Opowieści starych Bogóch i inne historie - recenzja komiksu

 Recenzja - Opowieści starych Bogów i inne historie

Witajcie kochani. Wygląda na to, że w tym roku paskudna posucha w literaturze nadrabiana jest przez polski komiks. Tak więc (pośrednio) na świeżo dostaliśmy komiks "Opowieści starych Bogów". Czemu pośrednio?
Zapraszam do przeczytania recenzji!

Komiks "Opowieści starych Bogów" jest publikowany online od roku 2016 przez projekt Witia. Wydaje mnie się, że tworzony przez siostry, w każdym razie dwie panie Lewandowskie. No ja akurat pierwsze słyszę, więc miałam pozycję na świeżo. Drukowana wersja jest bardzo elitarna, gdyż wyszła w nakładzie zaledwie 100 sztuk, więc jeśli chcecie je dorwać musicie się bardzo pospieszyć. Początkowo byłam raczej zniechęcona, gdyż 100% dochodu idzie na leczenie jakiegoś dzieciaka, ale przez cały tydzień byłam bardzo niemiła dla przyjaciół, więc na szczęście bilans się wyrównał i Bogowie nadal mnie nienawidzą. Okładka to jedyny kolorowy akcent komiksu i ma tak niesamowitą fakturę, że mogłabym ją macać godzinami. Treść tych króciutkich opowieści graficznych oscyluje wokół pór roku i cyklu obrzędowego Słowian. W pewnym stopniu są więc oparte na ogólnym stanie wiedzy na ten temat, część jednak jest czysto fabularyzowana i nie ma podstaw w etnografii. Absolutnie nie jest to zarzut, do czego zaraz dojdziemy. Komiks dzieli się na 4 części podzielonych chronologicznie i dwa dodatki. "Inne" historie i zajawkę "przyszłe historie", który ma być pełnometrażowy. 
Wracając do treści. Najbardziej urzekły mnie tłumaczenia genezy świąt słowiańskich. Są naprawdę genialne i urocze. Nie zacytuję Wam żadnego, żebyście sami sprawdzili, bo warto. Jeśli chodzi o poprawność historyczno - etnograficzną, to jest kilka drobnych błędów. W jednym z pierwszych z opowiadań (Plony) Polewik chowa się w pierwszym snopku zżętego zboża. Jeśli chciał trafić pod strzechę gospodyni w postaci diducha, powinien wleźć w ostatni, gdyż to jemu przypadał zaszczyt przezimowania w chacie. Błąd jest podstawowy i dziwny, gdyż dziewczyny raczej mocno pilnują nawet drobnych szczegółów tradycji i kultury Słowian i są one bardzo dopracowane. Kolejny błąd pojawia się przy temacie kolędowania. Początkowo było to bowiem misterium inicjujące płodność w sensie agrarnym nie miało nic wspólnego z samym faktem zimy, a na pewno Marzanną.
Część opowiadań "inne" nie nawiązuje do Słowian w konekście historycznym, a dotyczy współczesnych rodzimowierców i... demonów. Psuje ona cały, niezły przecież tomik dokumentnie. Humor jest tak suchy jak butelka piwa po 15 minutach w naprawdę upalny dzień i tak czerstwy jak bułka, która zapomniana spadła za kredens miesiąc wcześniej. Generalnie żenada. Straszna żenada. 
Niby na końcu mamy miły akcent w postaci zapowiedzi pełnometrażówki "Żar", który pokazuje że jest na co czekać. Niestety potem następuje "pożegnanie", które znowu jest kompletnym bełkotem pisanym na kolanie, więc komiks to karuzela emocjonalna.
Styl grafiki celuje w próby bycia realistycznym, lecz jest dość prymitywny, jak zresztą mieszanka technik w których jest wykonany. I nie jest to intrygująco brzydki styl jak np w przypadku "Mikoszki", tylko widocznie ambicje przerastaką artystę, jest zwyczajnie nieciekawa i zupełnie pozbawiona charakteru. Do tego estetykę strasznie psują różnorodne, okropnie niedopasowane fonty użyte nawet po kilka na jedną stronę! Na szczęście większość tych rzeczy można wybaczyć z powodu dobrych scenariuszy, które dają niezłą frajdę. Momentami co prawda język jest nieco dziwaczny, ale humor niezły, zapewniający rozrywkę.

Czy polecam komiks? Jasne! Mimo wielu niedociągnięć, szczególnie na końcowych stronach jest to niezły narracyjnie kawałek lektury, przyjemny w odbiorze i w dostępnej na każdą kieszeń cenie. Moim zdaniem warto.

rok wydania: 2021

cena okładkowa: brak


Komentarze