Pogańska Polska - recenzja

 Pogańska Polska - Tyszkiewicz
Recenzja

Witajcie moi drodzy. Na początku napiszę, że ciężko jest recenzować książki takich osobistości jak Pan Jan Tyszkiewicz, postaram się jednak, żeby moje słowa były jak najbardziej obiektywne tym razem. Bez zbędnego przedłużania, 
zapraszam!

O profesorze niech Wam starczy tyle, że w 2005 za wybitne zasługi w pracy naukowej i dydaktycznej został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Ma na swoim koncie wiele świetnych publikacji, co tym bardziej wzmaga 
poczucie małości. Niemniej - to nepublikowane materiały, choć 4 z nich zostały
napisane na potrzeby publikacji. Conajmniej 1/3 materiału jest więc nowa. Czego
nie można powiedzieć o materiale bibliograficznym, na którym bazuje.
Zaczniemy od wad. Po pierwsze, to książka ma przestarzałą nomenklaturę o ładne 
80 lat ("poganizm", "Słowiaie lechiccy", "pognie lechiccy" i wiele innych).
 Mimo tego, że Pan Tyszkiewicz robi swoje od 60 lat, to grube zaniedbanie i 
rzuca się w oczy, aż boli. Mimo tego, że Autor karci pseudonaukowców, to sam
miejscami używa podobnych sformułowań co oni. Jak uda się Wam to przełknąć, to
mimo wszystko wartościowa lektura. Niemniej mnie niektóre określenia już
doprowadzają do uderzeń gorąca i jestem na nie wyczulona, więc nie czułam
pełnego komfortu czytania. Jest też trochę rażących błędów polegających na
braku znajomości aktualnego stanu badań archeologicznych,
zaniedbania sięgają ok. 40 lat (chociażby utwierdzenie w tezie, że na terenie
Polski funkcjonują wyłączie 2 stanowiska zatwierdzone jako miejsca pogańskiego
kultu. Błąd jest powielany kilkukrotnie). Miałam więc wrażenie, że z nowych
"publikacji" Autor skupił się wyłącznie na pseudonauce, a nie wartościowych
książkach, których jest w ostatnich latach na prawdę wiele.
Autor nie posiada też podstaw wiedzy na temat specyfiki
ekosystemów terenów leśnych, a pisze o tym zagadnieniu (rozdział o drzewach).
Pan Tyszkiewicz korzysta głównie z literatury 50-60 letniej,
 a komizmu sytuacji dopełniło to, że jak znalazło się już w treści nazwisko -
chyba najbardziej płodnego naukowca 
ostatniego 10 - lecia - Pana Kajkowskiego, to P. Tyszkiewicz napisał je z błędem.
Problemem jest też brak wielu danych, lub używanie mocno  wybiórczych (patrz,
komentarz dotyczący rozdziału o demonach wodnych) , a także
wnioski wyciągane znikąd
 (chociażby w rozdziale "Pogański kalendarz Słowian"
podsumowanie dotyczy... 
kopca Krakusa i Wandy w Krakowie, mimo tego, że
rozdział o tym nic nie 
wspomina i zagadnienie nie ma nic wspólnego z artykułem.
Przykładów jest 
więcej). Profesor pisze na jakiś temat, a podsumowanie bywa
zupełnie na inny.
Kod rycin też jest dla mnie niezrozumiały. Kocham zielniki, a ilustracje to
czarno - białe rośliny z nazwami gatunkowymi po łacinie, ale nie mają nic
 wspólnego z treścią. Denerwują mnie rzeczy, które nie mają sensu.
Dobra, koniec biadolenia. Książka jest zbiorem sprawnych artykułów na temat
życia pogańskich Słowian. Sam tytuł może być troszkę mylący, publikacja nie
ogranicza się do interpretacji sfery sacrum. I raczej dotyczy czasów przed 
ukształtowaniem się państwowości w dzisiejszym rozumieniu.
 Pierwsze trzy artykuły, szczególnie ten o 
rozsiedleniu Słowian Zachodnich są średnio udane, gółnie z powodu - wspomnianej
już starej nomenklatury. Bardzo rozczarowuje też
rozdział o drzewach w życiu Słowian - trochę o niczym. Dotyczy bardziej
utylitarności i gęstości konkretych gatunków drewna do wyrobów rzemieślniczych i
niecenia ognia, niż drzew w kontekście kultowym czy sakralnym, jak się można
było spodziewać. Reszta zaś, mimo tego że 
napisana na podstawie niewielkiego materiału porównawczego całkiem
ciekawa. Wydaje mi się, że większość z materiałów zebranych w książce
spodoba się nawet laikom. Szczególnie, że język jest przystępny.
Jednymi z najciekawszych zagadnień są oczywiście: kalendarz Słowian, doba, oraz
jednostka rodziny pogańskich Słowian. Materiały z zakresu demonologii aż proszą
się o uzupełnienie. Podania etnograficzne o demonach wodnych interpretowane są
tylko na podstawie dwóch miejsc - Krościenka (Pieniny) i Korczewa (Mazowsze). 
Miłym zaskoczeniem było też to, że dowiedziałam się też o istnieniu funkcji
 (zawodu?) jadownika, która mi się wcześniej chyba nie obiła o uszy.  Wiedzę na 
ich temat możecie poszerzyć o pozycje z bibliografii. 
Mimo, że mogę wydawać się pozornie niezadowolona z lektury, jest nawet w
porządku. Jeśli macie jakieś podstawy wiedzy na temat życia Słowian, możecie
ją z czystym sumieniem zamówić. Względnie tylko przez pierwsze dwa rozdziały
marszczą 
się zwoje na mózgu. Bibliografia tendencyjna, ale książka jest nawet
całkiem ciekawa. Amerykinie odkrywa, ale myślę, że znajdziecie w niej
coś ciekawego. Niewiele, ale coś na pewno.

Komu poleciłabym tę książkę? Myślę, że raczej ciekawskim. Praktycznej wiedzy
raczej tam nie znajdziecie. Bardziej ciekawostki. Niemniej całkiem ciekawy
 materiał.


Rok wydania: 2020



Cena okładkowa: brak




Komentarze