Sobótka

Obchody Sobótki

20/22 czerwca, w zależności od przesilenia obchodzimy Noc Kupały, więc chciałabym poświęcić temu świętu dzisiejszy wpis.

Zapraszam!

Noc Kupały (płd. Sobótka) jest świętem związanym z przesileniem letnim. Jak już wiecie, Słowianie byli ludem mocno związanym z wierzeniami agrarnymi, więc zarówno kalendarz rolniczy jak i świąteczny są ze sobą ściśle powiązane. Dziś często nazywana jest "słowiańskimi walentynkami", lecz w praktyce nic tych dwóch raczej nie łączy. Geneza słowa prawdopodobnie łączy się z ros. "kąpiel" i nie bez powodu. Na Rusi nazwo święto kupalija, a w późniejszym czasie używano liczby mnogiej. W późniejszym czasie pojawiła się nazwa Kupała i Kupało oznaczające kukłę kupałokupajlo, używaną przy obrzędzie. Słowo może oznaczać także Boga i pannę rozdającą kwiecie przy wróżbach sobótkowych i całe zgromadzenie uczestników obrzędu. Uważano, że do do Kupały nie można brać kąpieli w płynących ciekach. "Przed Kupałą kąpać się nie godzi, bo przed Kupałą po dnie licho chodzi". Babcia mówi, że w noc na św. Jana obchodzi się Wodniki, więc formalnie od wtorku możemy się kąpać.

Obchody generalnie miały na celu przynieść roczny urodzaj w plonach. Poświęcano je głównie dwóm żywiołom - ogniu i wodzie. Tej nocy nie można było spać. Zaczynano je od skrzesania ognia z drewienek jesionu lub brzozy (brzoza jest symbolem płodności. Skojarzcie jakie drzewa towarzyszom chrześcijanom w Boże Ciało obchodzone w podobnym czasie), a także z domieszką pokrzywy, piołunu i głogu. Skakanie przez ogień miało uzdrawiać, oraz oczyszczać. Młodzi mieli jednak głównie ciekawsze rzeczy do roboty. Dziewczęta puszczały na wodzie wianki, za specjalną mieszanką ziół. Były to barwinek, ruta ogrodowa, kalina, jaskier, macierzanka, wrotycz i oczywiście lubczyk. Jeśli zatonęły lub uwikłały w zarośla, świadczyło to o staropanieństwie lub nawet śmierci, w zależności od rejonu. W tę wyjątkową noc kojarzono się w pary. Było to absolutnie dobrze odbierane, szczególnie, że młoda dzierlatka z dzieckiem stanowiła bardzo łakomy kąsek dla przyszłego męża, gdyż świadczyło to o jej płodności.

Jako ciekawostkę podam, że Noc Kupały ma tak silną tradycję, że tak naprawdę nigdy nie zostało wyplenione przez kościół i do tej pory przetrwało praktycznie w niezmienionej formie. W 1262 roku podczas hucznych obchodów owego święta gród książąt mazowieckich (znajdujący się w Warszawie, dzisiejsze Łazienki Królewskie. Tak, dobrze czytacie) został najechany przez Litwinów i Rusinów. W 'Kronice Wielkopolskiej' czytamy "Przybywszy chyłkiem na ziemię czerską na Mazowszu, zupełnie spustoszyli ją ogniem i mieczem. Tam wszedłwszy niespodziewanie do pewnej wioski zwanej Jazdów, (w tym momencie jedna z dzielnic stolicy) zastali książąt mazowieckich, Siemowita z jego synem Konradem" (przek. Abramowicz). Książę Siemowit I dosłownie stracił głowę w tym starciu, a jego syn został porwany. Co jest moim osobistym zdaniem skandalicznie, miejsce wspomnianego grodu nie zostało w żaden sposób oznaczone, a w jego miejscu, zarośniętym krzakami sto wyłącznie enigmatyczny pomnik z orłem i datą, który to prawdopodobnie nic nikomu nie mówi.
W późniejszym czasie próbowano  forsować Noc Kupały pod nazwą nocy św. Jana.

 Marcin z Urzędowa (XVI w.) - polski ksiądz oraz botanik opisuje przebieg Nocy Kupalnickej. Ujmuje w rękę Bylicę i tak każe (pisownia i interpunkcja oryginalna): “tego obyczaju pogańskiego, do tych czasów w Polsce nie chcą opuszczać niewiasty, bo takież to ofiarowanie tego ziela czynią, wieszając, opasując się niem [bylicą, przyp.własny]. Święta téż téj diablicy (Dyanny) [Dziewanny? przyp. własny] święcą, czyniąc Sobótki, paląc ognie, krzesząc ognia deskami, aby była prawa świętość diabelska, tamże śpiéwają diabelskie pieśni, plugawe, tańcując, a diabeł téż skacze, raduje się, że mu Chrześcianie czynią modłę a chwałę, a o miłego Boga nie dbają; (...) a koło Sobótki będą wszyscy czynić rozmaite złości” (Marcin z Urzędowa za Dołęga Chodakowski Z. str.11). 
Na koniec rozważań o wspomnianej uroczystości dodaje jeszcze komentarz Innocentego Gizelego, historyka, prawosławnego historyka (VII w.) z roku 1679 “Tohoźdie Kupała (sobótkę) booha, iliistinnieie Biesa i do siele po niekiim stranam Rossyjskim jeszcze pamiat’ dzierzytsia, najpacze w nawieczeryi rożdestwa  światoho Joanna Krestitiela, sobrawszesia w wieczer Junoszy mużeska, diewiczeska, i żeńska połu, sopletajut siebie wieńcy ot ziela niekojeho i wozłahajut na hławu, i opojasujutsia imi, jeszczeże na tom Biesowstiem ihraliszczy kładut i ohń, i okrest jeho jemszesia za rucie, nieczestiwo chodiat’, i skaczut, i pieśni pojut skwiernoho Kupała czasto powtorajszuszcze, i czrez Ohń preskaczuszcze, samych siebie temuż Biesu Kupału w żerstwu pryniosat. I innych diejstw djawolskich mnoho na skwiernych sobruszczach tworat’, ich że i pisati nie lepo jest” (Innocenty Gizel za Dołęga Chodakowski Z. str.12).


                           

Komentarze

Prześlij komentarz