Opowieści i mity Słowian - Szarf
Recenzja Hej kochani! Przed sobą mamy książkę z opowiadaniami dla dzieci. Oto kilka słów. Zapraszam! Jakbym miała określić wiek docelowy dzieci, do których miałyby trafić opowiadania Marii Szarf, to raczej byłyby to najmłodsze. Książka jest dość ładnie wydana, choć ma okropnie słabą gramaturę papieru. W sumie najdziwniejsza rzecz dotycząca technikaliów, to fakt, że została wydrukowana... w Chinach. Nie żartuje, sprawdźcie stopkę. Pozycja jest bogato ilustrowana i kolorowa. Mi osobiście średnio przypadły do gustu ilustracje Katarzyny Doszli. Aż dziwne, że ta sama osoba zaprojektowała śliczne wklejki i okładkę. Postacie na rysunkach noszą się współcześnie, co tworzy pewien dysonans względem treści. Ale zakładam, że niewiele dzieci jest znawcami sztuki tudzież mody X-XII wieku, więc dla młodszych mogą być one atrakcyjne.
Wracając. Zbiór dwunastu opowiadań o tematyce okołosłowiańskiej skupia się głównie na demonologii, także tytuł jest raczej mylący. Kilkukrotnie, choć z rzadka i jedynie "mimochodem" wzmiankowani są słowiańscy bogowie, więc w sumie znowu mamy przed sobą raczej demonologię, tudzież mitologię niżą, ale oczywiście uczciwy tytuł byłby mniej chwytliwy.
Omówimy sobie kilka opowieści. Drugie opowiadanie w zbiorze traktuje o Borowcach i dziwnie głupiutkich dzieciach, które próbują wyleczyć matkę jeżynami, a nie tłuściutkim rosołem albo sadłem bobra jak bogi nakazały. Podkreślam, że młodzi byli kiedyś z przymusu (nie oceniam czy to lepiej, czy gorzej) bardziej zaradni. Powielanie takich dziwnych fejków nie jest rozsądne. Nie róbmy z dzieci małych idiotów. Do mojego gustu trafiło bardzo ciepłe, choć smutne opowiadanie "Co działo się w młynie" o... młynarzu, jego żonie i młodym czeladniku, który będzie próbował odkryć ich sekret. Co się kryje za ich dobrobytem? Czy ludzie słusznie mają małżeństwo na językach? "Wąpierz" z kolei wydaje mi się dość makabryczne jak na zbiór dla dzieci. Jednym z ciekawszych opowiadań z zbiorze jest również ostatnie, z dziwnym tytułem "O tym jak Jarmiłka i Nawojka uratowały wieś przed smokiem", bo faktycznie najbliżej mu do mitu. Niestety w pewnym momencie autorka się zamotała. Na 142 stronie czytamy: "(...) żmija stworzył sam Weles, żeby walczyć z Perunem. Stworzył, a właściwie stał się nim." I tu zgoda. Kilka zdań dalej stoi "(...) żmij potrafi obronić ludzi (...). Dawno temu walczył z Welesem (...)". Wygląda na to, że Weles jest tak zapamiętały, że walczy sam ze sobą. No cóż, takie utarczki są najtrudniejsze. Na kolejnej, 143 stronie znowu jednak wracamy do pierwotnej konwencji: "-A jest więcej takich żmijów? Czy tylko jeden po świecie lata? Ten, w którego zamienia się Weles?".
Większość z baśni ma właściwą konstrukcję, ściśle opierającą się na znanych podaniach demonologicznych. Na pierwszy plan w książce wysuwają się bardzo młodzi bohaterowie - i bardzo dobrze. Młodszym będzie się z nimi łatwiej identyfikować. Opowiadania z lepszym lub gorszym skutkiem serwują morały, także starają się utrzymać klasyczną budowę bajki. Autorka sięga również po mniej znane, lub lokalne demony słowiańskie, takie jak chociażby egzotycznie brzmiące boże siedleczko lub ćmuch. Ale znajdziecie tu też te lepiej znane, jak chociażby ubożątka, mamuna, południca, wąpierz, płanetnik, kłobuk...
Ze stron książki wyczuwalna jest spora wiedza i napisana jest bardzo zgrabnie. Poza kilkoma wpadkami, jak mniemam wynikających z niedopatrzenia, to niepaskudne opowiadania dla najmłodszych.
Czy polecam? Mimo kilku potknięć wydaje mi się, że to całkiem zgrabna pozycja dla dzieci.
Czy polecam? Mimo kilku potknięć wydaje mi się, że to całkiem zgrabna pozycja dla dzieci.
Rok wydania: 2024
Komentarze
Prześlij komentarz