W kręgu upiorów wikołaków - recenzja

W kręgu upiorów i wilkołaków - Baranowski
Recenzja
i porównanie wydań

Witajcie moi drodzy w ten świąteczny czas. Zanim przejdziemy do właściwego wpisu, chciałabym wszystkim swoim Czytelnikom życzyć Szczodrych Godów z całego serduszka. Niech Wam Bogi darzą.

W listopadzie obiecałam Wam rychłą recenzję "W kręgu upiorów i wilkołaków" Baranowskiego, a już grudzień się kończy xD. Coś mi chyba znowu nie wyszło... no ale nic, doczekaliście się w końcu pełnej recenzji, zapraszam więc!

Ostatnimi czasy na moim blogu pojawiły się dwie książki tego autora. Jeśli 300 stron to dla kogoś z Was za dużo - z pomocą może przyjść "Pożegnanie z diabłem i czarownicą". Omawiany materiał jest dość podobny, tylko mniej uporządkowany i oczywiście nie tak rozległy, - w końcu prace dzieli 20 lat z tego co pamiętam - więc jeśli jesteście leniuszkami to dobra opcja. Tylko trzeba jej lepiej poszukać, bo oczywiście na razie z dzieł Bohdana wyszedł reprint wyłącznie omawianej dziś pozycji. Może to i lepiej, bo to litania tego, co wydawnictwo zrobiło źle, a nie dobrze.
"W kręgu upiorów i wilkołaków" to demonologia słowiańska opierająca się głównie o podania etnograficzne, więc nie jest to opracowanie słownikowe. Tak więc jak w poprzedniczce znajdziecie w niej wiele przekazów ustnych  spisanych przez Autora. Znajdziecie tu też pieśni oraz rymowanki dotyczące demonów. Moje wydanie z 1981 roku oczywiście zaopatrzone jest w humorystyczne, urocze ryciny oraz wiele innych - z historycznych źródeł, oraz zdjęć dzieł wiejskich artystów. Nawet czcionka jest wyjątkowo przyjemna. Jest okrąglutka i sympatyczna. Stare wydanie jest więc staranne i zaopatrzone w detale, które sprawiają, że samo wzięcie książki do ręki sprawia przyjemność.
Sama treść jest ładnie podzielona na rozdziały, także znajdziecie tu "uporządkowanie" stworzeń. Macie tu więc cały przekrój od upiorów, zmór, demony wodne, południce, latawice, boginki, wilkołaki, duchy leśne, ubożęta po późniejsze, przemieszane już twory. Oprócz słowiańskich demonów macie tutaj importy z zachodu, a więc część demonologii chrześcijańskiej, która przeszła młóckę polskich ziem. Oczywiście możecie razem z książką prześledzić jak demonologia morfowała na przestrzeni kilku wieków.
Baranowski pisze w bardzo przystępny sposób. Podział oraz jego styl sprawia, że książka jest bardzo przyjemna i warta Waszej uwagi bez dwóch zdań. Ilość materiałów także jest niesamowita. Mnie rozbroiło głównie to, że większość podań dotyczy głównie terenów moich rodzinnych okolic. Nie wiem, czy Kurpie są jakoś wyjątkowo zabobonni, czy to kwestia badań terenowych, aczkolwiek dało mi to dużo radości.
Jak już wiecie, pod koniec listopada wyszedł reprint tego dzieła wydawnictwa Replika. Byłam pełna radości, choć nie bardzo rozumiałam projekt okładki, który jest obrzydliwy. Podobno nie ocenia się książki po okładce, ale okładkę chyba można ocenić, nie? W każdym razie czekałam z radością. No bo pozycja świetna, przecież nie da się tego popsuć. Otóż da się. Ten przykład powinien być podawany zawsze w kontekście jak NIE robić reprintów książek. Jedyny superlatyw jaki można podać to to, że zdecydowano się wydać ją w twardej oprawie. Dla kogoś takiego jak ja, kto nie rozstaje się z czytanymi książkami nawet na chwilę, to dobra wiadomość, bo zwyczajnie wolniej ulegają degradacji.
No jakbym powiedziała, że czcionka jest brzydka, to powiedzielibyście że czepiam się szczegółów i mielibyście rację. Nie wiem, czy to kwestia praw autorskich,  nie będę w to wnikać, ale książka pozbawiona jest uroczych rycin, które wydaniu oryginalnym pojawiały się początku każdego rozdziału. Oprawa graficzna dodająca uroku oryginałowi została więc całkowicie odarta. Zdjęcia oraz ryciny owszem są, ale większość jest znacznie pomniejszona. Zaryzykuję sobie stwierdzenie, że to akurat może być plusem, gdyż ich opisy są bardziej czytelne. W 81 roku znajdowały się one na tyle zdjęć, więc można było się łatwo pogubić. Dodam jeszcze że błędy w druku nie zostały poprawione. Niby jest to kwestia literówek, ale na Bogów! Mieli 40 lat, żeby je poprawić. Nie sądzę, żeby taka była koncepcja. Czy w tym wydawnictwie nikt nie czyta tego co drukuje? "Przedrukujemy sobie demonologię słowiańską, bo to takie fajne i modne teraz". No średnio to wygląda generalnie...
Czy warto kupić książkę? Bez dwóch zdań. Jest to absolutny klasyk demonologii słowiańskiej. Jeśli macie jednak możliwość niech to będzie stare wydanie, bo nowe nie jest zbyt godne Waszej uwagi. Komu polecam nowe? Tym, co mają już stare i jest ono już tak niemożebnie sfatygowane, że chcecie dać mu odpocząć, ale nie w innym wypadku.



Rok wydania: 1981 / 2019


Cena okładkowa: 75 / 49,90


Komentarze