Mieszko Drużyna - recenzja komiksu

 Recenzja - Mieszko drużyna

Witajcie w Nowym Roku kochani. Cieszę się, że pierwszym wpisem może być recenzja mojej ulubionej serii komiksowej, Mieszko. To już trzecia odsłona fabularyzowanej historii pierwszego potwierdzonego władcy Polski. Jak wypada tym razem? 
Zapraszam!

Mieszko jest rokrocznie wyjątkowo wyczekiwanym przeze mnie komiksem, tym bardziej, że tym razem również pozwoliłam sobie na pakiet fana, w którym zdecydowanie wszystko wygrał piękny bukłak ze skóry naturalnej. Resztę możecie zobaczyć na stronie projektu (ub patronite). Myślę, że komiks ten jest wyjątkowy między innymi z powodu faktu, iż wyznacza on wręcz trendy w kulturze polskiego komiksu, także jest to zupełnie inna jakość. Przypominam, że za tą wspaniałą produkcję jest właściwe odpowiedzialna tylko i wyłącznie jedna osoba - Przemek Świszcz, który zarówno jest jego artystą, jak i napisał scenariusz komiksu, co jest wielką rzadkością na tym rynku, choć z pewnością nie udałoby się bez przyjaciela - koordynatora, który pilnuje terminów leniuszka. Czapki z głów. Niemniej nie przeszkadza to chociażby w przeprowadzaniu konsultacji historycznych (komiks fabularyzowany, ściśle trzymany na realiach historycznych)  z cenionymi, krajowymi historykami takimi jak chociażby profesor Jerzy Strzelczyk, specjalizujący się w historii Słowian Połabskich, autor między innym takich publikacji jak "Od Prasłowian do Polaków" (87) "Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian" (98). Przy takim nazwisku kapcie same spadają. 
Komiks jest głównie tym, co zapowiada podtytuł, a więc poznajemy dokładniej przybocznych Mieszka, którzy są zaiste warci naszej fatygi. Do tego momentami ich pochodzenie jest nietuzinkowe, co tylko dodaje wartości fabule. Jak na moje najciekawszy jest owiany mroczną tajemnicą, piękny Lutomir, oraz dzikus Sambor. Każdy z mężczyzn naznaczony jest cierpieniem, co być może uczyniło z nich wybitnych wojów. Najciekawszy wątek całej historii tym razem Mieszka nie potrzebuje, gdyż odbywa się w Grodach Czerwieńskich i drodze powrotnej. Szczególnie urzekł mnie żart o smutnym piesku, który niestety miałam zaspojlerowany, niemniej siadł jak należy po raz drugi. P
od koniec tej przygody bohaterowie zaczynają świrować,  choć to Mieszko obraził Bogów i to on od początku zasługiwał na karę.

SPOILER
Przykro, że Tomiłce łba nie ucięli, bo jej nie lubię i od początku kibicowałam kapłanowi
KONIEC SPOILERU

Odniosłam wrażenie, że wydruk próbny, który trafił w moje ręce we wrześniu miał żywsze kolory. Przez ten fakt momentami miałam prawdę mówiąc problemy z odróżnieniem od siebie bohaterów, szczególnie pod koniec.
Miłym dodatkiem tym razem jest przedstawienie bohaterów zamieszczone na końcu publikacji. Można ich sobie na spokojnie przypomnieć, w końcu przez rok można zapomnieć własne nazwisko, a co dopiero komiksowych ludków, oraz mapa z zaznaczonymi trasami i miejscami pobytów bohaterów. Dzięki temu możemy dokładnie śledzić ich wędrówkę, kilometry jakie przebyli, a tym samym oszacować czas trwania wydarzeń. 

Czy polecam? Jak zwykle. Komiks ma piękną szatę graficzną i doskonale oddaje szare realia średniowiecza, choć tym razem Graphos pozwolił sobie nawet na odrobinę mistycyzmu. Śledzenie Jego ewolucji artystycznej to czysta przyjemność.

rok wydania: 2021

cena okładkowa: 60



Komentarze