Mieszko braterstwo - recenzja komiksu

 

Recenzja - Mieszko braterstwo

Hej kochani. Straaaasznie dawno nie recenzowałam dla Was żadnego komiksu, ale zaręczam że ten będzie smakował w tym wypdku jeszcze lepiej. Na początku zaznaczam, że recenzja nie musi być obiektywna, bo jestem turbofanką Autora. Jeśli kiedyś znajdą w mojej piwnicy porwanego, związanego chłopa, to pewnie będzie on. Ale do Lenona strzelali.
Zapraszam do recenzji!

Komiks "Mieszko braterstwo" wyszedł na dniach, choć był promowany od dawna. Tym razem nie poszalałam z pakietem fana, choć muszę przyznać że był kuszący i dostosowany do sytuacji, bo w zestawie znalazł się między innymi komin, który może służyć jako stylowa maseczka. Najmniej trafiona była baseballówka. Kto je do cholery nosi, oprócz ochroniarzy po 50tce i psychopatów?
Niemniej kilka pakietów jeszcze zostało, więc możecie na nie zapolować.


https://mieszkokomiks.pl/produkt/pakiet-fana-mieszko-braterstwo/

 "Mieszko" miał być trylogią, ale właśnie się dowiedziałam, że ilość planowanych tomów w tym momencie nie jest ograniczona liczbą, więc czeka nas długa i piękna przygoda. W tym nieciekawym listopadzie dostaliśmy drugą część komiksu. O pierwszej, sygnowanej pod tytułem "Dziedzictwo" możecie przeczytać tutaj:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/11/mieszko-dziedzictwo-recenzja-komiksu.html

Przy takim rozmachu można się spodziewać, że ważniejszy od produktu jest marketing, ale znowu dostaliśmy cudo. Mimo tego, że zmienił się chyba wydawca, to książka jest dopracowana na najwyższym poziomie, jak poprzednik. Graphos odpowiedzialny jest nie tylko za samodzielną oprawę graficzną, ale również scenariusz. Rzadko się to generalnie zdarza, więc powinniśmy być dumni z utalentowanego rodaka. "Braterstwo" jest troszkę dłuższe od poprzednika. Niemniej nic nie straciło, a wręcz zyskało.  Jak wiecie, "Mieszko" jest fabularyzowanym komiksem historycznym i tej historii  bardzo pilnuje. Od rynsztunku, przez architekturę po detale (choć szłom Zdziebora wygląda odrobinę irracjonalnie). Może tym razem ewentulalnie język pozostawia co nieco do życzenia, bo jest delikatnie stylizowany, ale przebija się mowa "dzisiejsza". Poza tym to istna symfoinia zajebistości. 

W rodzinie księcia nadal napięta atmosfera. Możemy się spodziewać wielu intryg i być pewni, że władza Mieszkowi łatwo nie przyjdzie. Szczególnie, że dość się panoszy z nowym porządkiem, mimo że wydaje się dobrym ziomeczkiem.

Świetna kreska po prostu. Co tu dużo gadać. Piękne kadry, ekspresja bohaterów. Nie mam nic do dodania względem części pierwszej. Wspaniały.
"Mieszko Braterstwo" to nie tylko przepiękny komiks z przystojnymi panami w środku. Ma oczywiste walory estetyczne, edukacyjne i do tego Pan Graphos się rozhulał z pisaniem. Scenariusz jest jeszcze lepszy, mimo tego, że już w poprzedniej części wchodził na wyżyny. Produkcja otrzymała jeszcze wspaniały, słowiański humor który tak cenię sobie w literaturze. Mogliśmy go podziwiać m.in. w serii komiksowej "Mikoszka". Radości nie było końca, każda strona zachwyca i cieszy. A już na głos zapiałam, jak znalazłam gębę Przemka w treści. Przynajmniej komiks mogę przytulić.

Nie napisałam tu chyba niczego konstruktywnego. Idźcie go kupić.

rok wydania: 2020

Cena okładkowa: 60



Komentarze