"Przed otarzem pól..." - recenzja

 "Przed ołtarzem pól..." Święci w kulturze ludowej - Gocół, Szadura

Recenzja

Hej moi drodzy. Dziś weźmiemy sobie na tapet pierwszą książkę z roku bieżącego. Jak zaczęliśmy nowy okres wydawniczo?
Zapraszam!

""Przed ołtarzem pól..." święci w kulturze ludowej" to publikacja, zbiór artykułów naukowych wydanych nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Marii Curie - Skłodowkiej. Obiecano nam osadzenie treści w etnografii i szeroki kontekst analiz w zestawieniu z religią tradycyjną w słowach "(...
)stąd też w zbiorze odnajdujemy zarówno analizy poświęcone ludowym opowieściom o świętych, często widzianym poprzez pryzmat wierzeń pogańskich (magii i wróżb)". No cóż, oszukano nas.  Książka dzieli się na trzy zasadnicze części. Pierwsza skupia się na analizie tekstów źródłowych - żywotów świętych, kolejna analizuje pieśni religijne i świeckie, ostatnia zaś prowadzi rozważania dotyczące szeroko pojętej sztuki sakralnej. Publikacja zawiera malutkie, kolorowe ryciny. Początkowo wydawało mi się, iż są wystarczające, szczególnie, że mają doskonałą rozdzielczość, jednak w momencie, w którym doszłam do części analizującej przedstawione dzieła sztuki, zorientowałam się, że jednak gówno widzę. I bynajmniej to nie jest chyba wina mojego kreciego wzroku. Oto przekrój części treści.

Pierwszy z artykułów dotyczy świętego Walentego i jest zwyczajnie nudy i zbyt krótki, aby zawierać jakieś sensowne informacje, których nie znaleźlibyśmy w 5 minut w internetach. Jest 100% odtwórczy i ogranicza się do wprowadzenia i zbioru losowych informacji o tym patronie chorych psychicznie bez żadnego kontekstu. Nie ma również żadnego osadzenia w etnografii, a bibliografia to głównie prasa lokalna parafii związanej ze świętym. 
Kolejna z treści jest już nieco lepsza, ale nadal nie ma w niej tego, co nam obiecano w zapowiedzi. Mówi o tym, jak pisarze żywotów świętych manipulowali (i dalej manipulują) czytelnikiem, celem wywołania w nim określonych, pożądanych uczuć i zachowań. Dobry dobór materiału badawczego. 
Dalej możemy przeczytać wielce ciekawy artykuł Sztudry posiadający w końcu porządną bibliografię. Dostajemy hipotezy o pochodzeniu takich, a nie innych sposobów na obchodzenie świąt. Tekst dodatkowo osadzony jest nie tylko w kontekście kulturowym, ale również literackim co go waloryzuje. 
Dziś (choć nie jest to jedynie bolączka naszych czasów) mamy problem z celebrytami robiąc "sławnymi głupich ludzi". Kościół katolicki z kolei zawsze miał problemy z robieniem świętymi ludzi, którzy w normalnych warunkach byliby uważani nawet za zbrodniarzy, albo z pewnością za osoby 
moralnie wątpliwe. Podobny przykład widzimy w osobie JP II, który również znalazł się w tej publikacji. Bardziej niż załączony artykuł polecam ten, w którym porównuje się książki- lektury szkolne o Wojtyle i Leninie o identycznej narracji. Zobaczymy w nim, na jaskrawym przykładzie, w jaki sposób buduje się narrację heroiczną

https://oko.press/wojtyla-jak-lenin-porownujemy-lekture-szkolna-z-lat-50-z-opowiadaniami-o-papiezu-wprowadzonymi-przez-czarnka/?fbclid=IwAR3L4DMeLNjxXlq7B1mvOnC6orVXpiND_NlyKXuRXDG-ZxTKjNZAAbensw0 .

Kontekst nie dość, że jest dużo ciekawszy, to w przystępny sposób pokazuje mechanizmy mitotwórcze. 
Przy okazji rozważań dotyczących świętej Barbary pojawia się w końcu wątek pogański. Dotyczy wróżby z czekaniem na kwitnienie gałązki owocowej, o którym zresztą wspominałam na blogu, jednakaże zwyczaj ten... zupełnie nie został połączony ze zwyczajem pochodzącym z dziedziny religii tradycyjnej, co świadczy nie tylko o nikłej wiedzy autora, ale i o płytkim kontekście osadzenia artykułu. 
Całą treść ratują właściwie dwa ostatnie artykuły dotyczące sztuki. Pierwszy z nich dotyczy twórczości Pana Piotra Wolińskiego, który jest wielce utalentowanym twórcą ludowym. Zawiera wiele grafik na którym możemy podziwiać prawdziwy kunszt mistrza. W drugim z nich czytamy badania nad symboliką pięknego obrazu Matki Boskiej Zielnej z Łopiennika. Analizuje bardzo szczegółowo wizerunek, który wyszedł spod pędzla uzdolnionego, profesjonalnego artysty Jasińskiego, między innymi próbując rozgryźć kod roślin przedstawionych na nim. Tu mam tylko jedno zastrzeżenie. Ostatnie zżęte z pola kłosy, tak zwany diduch, nie oznaczały ducha zboża, a ducha opiekuńczego w nim mieszkającego, a to znacząca różnica.

Czy polecam? Lektura mnie właściwie kompletnie zawiodła z powodu, właściwie osadzenia w etnografii, czym właściwie ją promowano. Poza tym posiada nikłe walory poznawcze, a większość opiera się jedynie na badaniach bibliograficznych, które można przeprowadzić w 10 minut online. Jeśli jednak interesuje Cię sztuka sakralna, bądź któryś w artykułów, to czemu nie. Cena była przystępna.


Rok wydania: 2022

Cena okładkowa: brak






Komentarze