Wiedźmin Ronin - recenzja komiksu

   Recenzja - Wiedźmin Ronin

Hej kochani. Wygląda na to, że Egmont rozpieszcza nas w tym roku komiksami spod marki Wiedźmina. Właściwie w tym samym czasie, co klasyczne, ściśle oparte na prozie Sapkowskiego "Ziarno prawy" wyszedł - można spokojnie powiedzieć - komiks eksperymentalny "Wiedźmin Ronin". Jak wypadł na tle różnie ocenianej serii? 
Zapraszam!

"Wiedźmin Ronin" to przede wszystkim powiew świeżości. Z jednej strony opowiedziana nam jest klasyczna, znana z książek i gry historia, a z drugiej wprowadza nas ona na zupełnie nieznany teren. Sapkowski bowiem odnosi się do kultury germańskiej bądź bliskowschodniej, z rzadka słowiańskiej, tu zaś mamy kulturę orientalną dalekiego wschodu w potężnej dawce, gdyż na wielu poziomach. Zacznijmy już od samego sposobu zaserwowania komiksu. Ma on układ mangi, a więc jest on czytany od tyłu, od prawej do lewej. Z pewnością nie jest to zabieg  nowatorski, jednak wcześniej nie spotkałam się z nim w kontekście pełnowymiarowego komiksu - na dodatek z twardą oprawą, której zabrakło "Ziarnu prawdy". Żeby nie było jednak tak klasycznie i żeby dać w kość nie tylko miłośnikom komiksu, ale również mangi, nie zdecydowano się na czarny tusz, a bardziej paletę szarości ze szczegółami w pastelowych barwach. 

Nad komiksem pracował cały szereg osób związanych zarówno z Japonią, jak i z CD Project Red. Tak za śliczną, klimatyczną grafikę odpowiedzialna jest Hataya, która świetnie pomaga wczuć się nam w klimat. Równie dobry scenariusz napisał Rafał Jaki, lecz Sztybor, jak obiecał, również jest zaangażowany w projekt, tym razem jako jeden z redaktorów. 

Jako, że projekt jest na wskroś japoński, oczywiście tam toczy się fabuła. Geralt występuje tu w roli wojownika, ronina (w kulturze dalekiego wschodu bezpański samuraj, określenie idealnie pasujące do ponurego Geralta) z klasycznym uzbrojeniem dla kultury samurajskiej. Także potwory inspirowane mitologią japońską. I tu nowość dla serii. Jako dodatek dostajemy piękny bestiariusz, w którym to możemy się zapoznać bliżej z prezentowanymi stworami, więc na pierwszy rzut oka widać, że pracowały nad komiksem osoby odpowiedzialne za grę. Generalnie spójność bestiariusza z wieloma kulturami jest charakterystyczna dla Sapkowskiego, więc wprowadzenie innej kultury uważam za spójne z założeniami źródła. Wydaje mi się, że mógłby to być najciekawszy niezależny scenariusz komiksowy do tej pory, niemniej nie można tak z całą szczerością stwierdzić. Jest to bowiem znany wszystkim "Dziki gon". Zmieniła się tylko otoczka kulturowa. Mogę jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że jest on najładniejszy, najbardziej estetyczny, wypracowujący swój własny, oryginalny styl.

Mimo tego, że początkowo do komiksu podeszłam bardzo sceptycznie, to muszę przyznać, że jest to chyba najlepiej opracowany tom wiedźmiński Egmontu. Do tego przez zabieg dodania oryginalnego, japońskiego bestiariusza bez wątpienia posiada  walory edukacyjne i jest ciekawą odmianą, przynajmniej w moim odczuciu.


Czy warto kupić komiks? Moim zdaniem tak. Jest to klasyczna opowieść Sapkowskiego przedstawiona na nowo, więc mimo oburzenia niektórych powinna podobać się fanom. Do tego jest ona zwyczajnie estetyczna i zadowoli japońskich maniaków, choć  właściwie to na tamten rynek jest ona bezpośrednio skierowana.


Rok wydania: 2022

Cena okładkowa: 49,99




Komentarze