Cięcie włosy ludu polskiego - recenzja

Cięcie włosy ludu polskiego - Ambroz, Ziegler

Recenzja

Przez lwią część czasu, który w swoim życiu mogę uznać za wolny mam do czynienia głównie z literaturą o tematyce Słowian, lecz są to raczej pozycje dotyczące bezpośrednio ich duchowości oraz miejsc kultu. Niemal fizycznie podskoczyłam więc z radości, gdy w moich rękach znalazła się pięknie wydana pozycja na temat włosów oraz ich postrzegania na przestrzeni dziejów. Szczególnie oczekiwałam na poszerzenie faktycznej wiedzy na temat postrzyżyn, który często przewijał się na blogu przy różnych okazjach. Pochłonęłam ją właściwie na raz, zapraszam więc do zapoznania się z moimi odczuciami po lekturze.

"Cięcie włosy ludu polskiego" było wydane przez BOSZ w roku 2017. Wydawnictwo to znane jest głównie z publikacji pozycji popularnonaukowych, które w sposób można rzec - mocno rozrywkowy serwują wiedzę. Tutaj jednak widocznie przejechali się na dotychczasowej formie. To, co na pierwszy rzut oka zwraca uwagę, to właśnie szata graficzna. Środek książki atakuje nas masą ilustracji, które wydają się dominować nad treścią więc najpierw słowo o nich. Ich autorka twierdzi, że są one połączeniem Egona Schiele (ekspresjonizm wiedeński) i El Lissitzkiego (konstruktywizm). Ich zimna kolorystyka i czysto kubistyczna forma zdaje się jednak przeczyć tym założeniom i przyjąć tezę, że najpierw powstały ilustracje, a następnie "dorobiono" do  nich ideologię. Może jednak poszukiwania poszły w złą stronę. Ilustracje same w sobie są jednak przyjemne dla odbiorcy, a części z nich nie można odmówić uroku. Czemu od tego zaczynamy? Książka ma 57 stron. Oprócz całostronicowych ilustracji posiada również "wkładki". Są to strony bordowej barwy mające rozdzielać działy. Uzupełnione są wyrwanymi fragmentami tekstu. Biorąc pod uwagę fakt, że działy mają średnio 4 strony tekstu zakrawa to chyba wręcz o głupotę. Sprawia to, że otrzymujeny 17 (niekoniecznie pełnych) stron tekstu odejmując przedsłowie i posłowie. Kolejne 10 stron to ilustracje, więc otrzymujemy całe 30 stron absolutnie niczego.
W tym miejscu mogłyby się skończyć nasze zarzuty, lecz niestety to nie koniec rozczarowań. Od strony merytorycznej jest niestety dużo gorzej. W przedsłowiu czytamy "prośbę" autorów, aby pozycji nie traktować jako "kompendium wiedzy", a raczej "esej". Może być to bardzo mylące, gdyż cała książka jest utrzymana w formie naukowej. O samych obrzędach, a raczej ich przebiegu  niczego się nie dowiemy. Pod wymienionymi hasłami znajdziemy głównie opisy od strony ideologicznej, a i one często są raczej kontrowersyjne pod kątem wiarygodności, choć są poparte bibliografią zamieszczoną na końcu. Czcionka ma granatowy kolor, co powoduje, że jeszcze ciężej się to wszystko czyta.
Jaka jest ogólna ocena? Ciężko powiedzieć do kogo jest kierowana ta pozycja. Stosunek ilustracji do treści sugeruje, że dla dzieci acz ich forma i treść samej książki są zdecydowanie zbyt dojrzałe dla młodszych odbiorców. Dojrzałemu czytelnikowi z kolei będzie zapewne przeszkadzać forma podania jak i treść, a raczej jej brak. Nie potrafię znaleźć grupy odbiorców, która mogłaby być z niej usatysfakcjonowana. 


Rok wydania: 2017
Cena okładkowa: 29,90 zł


Komentarze