Słowianie połabscy - recenzja

Słowianie Połabscy; studia z zakresu archeologii, historii i językoznawstwa - red. Kaczmarek, Szczepanik

 Recenzja Witajcie kochani, dziś nieco o książce, która chyba miała takie same problemy z powodu braku papieru w drukarniach jak nasza "Demonologia", gdyż do czytelników trafiła w tym roku, niemniej jako rok wydania widnieje 2021. Widocznie kryzys nie oszczędził nawet wydawnictw naukowych. Nie zmienia to faktu, iż można zauważyć, że jest wielce obiecująca już podczas czytania spisu treści, w którym pojawiają się nazwiska zacnych naukowców. W konferencji, której podsumowaniem jest publikacja, brali udział najbardziej płodni naukowcy tej dekady i pionierzy wielu tematów zwązanych ze Słowiańczyzną, więc na pierwszy rzut oka wygląda na to, że jedyną jej wadą jest zbyt mała objętość.
Oczywiście nie jest on bardzo mylący. Jak już wspomniałam, pozycja jest pokłosiem konferencji, która odbyła się w roku 2019 i dotyczyła wystawy o tej samej nazwie, "Słowianie Połabscy", prezentowanej w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie.
Książka proponuje przekrój przez różne dziedziny badawcze spinane przez tematykę Słowian Połabskich, czyli północno - zachodnich plemion, głównie nadbałtyckich. Znalazły się tu zatem zagadnienia z zakresu językoznawstwa, archeologii i historii. Jeden z artykułów jest anglojęzyczny. Oczywiście cała książka prezetuje bardzo wysoki poziom, acz o ile pierwsze artykuły nie zachowały mojej szczególnej uwagi, o tyle druga połowa zasługuje moim zdaniem na wyjątkowe wyszczególnienie. Wielce ciekawy jest wspomniany już rodzynek, artykuł angielskojęzyczny Pana Biermanna o sposobach produkcji dziegciu i zawiera bardzo szczegółowe dane, podejrzewam że bazujące na archeologii eksperymentalnej. Uzupełniony jest o przekroje z wykopalisk archeologicznych. Przytacza on między innymi sposoby wyrabiania tej mazi. Jeden z nich można było poznać "na żywo" między innymi na pikniku historycznym w Mrozach. Kolejny, Tieza, dotyczy wybranych problemów użytkowania wysp jeziornych wsród Słowian północno - zachodnich, co jest ożywionym tematem w ostatnich latach przez wzgląd na przesłanki, iż co najmniej część z nich służyła celom stricte kultowym. Zapoznajemy się tu przede wszystkim ze statystykami dotyczącymi obwarowań i zabudowy, oraz oczywiściwiście hipotezom utylitarności.
Kolejnym arcy ciekawym zagadniemniem jest to poruszane przez Pana Kajkowskiego i Leszka Gardełę w artykule "Bóg na ostrodze? Zachodniosłowiańskie oporządzenie jeździeckie z wyobrażeniami antropomorficznymi", przedstawiającym nie tylko zagadnienia związane z interpretacją i analogiami bodźca ostrogi z Cotes/Charnwood, na której według stawianej hipotezy widnieje Słowiańskie Bóstwo (Świętowit?), to jeszcze analizuje przesłanki i teksty źródłowe dotyczące obecności Słowian na tych równie obcych, co dalekich terenach. Możemy się z niego zatem dowiedzieć, czy to możliwe że nasi przodkowie zawędrowali tak daleko i w kich okolicznościach mogli się tam znaleźć. Warto też spędzić więcej czasu na rozważaniach Pana Rosika dotyczących spójności wierzeń Słowian, niemniej nie posiadł on daru przekazywania wiedzy w przystępny sposób.
Słowiem podsumowania. Ciężko zliczyć zalety książki, więc napiszę tylko że bardzo polecam. Rok wydania: 2021 Cena okładkowa: brak



Komentarze

  1. Języka niemieckiego nie znam, poznać nie zamierzam, lecz książek które są i nie są jednocześnie niemieckie przeczytałem sporo. Już wyjaśniam. Znam dobrze języki dolnołużycki i górnołużycki, od 20 lat czytam łużyckie książki, czasopisma, kalendarze. Prasa łużycka jest od kilku lat jedyną w wersji papierowej jaką czytam regularnie. Jest to część piśmiennictwa niemieckiego, gdyż wszystko co jest w publikacjach tych opisane dzieje się w Niemczech, na Łużycach, które nie są jakąś odrębną jednostką administracyjną. Nawet nie można tak naprawdę określić jakie są granice Łużyc. Łużyczanie mieszkają tylko w Niemczech, nie mam na myśli nielicznych emigrantów. Jednocześnie nie jest to piśmiennictwo niemieckie, już chociażby z powodu języka. Są to publikacje o tyle ciekawe, że opisują sprawy niemieckie z punktu widzenia mniejszości narodowej. A tak się składa, że Łużyczanie zostali podbici przez Niemców około roku 963, są więc pierwotną ludnością wschodnich Niemiec, mimo że zachowa;li się w stanie szczątkowym. Proponuję zapoznać się chociaż pobieżnie na facebooku z tygodnikiem w języku dolnołużyckim Nowy Casnik. W języku tym wiele słów jest zapisywanych tak samo jak po polsku.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz