Motanki - słowiańskie voodoo?

 Lalki motanki


Witajcie moi drodzy. Jako, że wielkimi krokami zbliżają się Dziady to poczujmy nostalgiczny klimat. Zapraszam Was na cykl wpisów związanych z Przodkami. Zaczniemy od "modnych" motanek. Z czym je powinniśmy łączyć?
Zapraszam!

Tak zwane "motaki" to urocze laleczki, które stały się ostatnio bardzo modne. Są robione na wszelkiego rodzaju warsztatach od etnograficznych przez szkolne po archeologiczne. Z czym należy jednak wiązać laleczki podobne do tradycyjnych, haitańskich voodoo? Z beztroską zabawą, czy raczej klątwą?
Już z etymologii samego słowa "lalka" wynika, że mogą wiązać się z zaświatami i krainą umarłych. Dusze ponoć bowiem nie lądowały wyłącznie w Nawii, ale także w Lali. Ale tam trafiały duchy o demonicznym nacechowaniu. Lalki lub lelki miały być więc ich rzeźbami. Tak więc stanowiły też swego rodzaju amulety. Niedwno na neopogańską modłę zaczęto je motać. Sposób ten zaczerpnięty jest prawdopodobnie od naszych wschodnich sąsiadów. Co ciekawe ma to pewien sens. Umierających, szczególnie często na wschodniej Słowiańszczyźnie kładziono na słomie i pilnowano, żeby była ona gładka, gdyż inaczej dusza mogła mieć problem z opuszczeniem ciała. Mogła się zahaczyć. Snopa wigilijnego też nie wolno było wyrzucać, gdyż można było przykuć jakąś duszę do ziemi. Węzeł, czy też kołtun mógł być też symbolem szaleństwa, bądź pewnego odszczepienia społecznego, a ludzie o takich cechach mieli szczególne predyspozycje do mediacji z zaświatami.
Motanki nie mogły mieć twarzy, a w szczególności oczu. Znaczyłoby to, że nadajemy im tożsamość, duszę, a powinny być bezosobowe. Chyba mają jednak pewne cechy personalne, gdyż podobno same wybierają sobie ubrania. Na Ukrainie (stamtąd i  Białorusi prawdopodobnie motanki pochodzą) kobiety robiły takie laleczki w dzień swojego ślubu, śpiewając. W Rosji nowożeńcy  dostawali lalki wypełnione popiołem. Były symbolem śmierci, ale też nadawano im rolę łącznika pomiędzy światem żywych i umarłych. Niektóre cechowały się posiadaniem dwóch głów. Powinny być zrobione z jednego skrawka materiału, lub były zszyte. Nazywa się je nierozłączkami. Dodatkowe narządy miały jeszcze dziesięciorączki. Chyba się domyślacie jak wyglądały. Robiły je panienki na wydaniu, chcące pokazać swoją zaradność. Potem laleczki miały pomagać w prowadzeniu domu. Najprostsze, żadanice (biał.) lalki życzeń robione w jednej, konkretnej intencji. 
Przelewa się w nie swoje marzenie, czy aspiracje. Powinny dostać od nas w zamian coś osobistego. Podróżnicy mieli z kolei dostawać egzemplarze zrobione z rodzinnych tkanin, z ziemią z domu, ziarnem, aby nigdy nie byli głodni i  lubczykiem, aby rodzina była wierna. Ziarnuszki, okrąglutkie laleczki miały zapewniać dostatek i szczęście domostwu. Wypełnione były kaszą lub grochem. Laleczkami "domowymi" były też tzw. lichomanki. Było to 12 (13) malutkich, połączonych laleczek, które wieszano w okolicy pieca. Miały przejmować choroby domowników. Na wiosnę je palono. Kolejną z opcji były płaczki. Robiły je nowo upieczone matki i zakopywały na rozstajach, aby dzieci nie płakały. Były też  małe lalki ochronne, stosowane głównie przed urokami. Wieszano je na drzwiach. 

Do tworzenia tych cudeniek nie wolno było użyć niczego ostrego, gdyż można byłoby ukłuć los i odmienić go na zły. 

To wszystko na dziś. Może sami nabierzecie ochoty na stworzenie własnych laleczek. Do usłyszenia!



Bibliografia pomocnicza:

Biegeleisen H., 2017. Śmierć w obrzędach i zwyczajach ludu polskiego, Armoryka, Sandomierz 
Gołębiowska A. "Jakbym zawsze lalki robiła..."

Rudzka W., 2017. Magia laleczki (Historia jednego przedmiotu cz. 72)

Komentarze