Czy "Wiedźmin" jest słowiański?

Polska hipokryzja, a słowiańskość "Wiedźmina"

Bardzo często "Wiedźmin" jest wymieniany na pierwszym miejscu przy dyskusjach o słowiańskiej demonologii, słowiańskiej powieści czy wręcz powieści w jakiś sposób historycznej, czy bezpośrednio do niej nawiązującej. Przez swoją popularność stał się  wręcz produktem patriotycznym i konserwatywną ostoją polskości, a każda krytyka traktowana jest jako 'zamach' na polskie, słowiańskie dziedzictwo. Przy okazji NETFLIXowskiej adaptacji pojawiły się wręcz argumenty mocno rasistowskie (jak Redzi zrobili z Triss rudą z wielkimi bimbałami, to wszystko było ok, nie?) mowa jest o 'poprawności politycznej', a nikt nie skupia się na walorach, na tym, co serial zrobił dobrze i że jest to najlepsza dotychczasowa adaptacja. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że wyłącznie Polakom się on nie podobał, bo na świecie szybko zyskał podium zrzucając z piedestału wysokobudżetowe produkcje serialowe. Pojawiły się wręcz absolutnie niezrozumiałe głosy, że polska wersja, która praktycznie pod każdym kątem była porażką (między innymi finansową, utopiono w niej grube miliony) - jest lepsza. A Sapkowski strzyże wąsem i inkasuje hajs. Sam nawet udzielił wywiadu do magazynu, w którym krytykuje rodaków za zacietrzewienie i wytyka im słuszną ignorancję. Co więc poszło nie tak?

Najpierw zajmijmy się wydźwiękiem opowiadań Pana Andrzeja. Główny bohater jest wyrzutkiem społecznym, nie akceptowanym przez ogólnie pojęte społeczeństwo przez swoją inność. Brzmi znajomo? Jedziemy dalej. Opowiadania oparte są głównie o kulturę zachodu. Jest to mocno luźna interpretacja baśni Andersena i braci Grimm. Ostatnia bazuje na "Księdze tysiąca i jednej nocy" (arabskiej ). Bohaterowie mają imiona celtyckie, niemieckie, włoskie... Elfy mówią po irlandzku, krasnoludy po germańsku. Część potworów jest wzięta z popularnych gier RPG. Mamy częste wtręty antyrasistowskie (poziom ludzie - elfy, czarodziejki - Bractwo Wielkiego Ognia itd.; można mnożyć przykłady). Do tego jedna z głównych bohaterek jest homoseksualna, a podobnych wątków było co najmniej kilka. Książki krytykują też szeroko pojęty nacjonalizm i wręcz demonizują konkretne grupy dążące do bycia elitarnymi przez zamykanie granic państwowych. Pokazuje, że przemoc prowadzi do przemocy i nie jest to żadne rozwiązanie problemów, nawet tymczasowe. Sapkowski też wyraźnie popiera społeczeństwo wielokulturowe, a piętnuje każde prześladowania na tle rasowym. W jego książkach często potwory są bardziej ludzkie niż ludzie. Z głównego bohatera, który nie powinien mieszać się w sprawy polityczne robi empatę, który wie co jest słuszne i staje po stronie uciskanych. Wiedźmin i jego ukochana giną w trakcie prześladowań na tle rasistowskim.

Sapkowski jak to Sapkowski. Na skalę międzynarodową zrobił karierę dzięki grom komputerowym i dzięki nim podpisał kontrakt na serial jednocześnie pozywając REDów o bezprawne wykorzystanie praw autorskich. Potem obraził graczy mówiąc, że to rozrywka dla debili. Odcina się też ostrymi słowami od Słowian dobitnymi komentarzami:


"Jest leszy i kikimora - ale jest też andersenowska syrenka i Bestia wzięta od Jeanne-Marie Leprince de Beaumont. Wypada raz jeszcze powtórzyć: cykl o wiedźminie to fantasy klasyczna i kanoniczna, słowiańskości w niej, jak rzekł Wokulski Starskiemu, tyle co trucizny w zapałce."

Oczywiście to niezupełnie tak. Oczywiście możemy się sami doszukiwać takich szczegółów jak słowiański temperament Żerarda, czy manipulanckie, zdradzieckie babiszcza, które się wokół niego kręcą. Podobieństw jest jednak znacznie więcej. Chociażby w systemie wierzeń, czy nawiązań do legendarza. Największym walorem "Wiedźmina" jest jednak różnorodność. Czerpanie z kultury zachodu, bliskiego wschodu, nordyków - z przeróżnych legend, wierzeń, kultur i baśni. Budowanie rozległego, bogatego uniwersum o nieograniczonych granicach - czy to politycznych, czy granicach wyobraźni. Może być dzięki temu uniwersalny w wielu miejscach na świecie. Należy się więc pozbyć tej narracji, szczególnie że mamy wiele świetnych, słowiańskich książek z których możemy być dumni.

Jesteśmy z zasady bardzo zazdrosnym narodem i wolimy często skupiać się na tym, żeby kopać dołki pod kimś niż pracować na własny sukces. Może dlatego większość twórców odnoszących sukces staje się bucowata. To, co trzeba jednak oddać Sapkowskiemu to to, że choć przypadkiem idealnie trafił w czas, być może jest to szansa, aby mierzyć się z klasykami fantastyki i trafić do ścisłego kanonu na całym świecie. I cudownie! może więcej osób będzie umiało wskazać Polskę na mapie. Choć osobiście za tymi książkami jakoś specjalnie nie przepadam, w przeciwieństwie to "Trylogii Husyckiej", w której moim zdaniem wspiął się na absolutne wyżyny swojego talentu. Który bezsprzecznie posiada. Polecam je wszystkim serdecznie i tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć dzisiejszy wpis. Zapraszam do dyskusji i do zobaczenia!




Komentarze