Kroniki Francine R. - recenzja komiksu

Recenzja -  Kroniki Francine R.



Dziś recenzja może będzie w odrobinkę innej tematyce (tutaj w roli potworów występują ludzie), aczkolwiek nadal trzymamy się historii. Jak na pewno zauważyliście moją wielką pasją są komiksy. Oczywiście oszczędzam Wam raczej amerykańsko - superbohaterskich czy epickich - jeśli chcecie zobaczyć co jeszcze czytuję, zajrzyjcie na instagrama. Los rzucił mnie "na prowincję", więc zbyt dużego wyboru nie mam, jeśli nie chcę wydawać milionów na kurierów czy paczkomaty. Mimo wszystko zawsze jak tylko nadarzy się jakakolwiek okazja, to staję przed księgarnianym regałem... mam, mam, mam.... o, tego nie znam! Często wpadają mi takim sposobem rzeczy nieoczywiste, o których jeśli bym w ogóle usłyszała, to w innych warunkach nie przykułyby mojej uwagi. Takim sposobem wpadł mi właśnie w ręce komiks drugowojenny - "Kroniki Francine R.", o którym chciałabym Wam dzisiaj powiedzieć.
Zapraszam!

Jak już wspomniałam komiks wpadł mi w ręce przypadkiem, podczas ostatniej wizyty w księgarni. Był jedynym na regale, jakiego nie znałam więc od razu podreptałam do kasy z Idunn pod jedną ręką, a książeczką pod drugą. I był to całkiem satysfakcjonujący traf. Jak już mówiłam, opisuje dzieje II wojenne Francine R. i jest dość ciekawy formą. Po pierwsze bazuje on na audiopamiętniku tytułowej bohaterki, więc jak najbardziej historia i wyznania są autentyczne. Przynajmniej na tyle, na ile pozwala pamięć 81 letniej staruszki. Jest prowadzony w formie pamiętnika, więc dialogi są sporadyczne, a główna bohaterka robi za narratora do ilustracji. Wszystkie ewentualne niedopowiedzenia są uzupełniane przez Borisa. Po drugie autorem komiksu jest właśnie Boris Golizo... cioteczny siostrzeniec kobiety? Nigdy nie umiałam nazywać relacji rodzinnych... w każdym razie kobieta już praktycznie na łożu śmierci w 2003 roku - z tego co pamiętam - odnalazła swojego krewnego, aby nadał wieczną pamięć jej historii. I tak komiks trafił do naszych rąk. Sama forma przypomina odrobinę komiks "Maus", więc kreska jest bardzo prosta wręcz schematyczna, czarno - biała (no w przypadku Francine to sepia, będąc szczegółowym) i na pierwszy rzut oka może się wydawać produkcją dla dzieci. Do tego tematyka jest podobna. II wś, obozy zagłady. Co też jest ciekawe - komiks zawiera dokładne mapy sytuacyjne zarówno podróży Francine do Rzeszy jak i obozów pracy, więc od strony technicznej to małe arcydzieło. 
Co do przedstawienia graficznego, jest całkiem przyjemne dla oka i dobrze pasuje do poruszanej tematyki. Podobne dzieje zazwyczaj sprawiają, że ma się ochotę wyć, tarzać po ziemi i drapać po twarzy, więc kreska przypominająca książeczki dla najmłodszych pomaga poradzić sobie z historią, która nie traci na autentyczności. 

Treść - Francine jest Francuzką, która była z częścią swojego rodzeństwa w ruchu oporu. Szybko cała trójka została rozdzielona i rozesłana do obozów pracy w Rzeszy. Może być to dla Was ciekawe doznanie, gdyż głównie słyszymy lub czytamy o tych z terenów Polski. Francine była w 2óch. Oba były obozami pracy dla kobiet. W sumie siedziała tam rok, aż do czasu ich wyzwolenia przez Czerwony Krzyż. Wiem, że to co teraz napiszę zabrzmi okropnie, ale po tych historiach jakie znacie opowieść może się nie wydać tak makabryczna, jaką była faktycznie, szczególnie że nad główną bohaterką chyba czuwała bliżej nieokreślona opatrzność, albo po prostu miała szczęście, które mocno pomagało jej przetrwać najgorsze chwile. Nie mniej na pewno zaszokują was pewne relacje, takie jak grzebanie więźniarkom w pochwach szczoteczkami do zębów, aby sprawdzić czy niczego tam nie ukrywają, czy - już po wyzwoleniu - ataki niemieckich cywili, włączając w to nawet 10 cio letnie dzieci na ciężarówki z byłymi już więźniami. 
Jeśli nie wzrusza Was los francuskich więźniarek, to przeczytacie tam o niemieckich, rosyjskich, czeskich i ...polskich więźniarkach politycznych i losach Romów oraz ich smutnej roli w tych ośrodkach. Znajdziecie tam nawet dwóję czarnoskórych. W każdym razie - wracając do tego co Was pewnie najbardziej interesuje - los Polek także jest opisany przez Francine, która nazywa je "królikami". Choć były one traktowane chyba najgorzej ze wszystkich więźniarek i tak może być to dla niektórych kubeł zimnej wody wylany na głowę. Autorka kroniki nie wyraża się o nich miło w żadnym wypadku. Darzy je wręcz podobną awersją co Niemców. Twierdzi, że nie próbowały nawet dbać o jakąkolwiek higienę, kradły i kapowały. Kuzyn stara się wręcz w przypisach usprawiedliwiać opinię staruszki, ale nie jest w tym zbyt przekonujący.

Czy polecam Wam sięgnięcie po komiks? Oczywiście. Kreska może Was nie zachwyci, ale historia może zaskoczyć i wzruszyć. Na pewno dowiecie się nowych faktów o obozach w Niemczech i w jaki sposób były tam traktowane Polki. Jest bez wątpienia godzien uwagi, choć jest to wybór nieoczywisty i może nie przykuwać uwagi na pierwszy rzut oka.

Rok wydania: 2019

Cena okładkowa: 49,90



Komentarze