Pożegnanie z dabłem i czarownicą - recenzja

Pożegnanie z diabłem i czarownicą - Baranowski
Recenzja

Witam wszystkich w znienawidzony poniedziałek. Tak jak obiecałam - ogłosiłam listopad miesiącem Baranowskiego, ale jak zawsze życie szybko wszystko zweryfikowało i to dopiero 2ga ego książka, jaka się z tego powodu pojawia na moim blogu. Po  tej recenzji pojawi się o razu "W kręgu upiorów i wilkołaków", ale żeby zrekompensować Wam to, że nie udało się zmieścić w tym miesiącu więcej pozycji tego wybitnego historyka, nie będzie to "zwyczajna" recka, ale porównanie nowego i starego wydania, abyście mogli sprawdzić, które wolicie. Oczywiście sam Baranowski na pewno pojawi się na łamach blogu jeszcze nie raz, więc nie martwcie się o to. Na blogu może znaleźć jużwpis o Jego książce "O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach". Ale przejdźmy już do recenzji "Pożegnania".
Zapraszam!

Jako, że postać Pana Baranowskiego przybliżyłam Wam ostatnio, to przejdźmy od razu do recenzji. Na początku kilka słów o wydaniu. Jest przepiękne - duży format, papier ma świetną gramaturę, posiada urocze dele oraz ilustracje, które są drukowane na papierze kredowym, książka szyta, nie sklejana. Do tego faturę druku wręcz czuć pod palcami. Coś wspaniałego. 2 poważne wady. Po pierwsze przypisy są na końcu. Nie cierpię przypisów na końcu. Do tego często w latach 60-80 chyba książki były drukowane... na poskładanych stronach? W każdym razie, żeby dostać się  do treści trzeba było przeciąć górną ich część. Mój egzemplarz jest czywiście "z odzysku" i poprzedni właściciel nie podołał zadaniu, więc często strony są wręcz porwane. Także uważajcie na to, jeśli macie ochotę pozyskać własny egzemplarz. Moje wydanie ma też pomylone w 2óch miejscach przypisy oraz... nie ma spisu treści.
Co do treści. Czego właściwie dotyczy książka? Jest ona efektem 19 lat pracy badawczej oraz badań terenowych autora. Pozycja jest akademicka, ale ma charakter popularnonaukowy, a Pan Bohdan ma rzadki dar przekazywania informacji w przystępny sposób, więc każdy może czerpać przyjemność z lektury. Autor próbuje "rozliczyć się" z zabobonem oraz z nim pożegnać - opisuje, głównie współczesne sobie (badania były przeprowadzone w latach 1945-64), zanikające opisy różnych praktyk religijnych bazujących na wszelkiego rodzaju przesądach. W każdym razie możemy się dowiedzieć z tej książki, jak wyglądał diabeł i jakie cechy mu przypisywano. To właśnie diabłu autor poświęca lwią część książki. Opisuje również wiedźmy, ale w tej książce raczej nie zaznamy opisów sądów o czary (jeśli chcecie się zapoznać z takimi treściami zachęcam do sięgnięcia po "O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach"), a bardziej informacje o "czarach" w sensie etnograficznym, a więc głównie o szeptuchach i czarach miłosnych. Ostatnia część, niestety najcieńsza to rzecz, która mnie osobiście najbardziej zainteresowała - dotycząca mianowcie "przekręconych" już mocno podań bazujących na pogańskiej demonologii i wierzeniach. Znajdziecie tam wzmianki między innymi o upirach, zmorach, utopcach i przypołudnicach. 
Jak już wspomniałam - książka jest napisana w przystępny sposób, a jej czytanie to sama przyjemność. Zawiera rozległy materiał etnograficzny i zapewniam, że w wielu miejscach Was z pewnością zaskoczy. 
Czy warto poszukać pozycji? Oczywiście, że tak. Jeśli nie zachwyci Was to wydanie, to z pewnością zrobi to przenikliwość i rozległa wiedza i szeroki wachlarz zainteresowań wspaniałego naukowca - Pana Bohdana. Tym razem również chciałabym zakończyć recenzję cytatem z Jego książki, ale tym razem w opoycji do własnego zdania. "W stosunkowo niedługim czasie czasie pożegnamy się na zawsze z importowanym z zachodu diabłem i czarownicą, ale jeszcze wcześniej pożegnamy się z groźnymi ongiś bękartami prasłowiańskich demonów, owymi topielcami, strzygoniami, zmorami, nocniami, mamunamii i przypołudnicami." Ty jednym razem się mylił. Jak sami wiecie, wierzenia nie zdążyły się jeszcze na dobre zatrzeć, a już przeżywają prawdziwy rozkwit zainteresowań, nie mówiąc już o zabobonach. Mitologię każdy chce znać i pojawiają się coraz to nowsze - lepsze lub gorsze opracowania. Ale zabobony też powróciły, wystarczy zajrzeć na dowolne forum dla madek, gdzie możemy znaleźć dziwne sposoby na poradzenie sobie z rzekoym zauroczeniem dzieciaka, lub - nie dajcie Bogi - "alternatywne" spędzanie wszelkiego rodzaju chorób czy gorączki. Nedługo zaczonom purchlakom przystawiać pijawki, albo upuszczać krew. Czy to dobrze, czy źle - ostateczną ocenę poostawię Wam.


Rok wydania: 1965


Cena okładkowa: 25




Komentarze