ptactwa.
Przez fakt "znikania" zwierząt zimową porą wiązano z duchowością również gady, mające powracać na ziemię 'wraz z pierwszym gromem'. Co znaczące wąż, szczególnie u ludów bałtyjskich był chętnie goszczony w sadybach ludzkich i uznawany nie tylko za symbol pomyślności, ale również zmarłego członka rodziny. Częstowano go zatem mlekiem. U Słowaków zachował się pogląd, że w białą żmiję wciela się duch pierwszego gospodarza, a gospodyni w łasicę. Jakby nie patrzeć, były to popularne zwierzęta domowe. Etnograf Franciszek Kotula w książce 'Po rzeszowskim podgórzu błądząc' zauważa: "(...) w izbie była jeszcze jedna gromada mieszkańców i tę zostawiłem na końcu. Była to liczna rodzina wężów, liczniejsza od ludzi razem z bydłem wziąłwszy. Co więcej, byli to mieszkańcy uprzywilejowani, ale jeszcze wyjątkowo honorowani. Mimo, że co do jakości pomieszczenia ci mieszkańcy chałupy dziadka Szury wcale nie byli wymagający - byli nawet skromni (...) Czuły się też doskonale, może i dla tego, że były w rodowej wspólnocie". Widać, zatem, że nawet całe rodziny tych dziwnych zwierząt mogły mieszkać pod strzechą i mieszkać z ludźmi pod jednym dachem. Wierzono zatem, że dusze mogły się odradzać i mieszkać z rodziną w postaci zwierząt. Wiara w opiekuńczego ducha domu, który miał przyjmować postać węża znana jest również u Słowian południowych, zachodnich i na Białorusi. W Bułgarii każde domostwo posiada takowy byt, a jego zranienie powoduje nieszczęście. Z relacji ze Słowacji wynika, że pewna kobieta zabiła węża pijącego mleko, a jej krowa przestała je dawać w ogóle, zaczęła chorować i zrzucać na wadze. Oprócz wspomnianego węża równie popularne było umiejscawianie ich w pająkach lub myszach. Stawonogi swoją drogą często były uważane za domowniki. Jedna z informatorek podaje: "Kiedy jestem sama w domu, to czuję, jak ktoś na mnie patrzy. A to pająk, dusza przodka" (inf. z Brześcia). O wierzeniach, że mogą oni przebywać w ciele małych gryzoni piszą z kolei etnograf, historyk Biegeleisen oraz filolog Borys Uspieński. Dusza mogła też opuścić ciało spragnionej osoby podczas snu pod postacią myszy, a potem nie móc znaleźć drogi powrotnej. 
O wiele rzadziej dusze mały pojawiać się w postaci nietoperza, kota lub psa. W Rosji, w okolicach Śniatyna dodawano, że grzesznicy oprócz tego zestawu mogą przebywać w ciele konia lub woła i pokutować pod tą postacią przez długość życia danego zwierzęcia. 
Czyżewski pisze o ciekawym wydarzeniu. Pewna kobieta miała rozpoznać zmarłego męża w... zającu: 'Ach, a to ju wiem, że Ty przychudzi pud okno. Takimi łapkami staji. Ali nie ucieka, to wiem, że to ty jesteś. Bo już słyszałam w nocy, co tyś mnie mówił (...) I będę przychodził du ciebie".
 Również wybitny badacz Słowiańszczyzny Moszyński dodaje coś w  kwestii dusz ludzkich występujących pod postacią zwierzęcą w swoich badaniach i dodaje: "Pozytywnych odpowiedzi na to pytanie zebrano bardzo wiele (...). Według poglądów słowiańskich chłopów szczególnie często ukazują się w postaci zwierzęcej dusze pokutujące; przy czym bądź "obracają się one w zwierzę", bądź też "wchodzą do jednego z nich". Jednak i dusze cnotliwych zmarłych, a nawet dusze ludzi żywych pogrążonych we śnie biorą na się zoomorficzne kształty. Słyszymy (...) więc o duszach - robakach czy owadach, jak o duszach - gadach i płazach  lub o duszach ptakach, i o zwierzętach ssących (...) zadziwiające [jest] częste występowanie dusz - ptaków wierzeniach nawet chłopów polskich. (...) Z gatunków ptasich najczęściej wymienia nasz lud w związku z tym wrony, gołębie oraz - rzecz zajmująca! - jastrzębie (...) i skowronki, rzadziej kruki i wreszcie całkiem sporadycznie bociana, kukułkę, jaskółkę i kurę." Choć Autor karkołomnej pracy "Kultura ludowa Słowian" twierdzi, że dusze rzadko objawiały się jako kukułka, wierzono że są to ptasie formy zmarłych nieszczęśliwych za życia kobiet. Być może dla tego panny zwracały się do nich,  aby kukaniem wywróżyły im ilość pozostałych lat panieńskich. Podobne wierzenia występowały dość powszechnie na terenach Ukrainy, Białorusi i Polesia. Na Morawach zaś niewierna żona ma zamienić się w sowę. Oskar Kolberg, wybitny etnograf zarejestrował wierzenia, według których "ptaszki chroniące się w czasie burzy pod strzechą, są to dusze dzieci zmarłych bez chrztu, które piorun ściga. Do liczby ich należeć mają i dzieci niewczesne, z poronienia, które Ruś potercze nazywa, lub te zakopują pod próg chaty." Zakopywanie tzw. porońców pod progiem potwierdzone jest archeologicznie również na terenie Polski. W okolicach Krakowa takie przedwcześnie zmarłe dzieci nazywaja się latawcami. Miała być "to dusza dziecięcia, które wyrodna matka zaraz po narodzeniu zakopała pod figurą i pod postacią szarego ptaka tuła się dusza niemowlęca po świecie, nie zaznawszy nigdzie spokoju (...) Lud raz utrzymuje, że dusze zaś czarownicy, albo złego ducha w postaci kruka lub wrony." Istnieje klechda, w której matka przeklęła swoich 7 synów "w złą godzinę" i zostali oni zamienieni w kruki. "Kruk to zwiastun śmierci, był pierwotnie człowiekiem, miał wielkie bogactwa i zamek, ale zamordował brata, więc za karę uczynił go Bóg czarnym ptakiem, który kracząc żałośnie błądzić musi po świecie." Ślady wierzeń sięgających co najmniej XVI wieku ma Prusach zanotował Grunar Szymon: "nie pozwolą skrzywdzić bociana, gdyż utrzymują, że gdzie indziej bociany są ludźmi." Jedno z podań mówi o tym, że bocian był kiedyś człowiekiem, ale za patologiczną ciekawość został zamieniony w ptaka. Stąd mają brać się nieproporcjonalnie długie nogi zwierzęcia. Notki znowu godzą w uwagi Moszyńskiego. Być może echem wierzenia w to, że bociany to dusze ludzkie jest fakt, że skrzywdzenie tych ptaków w środowiskach wiejskich do tej pory stanowi niejako tabu i budzi powszechne oburzenie. 

Jak mogliście przeczytać powyżej, Moszyński wspomina  również o reliktowych wierzeniach odradzania się w postaci insektów. "Zasięg wybitnie reliktowy. W Żywieckiem, w Małopolsce, jak orzą i zobaczą w polu robaka to nie wolno go zabijać, bo to jest dusza pokutująca (...) dla wszystkiego  Siedleckiego poświadczono wierzenia o (...) pisku duszy w ogniu; (...) dusza  miewa postać robaka i że jeśli taki robak przytrafi się na drzewie rzuconym do ognia to wtedy piszczy". Na ziemi dobrzyńskiej utrzymywano, że duszę po śmierci można zobaczyć w postaci motyla lub muchy przebywającej po prawej stronie trupa, dopóki ten nie zostanie pochowany. W Kołomyji ma to być mucha po prostu przebywająca w pokoju, w którym leży zmarły. Myśl ta bardzo rozwinięta była na terenach Ukrainy. Tam dusza nieboszczyka ma zostawać na ziemi jeszcze przez 40 dni w postaci muchy, komara lub ptaka. Górale pod Łomnicą utrzymują, że "kto umiera to w chacie jakby mucha latała". W okolicy Tomaszowa, gdy dzieci łapią ćmy to starsi "przestrzegają, aby tego nie czynili, bo to są duchy nieboszczyków."  W okolicach Radłowa dusze kojarzy się z robaczkami świętojańskimi. Mają to być te proszące o modlitwę.

Na Nadbużu znane są przypadki podań o kobietach żabach, które za życia były ciche, a po śmierci mogły się narechotać. 

Słowem podsumowania można z dużą pewnością założyć, że Słowianie wierzyli przynajmniej w pewne formy reinkarnacji, z wyszczególnieniem własnych przodków, dusz złych osób bądź przedwcześnie zmarłych dzieci. W przekazach najczęściej pojawia się w tym kontekście wąż lub ptak, a więc głównie byty "znikające" na zimę z ziemi. Mogło być to powiązane z wierzeniami, że tak jak dusze niektóre zwierzęta bywają w zaświatach. 

To wszystko na dziś. Mam nadzieję, że temat Was zainteresował oraz skłoni do własnych poszukiwań w tym kontekście. Jeśli chcesz więcej podobnych artykułów, możesz wesprzeć mnie na patronite: https://patronite.pl/MoranaBlogS%C5%82owia%C5%84ski .
Może w swoim rejonie słyszeliście o zmarłych nawiedzających świat bądź rodziny pod postacią zwierząt? Zapraszam do dyskusji. 






Bibliografia:

Biegeleisen H., 2017. Śmierć w obrzędach i zwyczajach ludu polskiego, Armoryka, Sandomierz
Górewicz I.D., 2020. "O broni Słowian Na wojnie i w kulturze", Triglav, Wydawnictwo Poznańskie, Szczecin
Johns A., 2020. Baba Jaga tajemnicza postać słowiańskiego folkloru, Wspólna ziemia, Konarzyny
Józefów - Czerwińska B., 2017. Zabobonem nazwano... o wierzeniach, wartościach i dawnych przekonaniach mieszkańców polsko-białoruskiego pogranicza w ich związkach z przeszłością, Trzecia strona, Warszawa
Merski R., 2017. Opowieści pod strzechy, Watra, Wrocław
Moszyński K., 2010. Kultura ludowa Słowian, Graf_ika, Warszawa

Komentarze

  1. Bardzo ciekawy post. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomieszane kilka zasadniczo różnych kwestii. Sugeruje sięgnąć do "Reinkarnacja. Z dziejów wierzeń przedchrześcijańskiej Europy" - Jerzego Tomasza Bąbla.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam pytanie - czytałam wielokrotnie, że w Polsce wierzono iż dusze zmarłych idą do Wyraju, a kiedy nadejdzie ich czas na reinkarnację to bociany i jeszcze jeden gatunek ptaka (niestety nie pamiętam jaki), sprowadza je z powrotem na ziemię, prosto do łona ciężarnej kobiety. Stąd powiedzenie, że bociany przynoszą dzieci. Czy możemy gdzieś znaleźć książki lub zapiski, które potwierdzałyby to? Na przestrzeni kilku lat wielokrotnie to słyszałam, nawet pamiętam, że moja babcia kiedyś też o tym mówiła.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry. Chodzi Ci zapewne o tzw. ptasi wyraj, gdzie jak wierzono ptactwo odlatywało na zimę. Słwianie wierzyli, że dusze pkutujące, lub raczej nie mogace zaznać spokoju po nagłej, lub tragicznej śmierci zamianiaja się w nawki (małe, zazwyczaj czarne ptaszki). W literaturze nie znalazłam jeszcze zadowalającego źródła na temat pozdziału duszy. Jeśli chodzi o "mnogość" organów podwójne serce/ dusza najczęściej spotykane były w kontekście demnologii i takie osoby stawały się po "pierwszej " śmierci strzygami/ upirami. Niemniej skłaniam się ku tezie, iż wierzono, że dusza ludzka ma dwa aspekty i jeden po śmierci idzie do Welesa, a drugi do Nawii, aby na wiosnę wrócić w nowym pokleniu. Nigdy w kulturze Słowian nie spotkałam się z przeświadczeniem, że ptaki, a w szczególności bociany przynoszą je "spowrotem". Raz u Kolberga bodajże znalazłam późną wzmiankę etngraficzną, że lud wierzy, iż bociany przynoszą dzieci, bo żywią się one małymi królikami, któ
      re jak są porywane drą się jak małe dzieci.

      Usuń

Prześlij komentarz