Doroczne święta ludowe, a tradycje grecko-rzymskie - recenzja

Doroczne święta ludowe, a tradycje grecko-rzymskie - Klinger

Witajcie moi drodzy! Dziś bardziej niż recenzja, to informacja, gdyż książka, a właściwie zeszyt naukowy z "Bibljoteki "Ludu słowiańskiego"" została wydana w 1931, a ciężko czasem określać wartość merytoryczną tak starych wydań. Niemniej spróbujemy.
Zapraszam!

Autor - Klinger nie był byle badaczem. Był hellenistą, etnologiem, historykiem, filologiem, tłumaczem... nie jeden marzy o takim dorobku naukowym. Badał głównie lirykę grecką, co niekoniecznie dało dobre rezultaty w kontekście badań nad Słowiańszczyzną, aczkolwiek przyniosło arcyciekawe badania.

"Doroczne święta ludowe, a tradycje grecko - rzymskie" to pozycja z której bardzo często korzystam w różnych materiałach. Dlaczego? Otóż jej główną wartością jest zebranie pogańskich i ludowych materiałów na temat świąt, które przeszły na poczet chrześcijańskich. Mamy tutaj Zapusty, Wielkanoc, Zielone Świątki, Wszystkich Świętych, choinkę, św. Jana, Jerzego, Marcina, Mikołaja, Andrzeja i Katarzynę. Więc analiza relatywnie sporego i ciekawego materiału. Pan Klinger analizował je według podań, badań, ale też przekazów ustnych, więc jestem pewna, że mimo tego, że pozycja ma ledwo ponad 100 stron, to znajdziecie tam wiele ciekawostek, które Was zaskoczą. Zawiera też kilka wtórnych, ludowych legend chrześcijańskich tłumaczących pewne zwyczaje. Do tego broszura pisana jest przepiękną polszczyzną, więc dla mnie również ma walory lingwistyczno - estetyczne.
To, co nie do końca zatrybiło w tym wypadku to fakt, że Autor powiązuje calutki rok obrzędowy ze starożytnym (głównie) greckim oraz rzymskim, ale nie w kontekście podobieństw, a chce, żeby taką właśnie miały genezę. To prowadzi momentami do groteskowych wręcz wniosków i poszukiwań 'na siłę'. Aczkolwiek jest to pogląd nie tyle błędny, co ciekawy, gdyż faktycznie dzięki temu zestawieniu możemy zobaczyć intrygujące podobieństwa między nimi. Klinger podjął też słuszną próbę krytyki kronik i historycznych źródeł pisanych.
Poglądy Autora i wywodzenie wszystkich zwyczajów, głównie z Grecji skutkuje jeszcze jednym poważnym błędem w rozumowaniu. Skutkują one hiperkrytycznym stosunkiem do panteonu słowiańskiego, a Klinger wszędzie chce widzieć zaszłości językowe. Raz twierdzi, że imię Bóstwa to zawołanie, kolejno, że to zwykły wyraz, jeszcze dalej, że to zwyczajna nazwa święta. Gdzie tylko odnosi się do któregoś ze słowiańskich Bogów kombinuje właśnie w ten sposób.

Czy warto jej poszukać? Oczywiście, szczególnie że z tego co się orientuję nie jest jakaś mocno ciężka do zdobycia. Znam kilkuletnie pozycje, które są jak święty graal, a podczas pisania tej wzmianki książkowej znalazłam co najmniej jej 3 sztuki w antykwariatach internetowych. Jak już wspomniałam mimo pewnych błędów już przy założeniach, pozycja jest bardzo ciekawa i ja ze swojej korzystam bardzo często i nie można jej odmówiźć walorów naukowych. Zajrzyjcie koniecznie!


Rok wydania: 1931


Cena okładkowa: brak



Komentarze