The slavic myths - recenzja

The slavic myths Charney, Slapšak

Recenzja



Co będzie jak amerykański historyk sztuki i bałkanistka nominowana do pokojowej nagrody Nobla (WTF) napiszą "mitologię" słowiańską? Kupa.
Zapraszam!

Przed Wami druga anglojęzyczna książka, jaką zakupiłam w roku 2023. To co można o niej z pewnością powiedzieć, to fakt, że to jedno z najładniejszych wydań książkowych jakie posiadam. Do kupna skusił mnie też fakt, iż jeden z autorów nominowany był do Pulitzera, więc miałam oczywiście wysokie wymagania również co do treści. Miałam.
Z pewnością rozbawił mnie fakt, iż publikacja zza morza (teoretycznie. Charney mieszka w Słowenii) lepiej radzi sobie z genezą Słowian niż większość polskich publikacji.
Jak się jednak można domyślać z mojego tonu, nie obyło się bez WIELU błędów merytorycznych. Autorzy stawiają znak równości pomiędzy wilkołakami, a wampirami oraz między Dadźbogiem, a Perunem. Pod koniec książki to samo robią ze Swarogiem, Swarożycem i Radogostem. Generalnie pisarze mocno spłycają koncept mitologii słowiańskiej. Włączają też do słowiańskiego panteonu budzącego ogromne wątpliwości Pripegalę, występującego nie dość, że w jednym źródle, to w towarzystwie greckiego bóstwa i hebrajskiego demona. Resztę sami sobie dopowiedzcie. Wymieniają też Białoboga i Czarnoboga. Prawdopodobnie synkretyczne wersje Boga i diabła. Kolejnym bullshitem, prawdopodobnie wynikającym z romantycznego myślenia o mitologii jest fakt przypisywania Perunowi młota bitewnego jako atrybutu, śladem germańskiego Thora. Słowiański bóg posługiwał się toporem lub palicą. Z kolei tropem średniowiecznych pisarzy powielają również błąd językowy powołując do istnienia pseudobóstwa Łado i Ładę! Ale nie tylko na problemach  ze zmyślaniem słowiańskiego panteonu się kończy. Pokutując chrześcijańskim myśleniem porównują Roda i Rodzanicę (tak, uznano że tu liczba pojedyncza) do... Adama i Ewy. Zakładając już, że faktycznie prządka losu występowała w liczbie jednej, to nie do końca rozumiem tę dygresję. Porównywanie rodzinnych bóstw losu do żydowskich pierwszych ludzi wydaje się absurdalne. 

Treść właściwa.
Później jest nieco lepiej, przynajmniej momentami. Właściwa treść książki składa się na podania etnograficzne z różnych stron Słowiańszczyzny, głównie terenów bałkańskich. Są ciekawe, "egzotyczne" i okraszone gęsto ilustracjami przypominającymi ryciny. Niestety choć opowiadania są bardzo klimatyczne, nie posiadają spisu informatorów, ani źródeł. Zakładam więc, że są one fabularyzowane. Każde z nich posiada komentarz popularnonaukowy. Tu znajdziemy już bibliografię. Jest to dość ciekawe rozwiązanie, z pewnością praktyczne. Jeśli kogoś nie interesuje komentarz może go po prostu pominąć. Swoją drogą te części również mijają się często z faktami, ale są dalekie od dramatycznego wstępu.
Pierwsze z opowiadań dotyczące wampirów ma komentarz zawierający... historycznych krwiopijców. Między innymi wymienia właśnie Savę Savanovića, którego dotyczy część fabularna. Dotyka też szeroko popkultury, więc znajdziecie tu też różne produkcje dotykające poruszanej tematyki.
Zwieńczeniem partactwa autorów jest zapis, w którym twierdzą, że Jan Potocki popełnił samobójstwo święconą, srebrną kulą (z przetopionej zastawy matki), gdyż uważał się za wilkołaka. No fajnie to brzmi, ale niestety nie jest prawdą.
Swoją drogą kolejna opowieść dotyczy właśnie wilkołactwa. Jest to "Rodzina Wilkołaków" z 1839 roku. Samo opowiadanie, jak inne raczej udane. Ale treść merytoryczna... Może jestem ignorantem, ale pierwsze słyszę o kosmicznym bogu - wilku. Konsultacja ze slawistą nic nie dała, rozłożył ręce. Dziwnie też potraktowano postać Bojana. Ma źle przypisane daty urodzenia (możemy tylko powiedzieć, że - zakładając w ogóle, że jest postacią autentyczną - żył na przełomie XI i XII wieku. Skąd autorzy wzięli dokładne daty?!). Z pewnością nie był też synem cara Symeona, jak czytamy dalej. Bojan jest pół legendarną postacią, drużynnikiem Jarosława mądrego, wieszczem i żercą. Najwidoczniej pisarze mają ogólny problem z datami, bo zmyśleń jest więcej. Podają również zły przedział czasowy życia Vseslava Bryachislavicha. Nadużyciem jest również nazywanie go wołchwem. Dopiero bardzo późny folklor, MOŻLIWE że bazujący na tej postaci, lecz zgoła odmienny - bohatera przemianowano na Volkha Vseslevisha - ma znamiona magiczne. Chyba jedyna względnie wiarygodna informacja to ta, że mógł urodzić się "w czepku". Zaryzykuję też stwierdzenie, że Volga Svjatoslavic nie walczył z Tatarami, chyba że autor pomylił ich z Kazarami, co w sumie miałoby sens, jak również nie kojarzę, żeby był łączony z wilkołactwem. W tym segmencie chyba jedyną postacią historyczną faktycznie łączoną z wilkołactwem  jest Vuk Grgurević Branković (choć nawet jemu autor przesunął datę urodzenia).
W zbiorze znalazła się również czeska legenda dynastyczna o ichniejszym odpowiedniku polskiego Piasta. Tu podobało mi się rozległe czerpanie z kronik jako źródeł wiedzy. 
Chyba najgorzej zredagowanym i napisanym jest chaotyczne opowiadanie o Wasylisie i Babie Jadze. Jest źle poprowadzone i dziwnie zakończone, bez zamknięcia jakichkolwiek wątków. Mamy wrażenie, że znaleźliśmy się po środku. Zabieg ten chyba jest wynikiem czystego lenistwa, bo jak autorzy przyznają jest to część opowiadania, które oceniają na "bardzo długie". Szkoda, bo jest chyba najbardziej wciągające.
Nie kojarzę żadnego bóstwa słowiańskiego przedstawianego z łukiem lub młotem. Z kronik wynika, że większość z nich posługiwała się mieczem, rzadko zdażaja się inna broń. Tu palica, maczuga, czy topór.    

Być może błędów merytorycznych jest więcej, ale prawdę mówiąc w pewnym momencie byłam już tak zmęczona książką, że już nie miałam siły robić szerszego researchu - wybaczcie. Wychwyciłam głównie te, które są nam bliższe kulturowo, dotyczą mitologii oraz wątek polski. Mam wrażenie, że autorzy wymyślają po prostu fałszywe informacja, żeby zapełnić treść. A pod jej koniec byłam  tak wykończona, że nie miałam siły już jej analizować.
Jeśli ktoś jest zainteresowany, oczywiście książka posiada - nawet rozległą - bibliografię. Zawiera nawet ze 3 polskie pozycje.
Podsumowując. Autorzy znowu zastosowali dość podły chwyt marketingowy i nazwali "Słowiańskimi mitami" coś co nimi nie jest. W książce znajdziemy podania etnograficzne z zakresu demonologii oraz byliny.   

Czy polecam książkę? Zależy. Jeśli nastawiacie się na folklor - jasne. Jeśli chodzi o jakieś merytoryczne podstawy - no to nie. Zdecydowanie nie. 

Rok wydania: 2023

Cena okładkowa: 20 £


Komentarze