Słowiańsie baśnie i legendy #1
Witam Was cieplutko. Jak już zauważyliście, to drugi tydzień bez podkastu, bo licencja do programu nam się skończyła, a nie stać nas na wykupienie nowej xD. W rekompensacie chciałabym Wam przedstawić nową formę - moją, autorską wersję mitów i baśni słowiańskich. To moja pierwsza publikowana fabuła. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Zapraszam!
Podanie o Lechu
Nie tak prędko baśń się baje, jak się prędko dziw ten staje…
Dawno, bardzo już dawno temu, przeszło ponad tysiąc lat, trzech dzielnych braci - Lech, Czech oraz Rus rozstali się i rozeszli w trzy strony świata, aby odszukać własne dziedziny i założyć grody. Lech udał się w kierunku północy. Jechał na swoim nieprzęczonym rumaku długo, przez gęste, nieprzebyte, gęste puszcze pełne dzikich bestii, zdradliwe bagna i rozległe równiny. Przedzierał się przez czarne gąszcze, nie okraszone choćby jedną, jasną wstęgą śreżogi, przez ponure moczary kierując się tylko jasnymi dziurami w Prawii, które są widoczne dopiero po zapadnięciu zmierzchu. Gdy świtało, jedynym przewodnikiem były wartkie wody pięknej, czystej rzeki pokrzepiającej ciało i duszę. Zachwycony tą rozmaitością krajobrazu, żyznością świętej Ziemi i obfitością zwierzyny wszlakiej postanowił, że właśnie tu gród jego stanąć musi. Nie wiedział tylko jak wyznaczyć miejsce, w którym Bogi będą mu darzyć. Zasnął z frasunku, a spał twardo jak niedźwiedź zimą i toż samo chrapał. Obudziło go Swarog, który musiał już dawno zacząć swoją wędrówkę. Lech oślepiony i zdezorientowany spojrzał w Jego wielką tarczę. Obaczył ptaka, perlistego, a białego w świetle, siedzącego na swym gnieździe i równie bacznie go obserwującego.
-Druhu!
Zakrzynął.
-Bogi mi cię zesłały! Bądź mym sąsiadem, a mą chorągwią!
Komentarze
Prześlij komentarz