Witeź Iwo - Recenzja

 Witeź Iwo fantazja sceniczna w III akach, 6ciu odsłonach, na tle prasłowiańskiem osnuta - Jerzy Orwicz

Recenzja

Hej kochani, dziś troszkę nietypowa pozycja, mająca już 110  lat. Jest to słowiański dramat w 3 aktach. Nie zamykajcie strony,

zapraszam!


Jerzy Orwicz był dość płodnym, XIX - wiecznym Autorem. Spod Jego ręki wychodziły głównie poezje, nowele i  dramaty.  Za działania powstańczo - konspiracyjne zesłany na 5 lat do Archangielska, gdzie zaczął twórczość pisarską. Dramat "Witeź Iwo" to Jego dojrzała, środkowa twórczość, która została osadzona w czasach prasłowiańskich i całymi garściami czerpie z legend, szczególnie o  Winiecie, choć rozgłos zyskał dopiero dzięki powieściom biograficznym, szczególnie o Tadeuszu Kościuszce.

Dramat jak wygląda każdy widzi. Miał jakiś w ręku z pewnością. Ten jest wyjątkowy - nieco Szekspirowski, (choć trchę bardziej naiwny) lecz dużo lżejszy i zajmujący się relatywnie trywialnym tematem, ale dzięki Autorowi zachowały się w nim przepiękne nuty zaszłego języka słowiańskiego. Poprzez dość dokładne przypisy mamy możliwość wejść w tę historię i się nią zachłysnąć, podziwiając melodyjność i wspaniale dobrane, oczywiście rymowane strofy płynące jak potok cudownej wody, choć momentami (jak to w słowiańskich legendach) mrożącej nie tylko krew w żyłach, ale i serce. 
Tytułowy bohater, Iwo jest straceńcem. Wojem, który płomiennie ślubuje własnemu państwu, ale również w tych ciężkich czasach jakich przyszło mu żyć nie może znaleźć swojego miejsca, które próbuje rozpaczliwie wręcz znaleźć. Gdzie znajdzie miejsce dla swojej strapionej głowy?
Oczywiście dramat nie mógł się obejść bez działań sił nadprzyrodznych, które są mocno osadzone w klimacie słowiańskich starożytności. Bezpośrednio mamy tu do czynienia między innymi z Dziwami i wieszczkami Miłosteńkami, a nawet Marzanną którzy to należą do poza empirycznego świata. Do tego przewijają się również motywy bóstw słowiańskich, niestety co do tego, że możemy brać tę książkę jako jakikolwiek odpowiednik wiedzy na ten temat, możemy zapomnieć. W XIX wieku wiedza dotycząca panteonu słowiańskiego była mocno wypaczona, szczególnie, że mnożono Bogów niemożliwie. Jednak strzępki wiedzy również znajdziemy, szczególnie że Autor pisał w dobrej wierze i zamieścił w bibliografii przegląd dostępnych lektur z jakich korzystał.

Na koniec dodam jeszcze,  że pozycja jest ilustrowana pięknymi, choć nie historycznymi rycinami. Niestety, nie podano ich autora.  


Czy polecam książkę? Oczywiście. Jest ciekawa i pięknie napisana. Czego chcieć więcej?


Rok wydania: 1907


Cena okładkowa: brak
   



Komentarze