Pytania i odpowiedzi

Wybrane pytania z mojej skrzynki cz.3


Wracamy do naszej małej, cyklicznej formy, odrobinkę bardziej osobistej ze względu na swój wydźwięk. To już trzecia część, więc osoby nowe jak zawsze zapraszam do zapoznania się z wcześniejszymi częściami dostępnymi na blogu. Do tego z radością informuję, że w mojej okolicy po raz pierwszy w tym roku zagościł Perun. Sława Mu! 
Zaczynajmy.

9. Czy słowiańscy Bogowie są wszechmogący?

Pomińmy takie filozoficzne pytania jak - czy Bóg byłby w stanie stworzyć tak wielką rzecz, że nie byłby w stanie jej sam unieść, bo na to Wam nie odpowiem. Ale co do odpowiedzi - można uznać, że tak lecz zależy jak na to patrzeć. Zróbmy więc małe porównanie na potrzeby pytania. Bóg chrześcijański według tradycji sam stworzył świat. Dał też ludziom wolną wolę, ale zabronił jeść owocu, który miał dać możliwość poznania dobra i zła. Jeśli wcześniej jej nie mieli, to skąd mieli wiedzieć, że złamanie danego słowa jest złe? Idźmy dalej. Księga Hioba. W skrócie - Bóg daje się "podpuścić" Diabłu i "zakłada się z nim o życie człowieka". Dalej. Sodoma i Gomora oraz wielki potop - Bóg kara ludzi, których stworzył anihilując ich i wybierając po "jednym sprawiedliwym". Przecież to co stworzył miało być dobre. Wydaje się być mocno niekonsekwentny, a mimo to uznaje się go za wszechmogącego. Idąc tym tokiem myślenia, Bogów słowiańskich też można uznać za wszechmogących (stworzenie świata, przyrody, ludzi, duszy człowieka, kierowanie jego przeznaczeniem), lecz przez to że było ich wielu "wyrobili" sobie z czasem konkretne specjalizacje i chcąc nie chcąc zmusiło ich to do współpracy. Mimo tego, że funkcja zbiorowa jest dokładnie taka sama - widzieli od samego początku, że ważny jest bilans pomiędzy dobrem, a złem więc można ich uznać za mniej krótkowzrocznych niż Jahwe.

10. Czy odmawiasz modlitwy?

Nazwałabym to bardziej inwokacjami. Raczej nie zdarza mi się prosić o konkretne rzeczy, a właśnie natchnienie czy siłę. Jeśli kogoś interesuje temat modlitwy u Słowian w szerszym rozumieniu tego zakresu - zapraszam do swojej ostatniej recenzji "Modlitw słowiańskich" R. Merskiego dostępnej pod linkiem:

https://pijanamorana.blogspot.com/2019/05/modlitwy-sowianskie-recenzja.html

11. Czy wśród Słowian występowały opętania?

Prawdopodobnie nie takie, jak się spodziewacie i widzicie na błękitnym ekranie. Wiecie - wrzaski, miotanie po ścianach i suficie, darcie paszczy w przypadkowych, martwych dialektach. Ale wiadomo - tak jak w innych religiach trzeba było jakoś wytłumaczyć sobie choroby psychiczne i nieznane dolegliwości. Najłatwiej było "zgonić" na wiedźmy, wszelkiego rodzaju klątwy, albo karę Boską za takie czy inne prowadzenie się (to, że byłeś bogobojny i dobry mogło wywołać zazdrość nie tylko sąsiadów, ale Bogów także. Choć głównym źródłem klątw czy nieszczęść byli właśnie sąsiedzi, w tej materii absolutnie nic się nie zmieniło). Pragnę też przypomnieć, że istniały zarówno demony dobre jak i złe i mnóstwo, mnóstwo duchów opiekuńczych - większość też o wyspecjalizowanych funkcjach (dom, zagroda, zwierzęta, życie prywatne, szczęście). 
Wracając - istniały przypadki, które w dzisiejszym rozumieniu tego słowa możemy uznać w mniejszym lub większym stopniu za opętanie. Oczywiście przy odpowiednio sprzyjających warunkach. * Gdy ciało opuszczają elementy duchowe, lecz któryś z nich nie może zaznać spokoju (tak, dusza ludzka jest podzielna), ani trafić do miejsca przeznaczenia (Nawia, Wyraj) powstaje byt duchowy błąkający się po ziemi. Nie musi oczywiście być zły z założenia (np. bożątka czy nawki mogły być w niektórych miejscach duchami opiekuńczymi).
* Gdy umysłem (nie ciałem!) zawładnął element duchowy z zewnątrz mogło to spowodować szaleństwo, wizje, koszmary, apatię i doprowadzić nawet do śmierci nieszczęśnika (zmora). *Gdy w przypadku klątwy lub kary boskiej wstąpi obcy element duchowy, osoba nabiera cech zwierzęcych lub nawet możliwość czasowej przemiany w zwierzę (najczęściej likantropia albo przemiana w niedźwiedzia uważanego za najbliższemu człowiekowi). *Gdy martwego ciała nie chce opuścić któryś element duchowy (też przez przekleństwo lub karę Bożą) powstaje demon, który żeruje na ludziach, aby wypełnić elementy witalne (wąpierze, porońce, strzygi).

Tutaj chciałabym wspomnieć o jeszcze jednym i tak po prawdzie "właściwym" jak mi się wydaje tłumaczeniu samego słowa "opętanie" (Słowianie prawdopodobnie używali odmian słowa běsnowat). Choć potraktujcie tę część bardziej w formie ciekawostki. Jak już doskonale wiemy - brak jedności Słowian, ich rozbicie na księstwa i plemiona przyczyniły się temu, że nie byliśmy w stanie oprzeć się chrześcijańskiej ekspansji. Po niepowodzeniu krucjat wezwano misjonarzy do czynnej pomocy. W 1168 roku ostateczną kropkę nad "i" w słowie Chrześcijanin postawił duński król Waldemar I zdobywając święte dla Słowian miejsce kultu - osławioną Arkonę. Rycerze wyrąbali święte gaje, posągi Bogów ścieli, spalili albo włóczyli końmi, a zarówno Rugianom jak i ich obrońcom urządzili krwawą łaźnię (nigdy w takich momentach nie mogę powstrzymać łez. Kogo powinni nazywać barbarzyńcami?). W każdym razie zdobywcy twierdzili, że widzą uciekające z płonących gajów czarty. Każdy widział małe bieski wymykające się z pogańskich grodów oraz złe dusze wydostające się pod postacią robactwa albo wilków. Może razem z dorobkiem kulturowym spalili jeszcze jakieś ziele albo resztki godności. Podobne "praktyki" były mocno powszechne, gdyż uważano, że KAŻDY poganin jest opętany przez siły nieczyste i trzeba nad nim odprawiać egzorcyzmy (tak samo było z miejscami kultowymi oraz rzeźbami. Co dziwne, złoto srebro, cenne kruszce i tkaniny składane Bogom w ramach ofiar wcale nie były opętane). Głównym zwolennikiem tej teorii był Bernard, założyciel klasztoru cystersów w Claîrvaux. Jeśli chodzi o próbę misyjną, to katechizacja właściwie nie istniała, więc opierała się ona praktycznie wyłącznie na płaceniu trybutu. Według samego Herbolda katechizacja w Szczecinie trwała kilka dni, a mnich prieflingeński był bardziej zainteresowany niszczeniem i rozgrabianiem świątyń niż prowadzeniem nauk.


12. Czy istnieją święte księgi Słowian?

Tak naprawdę czego bym tu nie napisała,będzie źle. Istnieje coś takiego jak "Księga Welesa" w wielu kręgach uważana za świętą, lecz w naukowych za falsyfikat którym prawdopodobnie jest. Opisuje ona dzieje i duchowość Słowian na przestrzeni IX w p.n.e. do VIII n.e. Głównym zarzutem jest przełamywanie faktów historycznych i używanie "współczesnych" słów, lecz może był to problem wielokrotnego przepisywania tekstu. Oryginał rzekomo był spisany na drewnianych deseczkach w kilku dialektach słowiańskich i runach przypominających skandynawskie. Miały one zaginąć podczas II wojny światowej. Od własnej oceny chwilowo się wstrzymuję, gdyż mój egzemplarz gnije z wieloma innymi, cennymi pozycjami na regale, ale do niemal każdej książki podchodzę sceptycznie, w razie gdybym miała się zawieźć.
"Wedy Słowiańskie" zbiór, głównie poetycki dotyczący kultu i podstaw wiary Słowian. Moim zdaniem większość jest podszyta jeszcze grubszym siusiakiem niż "Księga Welesa", a ich historia jest jeszcze większą tajemnicą. Ostatnio czytałam, że były spisywane głównie na metalowych tabliczkach do 40tys. lat temu (tak, dobrze przeczytaliście, sama sprawdzałam kilka razy). Do tej pory myślałam, że w tym czasie ludzie jeszcze grzebali patykami w kupie. Głównie. Bardziej sensowna (acz niekoniecznie prawdziwa) teoria twierdzi, że były spisane jako jedność w VIII w n.e. ze starocerkiewnych fragmentów. Może obie te pozycje nie są wiarygodne, co nie musi znaczyć, że nie są warte uwagi.

"Powieść minionych lat". Może nie święta księga, a kronika ale zawiera mnóstwo fragmentów opisów i wspomnień na temat tego, jak wyglądała religia Słowian i ich kultura.
I na końcu "Księga tura" i "Księga ruty". Co podkreślam - współczesna próba odtworzenia mitologii i kultury Słowian w wykonaniu Białczyńskiego. Wierszowane, poetyckie, epickie powieści z niesamowitą oprawą graficzną. Jest to próba uważana za naukową, lecz w niektórych miejscach brak poparcia źródeł i potwierdzenia tez. Więc zalecam mocny sceptyzm. Części miało być więcej, ale wydaje mi się, że prędzej moja siwizna zamieni się w biel niż zostaną wydane. Moje egzemplarze też pruchnieją, ale wydania są tak cudowne, że już samo trzymanie ich w ręku napawa radością, dozą mistycyzmu i namaszczenia. Także na pewno są materialnym przykładem tego, jak powinny wyglądać jakiekolwiek święte księgi, niezależnie od treści.




Przytoczona część bibliograficzna:




Kacewicz M., 10/2013, Jak Europa krwawo nawracała Słowian i Bałtów, Newsweek Historia

Łowmiański H., 1979. Religia Słowian i jej upadek, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa

Wilkowski R., 2014. Opętanie i nawiedzenie, złe duchy i demony, cykl "Rodzimowierstwo. Mitologia Słowian żywa"






Komentarze