Baśnie wschodniosłowiańskie - recenzja

 

Baśnie wschodniosłowiańskie - Czapla

Recenzja Hej kochani. Dziś przynoszę Wam recenzję jednej z najnowszych książek Repliki serii "Wierzenia i zwyczaje". Od kilku miesięcy mieszają w niej między reprintami pozycje debiutujących pod kątem etnografii pisarzy, czego przykładem jest trzymane przeze mnie w ręce wydanie. Więc wydawnictwo nie może się zdecydować na jednolitość kolekcji. Jak wypadła niniejsza? Zapraszam! Książka "Baśnie wschodniosłowiańskie" to, jak rozumiem, zbiór tłumaczeń współcześnie wyselekcjonowanych baśni wschodniosłowiańskich bliżej nieokreślonego pochodzenia (przynajmniej nie ma na ten temat żadnej informacji w książce) zebranych przez Iwonę Czaplę. Więc nie jest to kolejny reprint. Okraszona jest ilustracjami o wątpliwej estetyce, autorstwa Haliny Constantine. Przynajmniej z tego co kojarzę po raz pierwszy podali autora rycin! Tyle słowem wstępu. Jak już wspomniałam, nie podano zbioru ani (w lwiej większości) miejsca pochodzenia baśni, więc nie mogę Wam powiedzieć skąd zostały one wzięte, szczególnie, że nie znajdziemy w książce bibliografii. Część z nich kojarzę oczywiście z dzieciństwa. Z pewnością każdy z mojego pokolenia "odziedziczył" po rodzicach zbiory opowieści typu "Baśnie narodów ZSRR", czy pokrewne. Tu znajdziecie zarówno opowiadania ludowe, bohaterów, a raczej czarne charaktery, takie jak Kościej Nieśmiertelny, Król Żmij, czy Baba Jaga, ale też wątki mitologiczne i demoniczne. Zacznijmy od podsumowania treści związanych z mitologią Słowian. Jest tu przede wszystkim wspomniana wyspa Bujan, która dla naszych przodków była synonimem zaświatów, lub pierwszego zaczynu Ziemi. Kilka, szczególnie ostatnich baśni traktuje również o czasach, w których ludzie i zwierzęta mówili jednym językiem, jak również o trójpodziale Wszechświata na domeny umarłych, ludzi i bogów (tzw. axis mundi - Jawia, Prawia i Nawia). Wyraj (miejsce przejściowe) mamy nawet wytłumaczony w skąpych przypisach. Jeśli chodzi o elementy demonologii słowiańskiej, znajdziemy tu między innymi baśnie o złydniach, przemieńcu, wiłach i wszelkich czartach. Możemy przeczytać także, jak sądzę, parafrazę baśni o "Królewnie strzydze", którą inspirował się Sapkowski w swoich opowiadaniach o Wiedźminie Geralcie, z tą różnicą, że tym razem nieszczęsna jest upiorem. Niemniej zasady działania klątwy są niezmienione i wojak musi pozostać w jej krypcie 3 noce, przy czym ostatnią na miejscu spoczynku bohaterki. Co by nie mówić, baśnie są ciekawe i dobrze zredagowane. Znajdziemy tu typowe dla Słowian motywy przerysowania dobra i zła, wynagradzania i karania tych postaw moralnych, czarny humor i opowiadarską narrację. Przeniosła mnie też w przyjemny sposób w czasy umiarkowanie beztroskiego dzieciństwa. Mnie osobiście najbardziej zaciekawiły ostatnie opowiadania w niej spisane, nawiązujące bezpośrednio do podwalin mitologii słowiańskiej i podróży w zaświaty, co również ostatnio rozważam. Czy warto kupić książkę? Jeśli macie trochę wolnego czasu i lubicie nostalgiczne podróże, czemu nie? Jest to niezaprzeczalnie ciekawy zbiór baśni. Przy okazji sądzę, że to pierwsza udana okładka serii.


Rok wydania: 2024

Cena okładkowa: 59,90


Komentarze